https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kraków. Szczury panoszą się w parku Kościuszki. Trutki już czekają

Mieszkańcy alarmują: park to nie miejsce dla gryzoni. Są przecież niebezpieczne i mogą roznosić choroby
Mieszkańcy alarmują: park to nie miejsce dla gryzoni. Są przecież niebezpieczne i mogą roznosić choroby Michał Gąciarz
Gryzonie po raz pierwszy pojawiły się w parku przy Dworku Białoprądnickim. Mieszkańcy są zaniepokojeni i chcą, żeby szczury szybko zniknęły.

Gryzonie grasujące w dużych miastach to odwieczny problem. Ostatnio w Krakowie głośno było o białych myszkach na Plantach, i o tym, że szczury zawładnęły kioskiem na ul. Wężyka. Szkodników było tak dużo, że właściciel musiał opróżnić sklep z towaru, żeby się ich pozbyć. Teraz, po raz pierwszy, gryzonie pojawiły się w Parku Kościuszki na Prądniku Białym.

Mieszkańcy są zaniepokojeni, bo szczury roznoszą przecież groźne choroby, stwarzają niebezpieczeństwo dla dzieci, szczególnie w takich miejsca jak parki. Krakowianie, którzy zgłosili nam sprawę, są też zbulwersowani tym, że znajdują się i tacy, którzy traktują gryzonie jak nowych „przyjaciół”.

- Zaniemówiłam z wrażenia, gdy zobaczyłam rodziców z dzieckiem, którzy rzucali chleb w miejsca szczurzych norek. Kilka minut później, na mostku w parku, spotkałam dwójkę młodych ludzi, którzy rzucali paluszki w stronę szczurów i cieszyli się, że „śliczne szczurki jedzą”. Na koniec powiedzieli im jeszcze „do widzenia szczurki!” - opowiada pani Beata. Takie zachowanie uważa za nieodpowiedzialne.

Mieszkańcy zgłaszali już w wakacje pojawienie się szczurów w Parku Kościuszki. Została tam wtedy przeprowadzona akcja deratyzacyjna.

Jak widać nie do końca przyniosła oczekiwane rezultaty, bo gryzonie wróciły.

- Rzeczywiście w tym roku po raz pierwszy szczury pojawiły się w Parku Kościuszki. Zaobserwowano je koło mostku. Nie wiadomo czy przypłynęły rzeką czy też wyszły z jakiejś kanalizacji - informuje Katarzyna Przyjemska-Grzesik z Zarządu Zieleni Miejskiej, jednostki odpowiedzialnej za odszczurzanie większości parków w Krakowie.

Akcje takie przeprowadzane są wiosną i jesienią i obejmują parki, w których zgłoszono problem. Są to m.in.: Planty, Planty Nowackiego, Park Tysiąclecia, Park Jerzmanowskich, a teraz także Park Kościuszki.

- Koszty takiej jednorazowej akcji zależą od jej zakresu. Na niewielkim terenie kosztuje to kilkaset złotych. Rocznie wydajemy na deratyzację pięć tysięcy złotych - dodaje Przyjemska-Grzesik.

ZZM odpowiada jednak tylko za należące do nich tereny zielone. A przecież w mieście szczury można spotkać nie tylko w parkach. - Zgodnie z regulaminem utrzymania porządku na terenie miasta, każdy zarządca czy właściciel nieruchomości jest zobowiązany do przeprowadzania deratyzacji na wiosnę i jesienią - informuje Jan Machowski z biura prasowego magistratu.

Co w sytuacji, gdy zarządca nie wypełni swojego obowiązku i nie odszczurzy terenu? Czy ktoś to sprawdza? Nakłada kary? - Deratyzacja leży w interesie mieszkańców, miasto nie sprawdza czy faktycznie została przeprowadzona - przyznaje Machowski.

Jak twierdzi właściciel jednej z krakowskich firm zajmujących się deratyzacją, zarządcy prywatnych terenów niestety nie podchodzą do sprawy poważnie.

- W takich miastach jak Kraków, czy Wrocław przyjmuje się, że przypadają 3 - 4 szczury na mieszkańca. Nikt tego tak naprawdę nie jest w stanie dokładnie policzyć. Problem jest i będzie. Wielu właścicieli posesji ma w nosie deratyzację, zakładanie pułapek, czy wynajmowanie firm do tego. A gminy raczej tego nie kontrolują, tak jak palenia śmieciami w piecach czy odśnieżania chodników - mówi właściciel firm, który woli pozostać anonimowy.

Choć teraz deratyzacja nie była planowana, inspektorzy ZZM udali się do Parku Kościuszki i rozłożyli tam trutki na szczury. - Poza wiosną i jesienią odszczurzanie odbywa się tylko jeśli istnieje taka nagła potrzeba, tak jak w tym przypadku - tłumaczy Przyjemska-Grzesik.

Komentarze 12

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

T
Tomek
2017.02.25
Przy drewnianym moście obok rzeki zawsze mozna było spotkac jeden lub dwa szczury. W tej chwili na liczyłem ich 6 w ciągu minuty. Ile biega po parku ?
u
urysek
To przykre czytać tak jednostronny artykuł pozbawiony w wnikliwszej analizy problemu. Polecam lekturę na temat zoonoz przenoszonych przez szczury , okaże się że nie taki diabeł straszny. Ale żyjemy w czasach gdzie najlepszą metodą jest zniszczyć to czego się boimy/ to czego nie rozumiemy.
Mam tylko nadzieję, że nie ucierpi przy tej okazji zbyt wiele psów i kotów.
t
terrarysta
Zadzwonić do zjeba z fundacji ogony. On je wyłapie, wycałuje, wykizia i znajdzie im domki
E
Ewa
Trując dzikie koty, ludzie naruszyli równowagę ekologiczną. Szczury w pewnej ilości są potrzebne, gdyż przerabiają resztki pokarmowe - doszli do takiej opinii m.in. biolodzy i ekolodzy obserwując szczury np. na wysypiskach śmieci). Natomiast ich nadpopulacja jest szkodliwa, gdyż m.in. przenoszą choroby. Do odławiania ich nadmiaru służyły właśnie dzikie koty, które niektórym ludziom tak przeszkadzały.
n
n
Co to ma do rzeczy? Pisze, że dawniej koty kontrolowały populacje myszy i szczurów ale postanowioneo je wytruć więc jest problem wynikajacy z głupoty. doraznych starań. Może weterynarze teraz zarobią i pediatrzy przy dodatkowych zatruciach.
B
Bunia
Bardzo mądre i kochane futrzaki
m
mędrek
ta a jakiś czas temu gazeta przedstawiła artykuł też o szczurach w tym kiosku na czyżynach a czytelnicy wypowiadali się, że to ne humanitarne wiec pytam a co jedliście na obiadek, czy kolacyjkę? nie wędlinkę?
a teraz płacz bo szczury się mnożą
s
szczurka
Są mądre i kochane. Takie słodziaki :*
a
abc
Tyle ich wszędzie łazi i beczy. Trzeba by z nimi zrobić jakiś porządek, ale wcześniej niż za dwa lata.
R
Rudy z Budy
Gdyby zbadać przynależność partyjna lub powiązania polityczne tych ktorzy dokarmiają szczury lub mowia im do widzenia to okazałoby sie ze sa to czlakowie PO oraz zwolennicy KODu.
A
AA
"Mieszkańcy są zaniepokojeni i chcą, żeby szczury szybko zniknęły." - To przestańcie w końcu przynosić jedzenie do parku i dokarmiać szczury. Tutaj nie trzeba szeroko zakrojonych akcji deratyzacyjnych. Zresztą, jak w artykule napisano, szczury po akcji deratyzacyjnej wróciły. Po prostu trzeba przestać w końcu przynosić jedzenie, a resztki jedzenia które sami jemy zabierać ze sobą.
n
n
Wielka szkoda, że wcześniej ci sami troskliwi mieszkańcy wytruli wszystkie dzikie koty. W Krakowie chłop żywemu nie przepuści...
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska