Radni miejscy w końcu uregulowali zasady funkcjonowania taksówek w Krakowie. Nowe przepisy określają maksymalne stawki za przejazd i wyraźnie dzielą miasto na dwie strefy opłat.
Ma to ukrócić samowolę niektórych taksówkarzy i utrudnić nabijanie klientów w butelkę. Uchwała rady miasta została przegłosowana, choć nie wszyscy ją poparli.
Do tej pory każdy niezrzeszony taksówkarz i każda korporacja mogli wyznaczać sobie strefy według własnego widzimisię. Podobnie było z opłatami. - Klient często był wprowadzany w błąd i przepłacał.
Trudno wymagać od podróżnych, żeby spiesząc się, a właśnie wtedy najczęściej korzystamy z taksówki, dopytywali się o zasięg stref albo jeździli z mapą - mówi radny Jerzy Woźniakiewicz (PO), który poparł uchwałę. - Ukróca ona w pewnym sensie wolny rynek cen, ale ciągle zostawia miejsce na konkurencję - dodaje.
Teraz strefy są dwie. Takie same dla wszystkich taksówkarzy. Strefa I zawiera się mniej więcej między: ul. Widłakową, szpitalem im. Babińskiego, granicą autostrady A4, zachodnim Bieżanowem, zalewem Bagry, bramą główną Kombinatu, Zesławicami, Mistrzejowicami, Górką Narodową, osiedlami Bronowic oraz Mydlnikami. Za tzw. "trzaśnięcie drzwiami" zapłacimy maksymalnie 7 zł.
Za jeden kilometr jazdy w taryfie I (godziny 6. do 22. w dni powszednie) nie więcej niż 2 zł 80 gr, a w II taryfie (w godz. 22. do 6., niedziele i święta) 4zł 20 gr. Za godzinę oczekiwania na pasażera, czy też stania w korku taksówkarz nie będzie mógł policzyć więcej niż 38 zł. W strefie II opłaty maksymalne za kilometr są dwa razy większe. Pozostałe takie same.
- Cieszę się. Uchwała podcina skrzydła cwaniakom, którzy psuli nam renomę windując ceny i wyprowadzając klienta w pole - mówi prezes sieci "Barbakan" Andrzej Babusia. - Ceny maksymalne wprowadzą umiar. Taksówki muszą być kojarzone jako droższy, ale nie superekskluzywny środek transportu miejskiego. Inaczej nikt z naszych usług nie będzie korzystał - dodaje.
Inaczej sprawę widzi jednak radny Jakub Bator (PiS), który głosował przeciwko uchwale. - Jedna strefa funkcjonowała do lutego 2008 przez siedem lat i wszystko było w porządku, a krakowianie mogli wszędzie dojechać taksówką za tę samą cenę - przypomina radny.
- Ceny maksymalne, skoro już ograniczają wolną konkurencję, powinny być wyższe. Przecież mogą pojawić się sieci chcące być bardziej ekskluzywne - zauważa.