12-letni Artur Papież z Krzeszowic jest w wysokiej grupie zagrożenia. Lekarze wyliczają jego rodzicom Marzenie Pawlik-Papież i Arturowi Papieżowi z Krzeszowic, jak długo można żyć z takimi chorobami jak ma ich dziecko, czyli wadą serca - atrezją zastawki tętnicy płucnej i hipoplazją prawej komory.
- Usłyszeliśmy, że nasz syn stoi pod ścianą. Przed kilkoma dniami lekarz mówił nam wprost, że może dożyć 17 lub 20 roku życia - mama 12-latka niemal traci oddech powtarzając słowa lekarza.
W Krakowie wyczerpały się możliwości leczenia chłopca. Papieżowie zbierają pieniądze na wyjazd do Belgii, gdzie kierują ich lekarze ze Szpitala Dziecięcego w Krakowie-Prokocimiu. - Tam na razie będą diagnozy, badania, w tej chwili to tylko konsultacje, ocena możliwości leczenia i nadziei dla nas - mówi Artur Papież, tata Artura juniora.
Na wyjazd trzeba 35 tysięcy złotych. Rodzice 12-latka znaleźli fundację Cor Infantis działającą na rzecz dzieci z wadami serca. Na jej subkoncie gromadzą pieniądze na wyjazd do Belgii. Z pomocą pospieszyli też rodzice dzieci z klasy Vb Szkoły Podstawowej nr 1 w Krzeszowicach, do której uczęszcza Artur Papież. Zorganizowali koncert charytatywny z kiermaszami, występami grup akrobatycznej i cheerleaderek oraz pokazami służby maltańskiej, straży pożarnej i licytacją.
W Krzeszowicach koncertowali i licytowali się, żeby zbierać ...
Artur nie ma części serca i uszkodzone płuca od urodzenia. Przechodził operacje, był pod stałą opieką lekarzy. Mimo ciągłych wyjazdów do lekarzy, badań pobytów szpitalnych nikt nie mówił o zagrożeniu życia.
Przeszedł zabiegi zespolenia systemowo płucnego, operację hemi-Fontana oraz operację Fontana. Przechodził częste infekcje miał podawane immunoglobuliny. - Jednak przez kilka lat leczenie przebiegało prawidłowo. Stan serca był unormowany, syn przyjmował leki. Chodził do szkoły - wspomina tata 12-latka.
Dramat i walka już nie tylko o zdrowie, ale i życie zaczęła się rok temu. Artura zaczął kaszleć. Dostał leki: antybiotyki, syropy, inhalacje, ale kaszel nie ustawał. Artur odkrztuszał gęstą wydzielinę. Jesienią 2018 roku lekarze uznali, że to może być hipoplazja w obrębie dróg oddechowych lub coś jeszcze nie zdiagnozowanego. Jednocześnie kardiolodzy alarmowali o pogarszającym się stanie układu krążenia. Rodzice zawieźli syna do szpitala.
- To miało być tylko zmodyfikowanie leczenia serca. A od razu poszedł na cewnikowanie serca. Okazało się, że wytworzone krążenie Fontana kilka lat od operacji przestało działać prawidłowo. Pojawiły się wszystkie możliwe powikłania - enteropatia wysiękowa z utratą białka, plastyczne zapalenie oskrzeli, osteoporoza - mówi mama. Rodzice mieli nadzieję, że po cewnikowaniu serca problemy zostaną zażegnane. Wtedy stwierdzono skrajnie wysokie ciśnienie w krążeniu płucnym. Przeprowadzono bronchoskopię, usunięto widoczne odlewy.
- Okazało się, że to niewiele pomogło. Nasze dziecko ciągle odkrztusza odlewy, które gromadzą się w oskrzelach. To wydzielina, która trzeba wypluć lub wysmarkać, inaczej udusiłaby go. W Polsce już na to zaradzić nie można. Dlatego szukamy ratunku za granicą. Nie możemy pogodzić się ze skrajnie złymi rokowaniami, które przedstawiają lekarze, szukamy innych możliwości leczenia i pieniędzy na nie - mówi Marzena Pawlik-Papież. Nadzieją są darczyńcy, którzy wspomogą rodziców Artura. Bez tej pomocy nie poradzą sobie.
Obok ratowania płuc i oskrzeli muszą ratować serce syna. Przed kilkoma dniami pojechali do Zabrza. To bardzo ważny wyjazd, bo konsultowali z lekarzami możliwości przeszczepu serca.
- Przeżyliśmy kolejny cios. Pierwszy z lekarzy, z którym konsultowaliśmy się powiedział o dramatycznym stanie. Okazało się, że nasze dziecko stoi pod ścianą. Lekarz powiedział, że Artur jest w wysokiej grupie zagrożenia. Nie dawał żadnej nadziei, nie był nawet zainteresowany dokumentacją medyczną naszego syna. Ale skierował nas do innego specjalisty, kardiologa. Tam poproszono nas o zostawienie dokumentów i obiecano konsultacje lekarskie - mówi mama chłopca.
- Wszyscy uświadamiają nam, że do przeszczepu serca potrzebne są zdrowe, dobrze funkcjonujące płuca. Nasze dziecko ma chore płuca. Czekamy na wyniki tych konsultacji z dużymi obawami, ale nie możemy tracić nadziei - mówi pani Marzena.
Artur też bardzo przeżywa swoją chorobę. Ma świadomość, że jest poważnie chory. Dziecku trudno pogodzić się z tym. A mimo to chce chodzić do szkoły spotykać się z rówieśnikami.
Wprawdzie ma indywidualny tok nauczania, ale chodzi też na lekcje i uczestniczy w zajęciach swojej klasy.
- Jednak ten jego udział w zajęciach jest pod kontrolą. Gdy normalnie uczestniczył w zajęciach to stresował się i przypłacał to zdrowiem. Dlatego nie może brać udziału np. w sprawdzianach. Nawet jeśli umie wszystko z danego tematu, to nerwy sprawiają, że blokuje się, nie odpowiada na pytania, nie pisze na tyle szybko, żeby wyrobić się w czasie. A potem podupada psychicznie. Teraz sprawdziany wiedzy ma indywidualnie, bez rywalizacji z kolegami i bez dodatkowego stresu - zaznacza tata chłopca.
Pomoc dla Artura
- Wpłata 1 procentu podatku - wystarczy w zeznaniu podatkowym wpisać KRS 0000290273. Cel szczegółowy: Artur Papież.
- Wpłaty na konto: Fundacja na rzecz dzieci z wadami serca Cor Infantis, ul. Nałęczowska 24, 20-701 Lublin, nr konta 86 1600 1101 0003 0502 1175 2150, w tytule przelewu dopisek: Artur Papież.
- Dla wpłat zagranicznych:
USD PL 93 1600 1101 0003 0502 1175 2024
EUR PL 50 1600 1101 0003 0502 1175 2024
Kod SWIFT dla przelewów z zagranicy: ppabplpk
Bank: BGŻ BNP PARIBAS oddział w Lublinie, ul. Tomasza Zana 35, 20-601 Lublin
Wpłaty w tytule przelewu z dopiskiem: Artur Papież.
POLECAMY - KONIECZNIE SPRAWDŹ:
WIDEO: Krótki wywiad: policja ekologiczna dzwoni i pyta „czy pan zrobił coś złego?”