Tradycyjny, doroczny zjazd chorych po przeszczepach szpiku jest okazją do wspólnego celebrowania wygranej walki z chorobą, wymiany doświadczeń, zawierania nowych znajomości i udzielenie wsparcia tym, którzy dopiero niedawno zakończyli swoje leczenie i nie wiedzą jeszcze, jak będzie wyglądać ich życie po transplantacji.
– To bardzo ważne, że możemy się spotkać w tym nowym życiu z osobami w podobnej sytuacji. Kiedy trzy lata temu dowiedziałam się, że mam białaczkę, założyłam, że muszę do niej podejść jak do grypy i po prostu ją pokonać. To nie byłoby jednak możliwe, gdyby nie pewna Niemka, która została moim dawcą – opowiada Grażyna Tokarska, jedna z uczestniczek spotkania.
W tegorocznej uroczystości wzięło udział kilkadziesiąt osób z całego kraju. Obchody rozpoczęło wspólne śniadanie w bibliotece kliniki hematologii SU. Po nim wszyscy goście ustawili się do tradycyjnego wspólnego zdjęcia.
Pierwszy przeszczep od dawcy spokrewnionego uniwersyteccy hematolodzy wykonali w 1999 roku. Dziś takich zabiegów mają oni na swoim koncie już ponad 1,2 tys. – Bardzo wielu pacjentów pamiętam z widzenia, wielu z imienia i nazwiska. Każda uratowana osoba jest triumfem życia – podkreśla prof. dr hab. med. Aleksander Skotnicki, kierownik Oddziału Klinicznego Hematologii SU oraz pomysłodawca spotkań chorych. – Ten ciąg przeszczepowy cały czas trwa. W tym momencie wykonujemy nawet 1-2 przeszczepy tygodniowo, a nasze wieloletnie doświadczenie przekłada się na bardzo dobre wyniki leczenia – dodaje.
W ramach dorocznego zjazdu zaproszeni goście wzięli udział także we mszy świętej w w Bazylice oo. Jezuitów i oficjalnych uroczystościach w auli Wyższej Szkoły Filozoficzno-Pedagogicznej Ignatianum. Tam wręczono symboliczne ciemnoczerwone róże osobom, które w tym roku obchodzą dziesięciolecie przeszczepu szpiku.
ZOBACZ KONIECZNIE:
data-hide-cover="false" data-show-facepile="false">
WIDEO: Dlaczego kupujemy tyle leków bez recepty?
Autor: Dzień Dobry TVN, x-news