Zmarły był księdzem 69 lat. Na jego pogrzeb, który odbył się wczoraj w bazylice Mariackiej, zjechali biskupi i hierarchowie - często z zagranicy - bp Tadeusz Pieronek, kard. Stanisław Dziwisz i ks. Fidelus przerwali wakacje w Chorwacji. Żegnali go krakowscy biskupi - Jan Szkodoń, kard. Macharski, hierarchowie z całej Polski i 132 księży, którymi przez wiele lat się opiekował jako ojciec duchowny w krakowskim seminarium. - Bardzo czuły na ludzkie sprawy i nasze problemy - wspomina go ks. Marian Chyra, dziś proboszcz parafii Matki Boskiej Zwycięskiej w Borku Fałęckim.
Ksiądz Kościółek był dla nich prawdziwym ojcem i spowiednikiem. Takim, do którego się przychodziło z nawet najbardziej intymnymi problemami. Nawet, gdy księdzu zdarzało się zakochać w dziewczynie. - Bardzo dyskretny. Fascynowała mnie jego łagodność. Nigdy nie widziałem, żeby się unosił, złościł - dodaje ks. Chyra. Aż dziw, że tak uroczyście żegnany i za zgodą kardynała Dziwisza pochowany w krypcie pod ołtarzem Wita Stwosza ksiądz Kościółek nigdy nie pełnił wysokich funkcji, ani nie doświadczał specjalnych honorów.
- Służył długo na ważnych, choć mało widocznych stanowiskach. Był po prostu świetnym księdzem i proboszczem. Emanował spokojem - ocenia biskup Tadeusz Pieronek, przyjaciel zmarłego. Poznali się jeszcze w latach 50. Ksiądz Kościółek, dziecko z wielodzietnej rodziny z Szarowa-Dąbrówki, był wtedy wikarym w Chrzanowie. - Zawsze był normalnym, otwartym człowiekiem. Parafianie bardzo go lubili - wspomina biskup Pieronek.
Mało kto pamięta, ale ks. Kościółek był proboszczem w Niegowici - tej samej, gdzie wikariuszem był Karol Wojtyła. Po 13 latach w seminarium duchownym znowu trafił na parafię. Był też proboszczem u św. Floriana, a potem w latach 1983-95 - w Parafii Mariackiej. Ks. Kościółek był księdzem z tzw. starej szkoły. Gdy kiedyś zaczepiano go, że kapłan powinien być i do tańca, i do różańca, ripostował - "chyba jednak bardziej do różańca". Imponował oczytaniem. - Potrafił z pamięci zacytować całe strony z literatury pięknej - przypomina ks. Robert Nęcek, rzecznik krakowskiej kurii.
Podobnie, jak inni koledzy z jego pokolenia, był bardzo żywotny. - Nie pamiętam, by na coś chorował. Dlatego trudno nam się pogodzić z jego śmiercią- podkreśla ks. Fidelus. - Był jak zdrowy pień, który nigdy od środka się nie psuł. Do końca był świadomy... Tylko sobie życzyć takiej śmierci - dodaje bp Pieronek.
We wtorek 400-kilogramowa żelazna trumna z ciałem księdza Kościółka została wprowadzona do kościoła Mariackiego. Wczoraj umieszczono ją w podziemiach bazyliki. Mszę za duszę zmarłego odprawił ks. kard. Franciszek Macharski. - Zgasł nam. Pożegnałem bliskiego, wspaniałego człowieka - wyznał bp Pieronek.
Współpraca Adam Wojnar