Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kruk był gorliczaninem z wyboru, wrócił tu po wojnie, tu spoczął

Andrzej Ćmiech
Julian Krzewicki był absolwentem Szkoły Podchorążych Piechoty w Ostrowi Mazowieckiej. Po zakończeniu wojny major ujawnił się, zdał broń i amunicję swoich oddziałów.

Julian Krzewicki absolwent Szkoły Podchorążych Piechoty w Ostrowi Mazowieckiej i oficer 20. Pułku Piechoty Ziemi Krakowskiej, gorliczaninem został z wyboru. Stało się to w chwili, gdy 5 sierpnia 1939 r. w Gorlicach ożenił się z Barbarą Stromke. ,,Do Krakowa przyjechaliśmy z żoną na drugi dzień po ślubie, gdyż skończył mi się urlop. Musiałem objąć kompanię, która była zakwaterowana w Rząsce".

I tyle było ich miesiąca miodowego. Wybuch wojny w 1939 r. zastał go w okolicach Pszczyny, gdzie dowodził kompanią przeciwpancerną 20 p.p. Tam walki w bitwie granicznej należały do najcięższych, jakie prowadziło Wojsko Polskie w całej kampanii wrześniowej. Świadczą o tym też zapiski we wspomnieniach Juliana Krzewickiego: ,,Nasze armaty 75 mm otworzyły do czołgów ogień. Trzy z siedmiu czołgów zostały trafione. Pozostałe jechały dalej. Z jednej z palących się maszyn wyciągnięto dowódcę z oderwanymi nogami. Po chwili czołg spłonął z resztką załogi, jak drzewo do podpałki. Obsługa mojej armaty strzelała bardzo niecelnie, byli ranni, więc zacząłem strzelać sam z zupełnie otwartego stanowiska. Trafiłem następne cztery czołgi.

Gdy zmieniałem stanowisko armaty, pomagał mi młody podchorąży. Nagle został trafiony i padł nieżywy. Ściągnąłem wszystkich rannych do dołu po wybuchu pocisku. Zabezpieczyłem ich przed dalszymi trafieniami i powróciłem do armaty. […] Zdołałem zniszczyć 9 niemieckich czołgów. Jechały na nas dwa ocalałe. Podoficer miał jeszcze trochę nabojów do karabinu przeciwpancernego, udało mu się czołgi uszkodzić i zatrzymać. Nie było już zagrożenia ze strony czołgów i Niemcy nie doszli do naszych pozycji. Jednak artyleria niemiecka rozpoczęła huraganowy ogień. Nie mieliśmy już ani jednego naboju. Byliśmy całkowicie bezbronni". Do niewoli dostał się pod Horyńcem Zdrojem 20 września 1939 r. Był w niej krótko uciekając podczas transportu na stacji Kolejowej w Rzeszowie.

Na początku 1940 r. Julian Krzewicki przybył do Gorlic i zamieszkał z żoną w domu teściów przy ul. Dworskiej (obecnie ul. Wróblewskiego) podejmując pracę w Biurze Aprowizacyjnym Zarządu Miasta Gorlice. W tym czasie magistrat był główną bazą działalności Związku Walki Zbrojnej w Gorlicach. Jak sam wspominał: ,,Zarząd Miejski i Miejskie Biuro Aprowizacyjne było w tym czasie azylem dla wszystkich pragnących się melinować i korzystać ze względnego bezpieczeństwa. Zatrudnieni tam byli dawni urzędnicy państwowi, profesorowie, oficerowie i inni, a najwięcej młodzieży, której zatrudnienie broniło przed wywiezieniem na roboty do Niemiec. Biura te roiły się od członków ZWZ, którymi obsadzano wszystkie dostępne dla Polaków stanowiska".

Nic więc dziwnego, że pracując w takim środowisku, będąc oficerem Wojska Polskiego szybko został wciągnięty w wir pracy konspiracyjnej. Zaprzysiężony przez twórcę Tajnej Organizacji Wojskowej na terenie byłego powiatu gorlickiego kpt. rezerwy Juliana Jamrowicza przyjął pseudonim ,,Kruk". W 1941 r. w katastrofie, jaką było aresztowanie przez Niemców około 30 członków gorlickiego podziemia kpt. Juliana Krzewickiego mianowano komendantem Obwodu Gorlice z zadaniem odtworzenia siatki konspiracyjnej. Jego zasługą jest, że już we wrześniu 1941 r. podziemny Ruch Oporu na ziemi gorlickiej zaczął znowu działać. W tym okresie głównym zadaniem gorlickiego podziemia było bronić polskich spraw i pomagać wszystkim we wszelkich zagrożeniach ze strony okupanta. W realizacji tego trudnego i niebezpiecznego zadania wprost nieocenioną pomoc niósł pozyskany przez podziemie komendant posterunku ,,granatowej" policji Jan Fereński ps. ,,Sęp". On to posiadając informacje o zamiarach aresztowań i terminach obław przesyłał je na ręce zaprzysiężonych pracowników urzędów gminnych. Informacje te pozwalały zagrożonym osobom na czas zaplanowanej obławy przenieść się w bezpieczne miejsce.

Poza tym z rozkazu kpt. Juliana Krzewickiego na terenie Gorlic prowadzono szeroko zakrojoną akcję przeciwdziałania szalejącej ówczas propagandzie hitlerowskiej, która w 1942 r. ponad miarę gloryfikowała sukcesy armii niemieckiej na froncie wschodnim. Aby podnieść gorliczan na duchu, prowadzono akcje ulotkową i afiszową. Wśród rozlepionych afiszów gorliczanie szczególnie zapamiętali ten przedstawiający świnię idącą z mężczyzną pod pachą w kierunku kina i napisem ,,Tylko świnie siedzą w kinie, a Polacy w Oświęcimiu".

Ponadto gorlickie podziemie działające pod dowództwem kpt. Juliana Krzewickiego wykonywało rozkazy Komendy Głównej AK. Takim przykładem może być realizacja rozkazu kpt. Juliana Krzewickiego wykonania kilkuset butelek zapalających, mających służyć obrzucaniu czołgów w czasie walk ulicznych podczas planowanego wybuchu ogólnopolskiego powstania. Ich produkcja wykonywana była na zapleczu magazynowym restauracji Mariana Mołodeckiego ps. ,,Kropelka". W teren, do poszczególnych placówek działających na terenie ziemi gorlickiej dostarczały je siostry Jadwiga i Zuzanna Latasiewicz.

W czasie, kiedy komendantem Obwodu Gorlickiego AK był kpt. Julian Krzewicki wyjątkowo pożyteczną i cenną dla Ruchu Oporu rolę odegrała straż pożarna, która była zapleczem transportowym gorlickiego podziemia. Stojąc w bezpośredniej dyspozycji burmistrza Andrzeja Kwaskowskiego przewoziła najbardziej ,,trefne" rzeczy na rzecz konspiracji, takie jak skradzione Niemcom beczki z benzyną, potrzebną do wyrobu butelek zapalających, czy też transportu nawet tonowych ilości mięsa, które burmistrz przesyłał do krakowskich składnic podziemnego zaopatrzenia. Ponadto wóz bojowy straży pożarnej służył też do transportu, jako środek transportu w czasie prowadzenia ćwiczeń terenowych przez Leśną Podchorążówkę.

Dzięki dużym wysiłkom organizacyjnym Komendy Obwodu Gorlice i odwadze jego dowódcy nastąpił rozrost organizacji i liczby zaangażowanych w walce z niemieckim okupantem mieszkańców ziemi gorlickiej. Sama tylko placówka ,,Górka" obejmująca swym zasięgiem organizacyjnym miasto Gorlice oraz podmiejskie wioski i osiedla liczyła w czerwcu 1943 r. do 212 osób. Ośmielony tą liczbą żołnierzy dowódca placówki ,,Mirosław" wydał rozkaz do przeprowadzenia pierwszej akcji o charakterze partyzancko-dywersyjnym. Był nią ,,skok" na wieziony z Ropy do Gorlic transport masła. Sam ,,skok" został wykonany wzorowo, natomiast to, co działo się po akcji odbiegało dalece od zasad konspiracji. Niektórzy jej uczestnicy świętowali sukces akcji ,,maślanej" w restauracji ujawniając swoją działalność w AK. Na efekty nie trzeba było długo czekać. 22 lipca 1943 r. gestapo uwięziło prawie cały aktyw placówki ,,Górka".

Aresztowania te mocno wstrząsnęły gorlicką placówką i komendą obwodu Gorlice. Zagrożony komendant obwodu kpt. Julian Krzewicki ps. ,,Kruk" musiał opuścić Gorlice przenosząc się zgodnie z rozkazem na teren powiatu limanowskiego, gdzie objął obowiązki komendanta Obwodu Limanowskiego AK i dowództwo II batalionu Pierwszego Pułku Strzelców Podhalańskich AK pod pseudonimem ,,Filip".

Po zakończeniu wojny major Julian Krzewicki ujawnił się, zdał broń i amunicję swoich oddziałów i rozpoczął pracę jako urzędnik PZU w Rzeszowie, a następnie w Gorlicach. W 1950 r. został podstępnie aresztowany przez UB. Był więziony w Gorlicach i Krakowie. W więzieniu spędził półtora roku. W 1956 r. otrzymał pełną rehabilitację. Był zawsze człowiekiem skromnym i uczciwym. Rzadko wracał do swojej wojennej przeszłości uważając ją jedynie za oficerski i patriotyczny obowiązek. Zmarł 11 sierpnia 1987 r. i został pochowany na gorlickim cmentarzu. W uznaniu zasług dla Gorlic - Rada Miasta nadała w 1988 r. jednej z ulic imię majora Juliana Krzewickiego.

Gazeta Gorlicka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska