Prezydent nie potrzebował poparcia PO. Zapewne wygra i bez niego, a PO i tak go poprze w II turze, jeśli jego rywalem będzie kandydatka PiS. Ale Jacek Majchrowski może wepchnąć Platformę w ręce Łukasza Gibały. Wspólny komitet PO i Nowoczesnej z Gibałą jako kandydatem na prezydenta do niedawna wydawał się nieprawdopodobny. Ale teraz staje się coraz bardziej realny.
Taki scenariusz może jednak oznaczać rozłam w Krakowskiej PO. Bo część działaczy za Gibałą nie pójdzie. Choć po wolcie prezydenta jego zwolenników przybyło. Natomiast start PO z własnym kandydatem, najpewniej Bogdanem Klichem, da zapewne gorszy wynik niż powyższy wariant. Porażką PO, a wręcz kompromitacją jest, że od lat w drugim największym polskim mieście nie potrafi znaleźć i wypromować własnego kandydata na prezydenta.
Dziwi natomiast bierność radnych prezydenckich. Z sondaży zamawianych przez PO, jak i prezydenta, wynikało, że ich wspólny komitet zdobędzie zdecydowaną większość w Radzie Miasta. Jak będzie dziś, nie wiadomo.
Na razie wygranym wydaje się być prezydent, który podkreśla swoją bezpartyjność. Wygląda na to, że od początku Platformę zwodził. Już kiedy ogłaszał decyzję o starcie w wyborach, mówił, że nie będzie wspólnych list. Potem zmienił zdanie, ale była to najwyraźniej gra na czas. Rozmowy toczyły się przecież podczas uchwalania absolutorium dla prezydenta. Wtedy głosów PO potrzebował...
ZOBACZ KONIECZNIE:
Polub nas na Facebooku i bądź zawsze na bieżąco!
WIDEO: Barometr Bartusia. Piękna twarz polskiego kapitalizmu
Źródło: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto