https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Krowa czy kura na urlop nie pojedzie, zapachy na wsi zostaną. Czy coś zmieni ustawa odorowa?

Agata Wodzień-Nowak
pixabay.com/bohdanchreptak
"Tak to jest, jak mieszczuchy się przeprowadzają na wieś", pisze jedna z osób komentujących nasz materiał o konfliktach na terenach wiejskich głównie między rolnikami, a nowymi mieszkańcami, przede wszystkim przeprowadzającymi się z miast. Powstają na tle hałasu, kurzu czy uciążliwych zapachów. Ministerstwo Klimatu chce uregulować tę ostatnią kwestię i przygotowuje tzw. ustawę odorową.

O temacie ustawy, która ma określić minimalną odległość planowanej np. dużej chlewni czy kurnika od innych zabudowań, przypomina Stowarzyszenie Otwarte Klatki. Odległości ferm przemysłowych od gospodarstw domowych miałaby według propozycji resortu wynosić 500 metrów. To minimalna odległość dla ferm powyżej 500 DJP (czyli np. powyżej 1500 tuczników lub powyżej 52 500 kurczaków).

Odór na wsi utrudnia życie mieszkańcom

Stowarzyszenie uważa, że to za mało. - Odory z wielkich ferm przemysłowych są odczuwalne w odległości nawet do 2-3 kilometrów – mówi Ilona Rabizo z Koalicji Społecznej Stop Fermom Przemysłowym. - Proponowana odległość 500 metrów w żaden sposób nie pomaga mieszkańcom, którzy w dalszym ciągu będą zmagać się z tymi samymi problemami. Jako Koalicja postulujemy, aby jako minimalną odległość przyjęto przynajmniej 2 kilometry - dodaje.

Ministerstwo Klimatu w projekcie: Uciążliwość zapachowa jest poważnym problemem, zarówno w skali lokalnej, jak i ogólnokrajowej, na co wskazuje odnotowywana w ostatnich latach tendencja wzrostowa liczby skarg i wniosków jej dotyczących.

Otwarte Klatki posługują się konkretną liczbą: "Od 2012 roku z powodu uciążliwości ferm przemysłowych na terenie całej Polski zarejestrowano już ponad 520 protestów, w tym ostatni głośny w Blizanowie".

Projekt ustawy o minimalnej odległości dla planowanego przedsięwzięcia sektora rolnictwa, którego funkcjonowanie może wiązać się z ryzykiem powstawania uciążliwości zapachowej:

"Dopuszcza się lokalizację planowanego przedsięwzięcia sektora rolnictwa, którego funkcjonowanie może wiązać się z ryzykiem powstawania uciążliwości zapachowej, w odległości mniejszej niż minimalna odległość od budynków mieszkalnych albo budynków o funkcji mieszanej, w skład której wchodzi funkcja mieszkaniowa lub budynków użyteczności publicznej, szpitali, gospodarstw agroturystycznych, granic uzdrowisk i obszarów ochrony uzdrowiskowej, parków narodowych i ich otulin, pod warunkiem uzyskania zgody właścicieli nieruchomości władających tymi obiektami lub terenami. Zgoda będzie wyrażana w formie aktu notarialnego z wpisem do ksiąg wieczystych".

Wasze komentarze dotyczące konfliktów na wsi - rolnicy i nowi mieszkańcy

Tak, jak zdarzają się rolnicy, którzy nie przestrzegają przepisów - czy to drogowych (poruszają się sprzętem rolniczym po drogach np. z nieodpiętym hederem), czy wykonują opryski w południe - tak są nierolniczy mieszkańcy wsi, dla których wiele, wydawałoby się zwyczajnych gospodarczych zajęć, jest ogromną uciążliwością.

To Cię może też zainteresować

Padają pytania komentujących: nie brali pod uwagę podczas zakupu działki i budowy domu, że rolnik obok będzie pracował na swoim polu? Ponownie punkt widzenia okazuje się zależeć od punktu siedzenia. - Dlaczego więc rolnicy im sprzedają ziemię, by nie sprzedawali, nie byłoby problemu. Można by swobodnie konieczne prace wykonać - pisze Paweł.

  • Magdalena uważa, że osoby przeprowadzające się z miast na wieś są gośćmi i jej zdaniem muszą dostosować się do warunków. "Jeśli nie pasuje to zostać w mieście i wąchać spaliny, słuchać tramwajów i samochodów! Zamieszkałam na wsi i bardzo mi się podoba. Cały urok obserwować jak zmieniają się pory roku, a z tym praca na polu. A jak wirus opanował, to choć bezpiecznie na spacer można iść".
  • Piotr uważa, że wyżywić może działka ROD: "z działki ROD wyżywisz 4-osobową rodzinę, więc nie macie żadnej karty przetargowej! W Polsce zresztą większość żywności nie pochodzi z Polski", przekonuje internauta.
  • Jadwiga: "Każdy chce jak najlepiej zarobić choćby i na ziemi. Rolnicy nie potrzebują działek, tylko ziemię orną, a tak poza tym zawsze można się dogadać. Rolnicy sezonowo trochę hałasują sprzętem, a ja mam sąsiada, który w każdy wolny dzień grilluje i głośno słuch muzyki, bo twierdzi, że nie po to wybudował się na wsi, żeby nie móc robić, co chce. Więc zamykam okna i jest ok. Troszkę zrozumienia dla wszystkich".
  • Remek: "Od myszy po cesarza wszyscy żyją z gospodarza. Szanujmy rolników, oni produkują żywność ciężką morderczą pracą, pracując po 15 godzin dziennie przez siedem dni w tygodniu. Niech miasto to w końcu zrozumie, a poniekąd pracę rolnika można nazwać służbą dla kraju, bo dbają o to, żeby żywności nie zabrakło, bo to co polskie jest najlepsze i najzdrowsze".
  • Kamila: Tak to jest, jak mieszczuchy się przeprowadzają na wieś. Przeszkadza im wszystko od jeżdżącego ciągnika czy innej maszyny, po zapach obornika, czy psów szczekających na gospodarstwie. Jak im nie pasuje, to niech wrócą z powrotem do miasta, niech tam podpieprzają sąsiadów za tłuczenie schabowych albo innych rzeczy. Ludziom się w głowach już pier.... . Albo niech się wezmą za porządną robotę, jak mają za dużo czasu na marudzenie.
  • Agnieszka: "Mieszkam na wsi i owszem czuć nie raz co drugi dzień gospodarza, wtedy i much pełno, drogi polne od ciągników zepsute. Pomarudzę sobie pod nosem, ale nigdy do głowy mi nie przyszło, żeby być uciążliwą dla sąsiada, a co dopiero donosić do jakiejś instytucji".

Iwona: Nie tylko ludziom z miasta przeszkadza praca rolników i wszystko, co z nią związane, są też i "życzliwi sąsiedzi", którym przeszkadza zapach obornika wywiezionego na polu itp. I wzywają policję, bo kombajn nabrudził.

  • Marcel: "U nas jest podobnie. Wszedł nam jakiś typ z psem na nasze pole i z problemami, bo my ciągnikiem jedziemy i robimy hałas".
  • Dawid: "Policja w tej sytuacji też nie lepsza, bo zamiast poprzestać na upomnieniu, skoro na wezwanie i tak musi przyjechać, to nie... Znajdą się tacy co jeszcze po 400-500 zł mandatu dadzą, bo się należy, na wsi praca jest przez cały rok. Krowy nie idą na urlop, ale dają mleko każdego dnia. To nie miasto, że miastowy pracuś dostaje 2 tygodnie wolnego i leci na Bahama. Na wsi non stop jest co do roboty, a żniwa to okres krótki, ale pracowity, żeby taki bałwan jeden z drugim mieli co do garnka włożyć. Ale widać, że dalej nie potrafią ludzie tego zrozumieć i uważają, że jedzenie w sklepach nie jest ze wsi, ale z ciężarówki, która je przywiozła... do czego to doszło.
  • Paweł: "W końcu po 30 latach znów wakacje na wsi. Prawda dziś w nocy obudził mnie ciągnik, który zjeżdżał o 1 w nocy z pola. Ale chwała mu za to, lubię chleb".
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Rolnictwo

Komentarze 6

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

K
Krzysiek Kwik

Poza tym najczęściej to wcale nie miastowi... Zazwyczaj to ludzie ze wsi, którzy wyjechali do miasta, tam skończyli studia, przepracowali kilka lat i wracają na SWOJĄ wieś. Gdzie ktoś uczynił ich grunty bezwartościowe, wchodząc na nie ze swoim "smrodem".

Tradycyjne rolnictwo na wsi tak. Ale przemysł - naprawdę WSPIERAĆ ROLNIKÓW - ale daleko poza wsią. To nie jest ani wieś, ani miasto. To są fabryki. Uciążliwe fabryki.

Nie oszukujcie ludzi, że to wiejskie gospodarstwa.

K
Krzysiek Kwik

Jedna wielka manipulacja ten artykuł. Miastowi szanują tradycyjną wieś i na takiej chcą mieszkać. Tylko dzisiaj na wsi próbuje się wciskać gigantyczne fermy których nigdy tam nie było. A ich miejsce jest daleko poza wsią. Niszczą smrodem i wyludniają całą wieś. A ulokowane 2-3 km dalej mogłyby funkcjonować spokojnie. Choć nie w każdej gminie (ale też nie w każdej być muszą).

500 DJP podane jako granica to nie 1500 tuczników a bliżej 5000 świń w różnym wieku, bo tak się je trzyma (tuczników lekko ponad 3500, więc kłamstwo jakby nie patrzeć).

Czyli fermy do 3500 tuczników czy 5000 świń w różnym wieku mogłyby być lokowane zaledwie 500 metrów od domów. Smród z tego jest spokojnie odczuwalny 2 km dalej. W odległości 500 metrów nie da się normalnie funkcjonować.

Ilość ziemi potrzebnej dla jednej świńskiej fermy jest taka, że ferma musi przejąć 150-200 ha. A co z resztą ludzi? Oczywiście fermy najlepiej zakłada się blisko miast - bo tam ludzie się osiedlają, pracują w mieście i nie potrzebują ziemi rolnej.

A tanio się wtedy da grunty orne skupować... tanio. A jak się już skupi - to się krzyczy "źle miastowi chcą ze wsi zrobić miasto". Nie! Miastowi chcą żyć na wsi. A nie w cieniu fermy.

Wiele protestów widziałem ale nigdy przeciw małemu gospodarstwu. Zawsze przeciw takim od 150-200 DJP budowanych kilkaset metrów od domów. Często na otwartej przestrzeni. Często blisko miast. Katastrofa dla mieszkańców.

Kłamstwem też jest, że właściciele ferm potrzebują wody, kanalizacji czy gazu. Nie potrzebują. Dzisiaj potrzebują tylko prądu i kawałka szutrowej drogi. 2000 świń pije więcej wody niż 2000 ludzi. Nie da się tego do wiejskiego wodociągu podłączyć.

Fermy to NIE WIEŚ. Fermy budować tak jak niejaka Pani Ilona pisze - ze dwa, ze trzy kilometry dalej. Tak daleko jak to możliwe. Ale ułatwiać to rolnikom. Żeby nikt im nie budował tam domków potem.

Na wsi miejsce na małe, tradycyjne rolnictwo. Nowotwory wiejskie - poza wieś.

Wieś to miejsce na TRADYCYJNĄ produkcję żywności. PRZEMYSŁOWA produkcja musi być organizowana w fabrykach z daleka od ludzi. Oczywiście dostęp do ziemi trzeba dawać :) Nawet lepiej, traktorami będą od tyłu jeździć, nikomu nie przeszkadzać.

G
Grzegorz Urbanizator

Sam przeprowadziłem się na wieś. Uważam, że jeśli ktoś przeprowadza się z miasta na wieś to musi się liczyć z tym, że jeżdżą traktory i inne maszyny rolnicze, że się kurzy i że czasami nieprzyjemnie pachnie. Ale to właśnie jest wieś. A jeśli komuś to nie odpowiada zawsze może sprzedać dom i przenieść się do cichego, czystego i pełnego ślicznych krajobrazów miasta.

G
Grzegorz Urbanizator

Witam. Zabronić trzeba chodować zwierzęta, uprawiać rośliny i przyjazdów na wieś. A potem się zobaczy.

A
AGRO MANAGER

Popieram w pełni wypowiedź eksperta z ODR Minikowo.

Zalecam, również stosowanie środków biologicznych do rozkładu resztek pożniwnych najlepiej wyekstrahowanych z gleb polskich

W uzupełnieniu dodam , że również można stosować odpowiednio przygotowane organiczne odpady pochodzenia komunalnego.

G
Gość

to nie sa konflikty miedzy rolnikami i...tylko roszczeniowa postawa gatunku zwanego glabem polskim ;]

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska