https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dramatyczna relacja tarnowian, którzy pojechali z pomocą do spustoszonego przez powódź Lądka Zdroju. „O tym mieście wszyscy zapomnieli”

Andrzej Skórka
Lądek-Zdrój przeżył powodziowy kataklizm. "Tu jest jak na wojnie" - relacjonuje tarnowianin Marcin Skóra, który dotarł tam we wtorek (17 września) z transportem pomocy humanitarnej
Lądek-Zdrój przeżył powodziowy kataklizm. "Tu jest jak na wojnie" - relacjonuje tarnowianin Marcin Skóra, który dotarł tam we wtorek (17 września) z transportem pomocy humanitarnej archiwum Marcina Skóry
Z Tarnowa do zniszczonego przez powódź Lądka-Zdroju dotarł we wtorek (17 września) pierwszy transport z pomocą dla mieszkańców. Najpotrzebniejsze rzeczy zawieźli członkowie fundacji EMES i Przyjaciele. Podkreślają, że to kropla w morzu potrzeb miejscowych.

Transport z pomocą z Tarnowa dotarł do Lądka-Zdroju

Lądek-Zdrój na Dolnym Śląsku przeżył dramatyczne chwile, gdy wdarła się do niego fala powodziowa. Nurt niszczył wszystko, co napotkał na swojej drodze w niżej położonej części miasta.

- Widziałem w życiu naprawdę wiele ludzkiego bólu. Byłem choćby na Ukrainie, w miejscach po bombardowaniach, ale obraz tragedii w Lądku absolutnie mnie przerósł – opowiada Marcin Skóra, założyciel i prezes fundacji EMES i Przyjaciele z Tarnowa.

O pomoc dla mieszkańców potwornie zniszczonego Lądka poprosił go przyjaciel mieszkający w niedalekiej Bystrzycy. Ekipa z Tarnowa błyskawicznie zorganizowała wyjazd.

Gigantyczne zniszczenia po powodziowej fali

Trzy busy wypełniono najpotrzebniejszymi zakupionymi ze środków fundacji rzeczami: trwałą żywnością, pościelami, kołdrami, poduszkami i dużą ilością środków czystości. Pomoc wsparły dwie tarnowskie piekarnie, dzięki którym do Lądka zawieziono ponad dwieście bochenków chleba i drożdżówki, bo na miejscu nie ma gdzie zrobić zakupów.

Na miejsce dotarli we wtorek rano. Tarnowianie byli jednymi z pierwszych, którzy dotarli do miasta z pomocą.

Miasto zapomniane przez wszystkich

- Tutaj nie widać żadnego wojska, terytorialsów, policji. Kto twierdzi inaczej, powiedziałbym, że trochę mija się z prawdą – relacjonuje na gorąco Marcin Skóra. - To miasto wygląda jak zapomniane przez wszystkich. Zostały tylko gigantyczne zniszczenia, smutek i ból. Starsi ludzie, którzy starają się to wszystko jakoś sprzątać, ale sami nie są w stanie udźwignąć tego, co zgotował im los.

Centrum pomocy, do którego zgłaszają się powodzianie, urządzono w dawnym domu zdrojowym. Ekipa EMES i Przyjaciele zostaje tam na noc z wtorku na środę, by na prośbę miejscowych przypilnować tego miejsca i zgromadzonego dobytku. Mieszkańcy obawiają się szabrowników.

- Wiedzą, że jesteśmy byłymi funkcjonariuszami policji, a oni sami muszą kiedyś odpocząć, kiedy tu jest jak na wojnie – dodaje Marcin Skóra.

Apel o osuszacze!

Przyznaje, że pytani w Lądku o to, czego w mieście najbardziej brakuje, słyszą w odpowiedzi krótkie: „wszystkiego”. Jednym z artykułów pierwszej potrzeby są dobrej klasy osuszacze, dzięki którym można pozbyć się wilgoci z pomieszczeń mieszkalnych.

- Ludzie tutaj nie chcą ich za dostać darmo, mają pieniądze, by je kupić, chodzi o taką możliwość – podkreśla prezes EMES i Przyjaciele.

Tarnów i region solidarny z ofiarami powodzi. Trwa zbiórka potrzebnych produktów

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska