Autor: Marcin Karkosza
Mieszkańcy ulic, na których doszło w ostatnim czasie do aktów wandalizmu, zebrali się wczoraj na spotkaniu zorganizowanym w kinie Mikro przez Waldemara Domańskiego, szefa Pogromców Bazgrołów. Było ich kilkunastu. Na zebranie przyszli się także zarządcy kamienic, przedstawiciele policji i straży miejskiej oraz Dzielnicy V. Rozmawiali, jak zaradzić pladze bazgrołów szpecących ich okolicę.
Mieszkańcy zastanawiają się nad tym, aby „zrzucić się” na monitoring przy swoich domach, a być może także na ochronę, która patrolowałyby okolicę po zmroku. Myślą nad wspólnym zamalowywaniem bohomazów lub czyszczeniem elewacji tam, gdzie da się to zrobić.
Sami z problemem
Jednocześnie wielu z nich ma żal do miejskich służb i urzędników, którzy według nich nie podejmują działań zwalczających pseudograffiti w Krakowie.
- Ilu policjantów czy strażników miejskich pilnuje okolicy w nocy i jakie są sukcesy w walce z wandalami? - pytał zdenerwowany Tomasz Mań, mieszkaniec ul. Szymanowskiego. Elewacja kamienicy, w której mieszka, została zniszczona. - Jeśli nawet kogoś w ostatnim czasie zatrzymano, to proszę nie mydlić nam oczu, jaki jest to procent wszystkich zgłoszeń?
Obecni na spotkaniu funkcjonariusze starali się studzić emocje. - To prawda, że nocnych patroli jest mniej niż tych, które są obecne na ulicach w dzień, ale reagujemy na wszystkie sygnały od mieszkańców - mówił Radosław Gądek, zastępca komendanta straży miejskiej.
Z kolei Joanna Satora z wydziału prewencji krakowskiej policji zapewniała, że policja ma sukcesy w walce z pseudografficiarzami. - Tylko w tym roku zatrzymaliśmy 70 wandali, część z nich odpowiada za wiele zniszczeń. Jeden z zatrzymanych odpowiedzialny był za stworzenie kilkudziesięciu nielegalnych napisów - mówiła.
Bazgroły szpecące budynki to olbrzymi problem Krowodrzy. Ofiarą wandali padła nawet elewacja domu wiceprzewodniczącego Rady Dzielnicy. - Kamienicę przy ul. Czarnowiejskiej, w której mieszkam, zdewastowano dwa tygodnie temu - mówi Edward Tarczałowicz, wiceprzewodniczący „piątki”. - To wielki problem, którym powinno zająć się miasto - dodaje.
Inni mieszkańcy w trakcie spotkania podkreślali, że czują się pozostawieni sami sobie. Problem w tym, że podobne apele trafiają w próżnię. Na wczorajszym spotkaniu nie pojawili się miejscy urzędnicy, którzy mogliby wspomóc mieszkańców w walce z wandalami i wulgaryzmami na murach. Twierdzą, że mają związane ręce.
- Gdy napisy pojawiają się na budynkach komunalnych, należących do miasta, to usuwamy je na bieżąco, jednak jeśli chodzi o budynki należące do spółdzielni czy właścicieli prywatnych, to możemy tylko apelować, aby w miarę możliwości sami je zamalowywali - mówi Zbigniew Krzysztyniak, dyrektor biura prasowego urzędu miasta.
Załatwi im farby
Prawdopodobnie właśnie na tym się skończy i w tym przypadku. Mieszkańcy sami chwycą za pędzle. - Jeśli mieszkańcy zechcą zamalować bazgroły, załatwimy ludzi i farby. Jeśli wulgaryzmy pojawią się na elewacjach zabytkowych, to mamy zniżkę od zaprzyjaźnionej firmy, przez co ich usunięcie nie będzie drogie - obiecuje Waldemar Domański.
Prof. Piotr Jargusz, wykładowca przedmiotów malarskich na Uniwersytecie Pedagogicznym, którego kamienicę przy ul. Szymanowskiego też pobazgrali wandale, zaoferował, że do pomocy ściągnie swoich studentów. - Możemy zamalowywać wulgarne napisy, a jeśli mieszkańcy będą tego chcieli, w ich miejscu stworzymy artystyczne murale - zaproponował.
Pomóc chcą także organizatorzy akcji „Zmaluj to. Kraków przeciwko antysemityzmowi”, którzy usuwająrasistowskie napisy na Kazimierzu i Podgórzu. Zaoferowali, że udostępnią mieszkańcom specjalne preparaty antygraffiti, dzięki którym budynków nie będzie już się dało powtórnie pobazgrać.
Waldemar Domański zapowiada z kolei, że zamierza podjąć także kroki formalne. - Zwrócimy się z apelem do prezydenta Andrzeja Dudy, aby wystąpił z inicjatywą ustawodawczą, która pozwoliłaby m.in. na skuteczniejsze karanie wandali - zapowiada.
Domański chciałby także, aby do usuwania kibolskich graffiti dołożyły się kluby piłkarskie. Ze wstępnego rozeznania, jakie przeprowadził, wynika jednak, że się do tego nie kwapią.
Współpraca Dawid Serafin