Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków: wykładowca AGH dorabia naciągając studentów

Edyta Tkacz
Dr Roman S., wykładowca na Wydziale Wiertnictwa, Nafty i Gazu krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej, dorabia do pensji. Bierze pieniądze od kolejnych roczników studentów IV roku górnictwa i geologii.

Żeby zdać egzamin u dr. Romana S., trzeba mieć ok. 120 zł. Jeśli student kupi od niego książkę za ponad 90 zł i wypożyczy za 30 zł skrypty do skserowania, trafia na specjalną listę. Gdy na niej widnieje, idzie na egzamin z pomocami naukowymi, czyli kupioną publikacją i kserówkami. I może z nich korzystać, czyli przepisywać. Kto się zbuntuje i płacić nie chce, nie ma prawa korzystać na egzaminie z pomocy.

- To niedopuszczalne i niezgodne z etyką środowiska akademickiego - mówi prof. Zbigniew Nęcki, psycholog i wykładowca na Uniwersytecie Jagiellońskim. Tak samo uważają studenci IV roku górnictwa i geologii. Dlatego postanowili się zbuntować i nie płacić ani grosza wykładowcy. Zwrócili się do naszej redakcji. - Chcemy, żeby ten pan został oceniony za to, co robi - mówią.

Władze AGH o sprawie dowiedziały od dziennikarza "Gazety Krakowskiej". Jej wyjaśnieniem zajęli się rektorzy. - Prawdopodobnie zarzuty studentów się potwierdzą. Okazało się, że dr S. był wcześniej upomniany za podobne zachowanie. Widać nie przyniosło to skutku - mówi Bartosz Dembiński, rzecznik prasowy AGH.

Dr Roman S. jest zatrudniony na uczelni na czas określony. Jego umowa kończy się 30 września. - Z pewnością nie zostanie przedłużona. Uczelnia odcina się od takiego postępowania - podkreśla rzecznik.

Metodą doktora jest naciąganie studentów. W tym roku część z nich zbuntowała się. Z interwencją przyszli do "Gazety Krakowskiej". My o całej sprawie powiadomiliśmy władze AGH. Metoda jest prosta. Student przychodzi do pokoju dr. S. i kupuje publikację jego autorstwa za ponad 90 zł. Bierze też skrypty na ksero. Za wypożyczenie do skserowania doktor kasuje 30 zł. Studentów, którzy zapłacili, wpisuje na listę.

- Jeśli ktoś jest na tej liście, na egzamin przychodzi z pomocami naukowymi, to znaczy z kupioną książką i skryptami. I po prostu z nich przepisuje - opowiadają studenci IV roku górnictwa i geologii, których dr S. uczył w tym roku akademickim prawa górniczego, geologicznego, energetycznego i budowlanego. - Kto nie chce płacić, na egzaminie nie może korzystać z pomocy i ma problemy ze zdaniem - dodają.

Książki nie można kupić gdzie indziej ani wypożyczyć w bibliotece, skryptów nie można skopiować od kolegów. Jedynym dystrybutorem materiałów jest dr S. Studenci nagrali filmik, na którym widać, jak wręczają wykładowcy pieniądze. Doktor wypełnia listę, a banknoty upycha w kieszeni.

W tym roku część studentów właśnie dzięki owym zakupom zdała egzamin. Jednak ok. 1/3 z nich (na roku jest ich 63) zbuntowała się i złożyła podanie o egzamin komisyjny, który zdaje się przed kilkoma wykładowcami. Za wzór wzięli sobie starszych kolegów, którzy są teraz na V roku.
- Rok temu wystąpiliśmy do dziekana o egzamin komisyjny. Został nam przyznany i wszyscy zdali - relacjonuje jeden ze studentów V roku. I dodaje, że na wydziale wszyscy wiedzą o metodach egzaminowania dr. S. - Starsze roczniki ostrzegały nas, że jeśli nie zapłacimy za książkę i skrypt, będziemy mieć poważne problemy ze zdaniem - podkreśla.

Niedawno studenci mieli imprezę pod hasłem "Ostatni wykład V roku", na którą zaproszeni byli też wykładowcy. - Specjalnie na tę okazję przygotowano kabaret, w którym przychodził student i kupował książeczkę - mówi nasz rozmówca. Studenci podkreślają, że nie chcą szkodzić wydziałowi ani uczelni. - Chcemy, żeby ten pan został oceniony za to, co robi - mówią.

Władze AGH o sprawie dowiedziały w środę od dziennikarza "Gazety Krakowskiej". ,,Wszelkie tego typu nieetyczne zachowania są niedopuszczalne i będą z całą stanowczością karane" - napisały władze uczelni w specjalnym oświadczeniu.

Sprawą zajęli się rektorzy, trwają wyjaśnienia. - Prawdopodobnie zarzuty studentów się potwierdzą. Okazało się, że dr S. był wcześniej upomniany za podobne zachowanie. Widać nie przyniosło to skutku - mówi Bartosz Dembiński, rzecznik prasowy AGH.

Dr Roman S. jest zatrudniony na uczelni na czas określony. Jego umowa kończy się 30 września. - Z pewnością nie zostanie przedłużona - zapowiada rzecznik. Teraz sprawa trafi do rzecznika dyscyplinarnego AGH. - Uczelnia odcina się od takiego postępowania. To jednostkowy przypadek - stwierdza Dembiński.

Z dr. Romanem S. nie udało nam się skontaktować. Nie udało się to też władzom AGH i jej rzecznikowi. Wykładowca jest na wycieczce zagranicznej, wyłączył komórkę. Dziś po południu ma wrócić do Krakowa. Na uczelni przywita go rektor, żądając wyjaśnień.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska