Jeżeli coś Cię denerwuje lub przeszkadza w Twoim mieście, daj nam znać! Dziennikarze "Gazety Krakowskiej" zajmą się problemem! Czekamy też na Twoje opinie, uwagi a także zdjęcia i wideo - pisz e-maila na adres [email protected], dzwoń - tel. 12 6 888 301. Do Twojej dyspozycji jest też profil "Gazety Krakowskiej" na Facebooku.
Usychającymi lipami zajmuje się m.in. tarnowska prokuratura. - W tej chwili postępowanie toczy się w sprawie, a nie przeciwko osobie. Na razie nikomu nie postawiono zarzutów - mówi Arkadiusz Bara, zastępca prokuratora rejonowego w Tarnowie.
Z "Gazetą Krakowską" skontaktowała się osoba, która była świadkiem zdarzenia z 8 maja tego roku.
- W godzinach porannych trzy osoby, w tym grabarz i kościelny, dokonały umyślnego oraz celowego zniszczenia jedenastu kilkudziesięcioletnich lip na cmentarzu parafialnym - mówi nasz informator, prosząc o zachowanie swoich danych osobowych tylko do wiadomości redakcji.
Według niego, mężczyźni wywiercili otwory w dolnych partiach drzew i korzeniach. Głębokość otworów, w zależności od lipy, wynosiła od 27 do 50 centymetrów. - Otwory zostały nasączone substancją o właściwościach żrących. Dodatkowo drzewa okopano i podlano tym samym płynem - kontynuuje nasz informator.
O zdarzeniu powiadomiona została policja i urząd gminy. - Rzeczywiście, w jedenastu drzewach, których wiek szacujemy na 60-80 lat, wywiercono otwory. Sprawę badają policja i prokuratura. Nam nie pozostaje nic innego, jak czekać na wyniki śledztwa - mówi Marek Trela, inspektor ds. ochrony środowiska i inwestycji w wojnickim magistracie. Jak wyjaśnia - gmina może sprawcę ukarać jedynie grzywną w wysokości 500 złotych. O wiele większe konsekwencje grożą przed sądem. Za spowodowanie zniszczenia w świecie zwierzęcym lub roślinnym grozi bowiem kara od trzech miesięcy nawet do pięciu lat więzienia.
- Trzeba jednak udowodnić zniszczenia w znacznych rozmiarach, dlatego zwróciliśmy się do policji o powołanie biegłego, który zrobi to fachowo - dodaje Arkadiusz Bara. Na rozstrzygnięcie tej bulwersującej sprawy przyjdzie więc poczekać, a pierwsze efekty podtrucia drzew są już widoczne.
- Na kilku lipach widać, że liście stają się szare i pomarszczone. Opadają jak na jesień - stwierdza nasz Czytelnik. W Biadolinach Radłowskich wrze. Ludzie są oburzeni, że lipy uszkodzić mogły osoby, które powinny dbać o cmentarz. - Żadne instytucje, włącznie z policją, dotąd nie kontaktowały się ze mną w tej sprawie. Dotarły do mnie tylko jakieś prywatne oskarżenia. Nie ma o czym rozmawiać - ucina ks. Antoni Gieroń, proboszcz w Biadolinach Radłowskich.
Kapłan nie chce wskazywać winnych. - Te drzewa mógł przecież zniszczyć każdy. Cmentarz nie jest ogrodzony. Dodatkowo gmina wyłącza nocą oświetlenie i we wsi panują egipskie ciemności - stwierdza proboszcz.
Nasz informator przekonuje jednak, że widział, jak wskazani przez niego sprawcy niszczyli lipy nie nocą, ale o poranku.
Euro 2012 w Krakowie: zdjęcia, wideo, informacje! [SERWIS SPECJALNY]
Wybieramy Superkota! Zobacz fantastyczne zdjęcia kotów i oddaj głos na najpiękniejszego!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!