Przed godz. 10 dyżurny straży pożarnej dostał sygnał, że na ulicy Filareckiej w Krakowie się pali. Wysłał trzy wozy. Na miejscu okazało się, że przypalił się garnek.
Do pożaru na Filareckiej pojechały trzy wozy strażackie. Przemknęły na sygnale przez ulicę Zwierzyniecką. Na miejscu strażacy byli błyskawicznie. Z mieszkania wydobywały się kłęby dymu. Po otwarciu drzwi okazało się, że interwencja jest niepotrzebna - wystarczy zdjąć garnek z kuchenki. Przypaliło się jedzenie. Interwencja nie była potrzebna.
Statystycznie małopolscy strażacy w 2010 r. wyjeżdżali do pożaru co 9 minut.