Po piątkowym przeszukaniu domu i niedzielnym zatrzymaniu Filipa M., już we wtorek Prokuratura Rejonowa w Gorlicach skierowała wniosek do sądu o areszt tymczasowy dla Filipa M., 26-letniego mieszkańca powiatu gorlickiego. Młody myśliwy usłyszał wstępne zarzuty m.in. nielegalnego posiadania broni, paserstwa w związku z posiadaniem tuszek i poroża zwierzyny dzikiej, pochodzącej z nieznanego źródła, jak również uprawę konopi indyjskich.
FLESZ: Więzienie za fałszowanie przebiegu. Są zmiany w prawie
Jeden z zarzutów dotyczy też przestępstwa z prawa łowieckiego.
- Podczas wtorkowego przesłuchania mężczyzna częściowo przyznał się do stawianych mu zarzutów - podał w rozmowie z nami prokurator Tadeusz Cebo, szef gorlickiej prokuratury.
Mężczyźnie grozi do 8 lat pozbawienia wolności.
Myśliwskie środowisko aż huczy. Trudno się dziwić, bo już w ubiegłym roku doszło do zgłoszenia rzekomego kłusownictwa, którego sprawcą miał być Filip M. zauważony przez innych myśliwych przy szczątkach jelenia. Sprawa spełzła wtedy na niczym, bo mężczyzna zeznał wówczas, że sam znalazł szczątki i nie ma nic wspólnego z zabiciem zwierzęcia.
Wacław Grądalski, prezes KŁ Ryś, do którego od kilku lat należy aresztowany myśliwy, mówi wprost: - W naszym kole, ale i całym środowisku myśliwskim nigdy nie było przyzwolenia na takie działania. Gdy tylko pojawił się temat kłusownictwa, sami staraliśmy się mu zaradzić, określając co raz to wyższe nagrody za wskazanie winnego. Niestety nie przyniosło to efektu. Dzisiaj formalnie podczas posiedzenia Zarządu koła Filip M. zostanie z niego wydalony - dodaje.
Z informacji, które podała nam Alicja Fruzińska, rzecznik prasowy Polskiego Związku Łowieckiego, Filip M. okresowo był zatrudniany przez Ośrodek Hodowli Zwierząt PZŁ w Wołowcu. W tym roku pracował tam od 14 do 31 stycznia oraz od 1 do 28 lutego. Na pytanie o charakter zatrudnienia dowiedzieliśmy się jedynie, że była to praca w terenie.
