Pracownicy socjalni na terenach objętych powodzią pełnią kluczową rolę w zapewnianiu pomocy poszkodowanym oraz koordynacji działań związanych z usuwaniem skutków katastrofy. Zajmują się między innymi identyfikacją rodzin znajdujących się w najtrudniejszej sytuacji, koordynują pomoc materialną i finansową oraz współpracują z lokalną społecznością.
- To nobilitacja dla całego Ośrodka Pomocy Społecznej z Łużnej, że to właśnie nasi pracownicy podjęli tą trudną i wymagającą wiedzy i doświadczenia pracę na terenach popowodziowych - stwierdza Przemysław Wszołek, dyrektor GOPS w Łużnej. - Co ważne, decyzja o wyjeździe podjęta została przez obie panie bez chwili zawahania. Kiedy wojewoda małopolski skierował zapytanie o możliwość oddelegowania pracowników do pracy w Głuchołazach, zdecydowały się wykorzystać swoje wielkie doświadczenie w pracy socjalnej, by tam na miejscu wspierać nie tylko swoich kolegów z lokalnego ośrodka, ale głównie poszkodowanych w tej strasznej powodzi z ubiegłego roku - dodaje.
Na tydzień do pracy w nieznany sobie środowisku i by zmierzyć się z nowymi wyzwaniami, wyjechały Joanna Migacz i Justyna Pabis-Kulig.
- Nasza praca polegała na przeprowadzaniu rodzinnych wywiadów środowiskowych w związku ze skutkami powodzisz września ubiegłego roku - opowiadają. - Szacowałyśmy straty, jakie ponieśli mieszkańcy w wyniku kataklizmu. Nasze decyzje były podstawą do wypłaty zasiłków dla powodzian – podkreślają.
Biała Głuchołaska, która zniszczyła dwa mosty i wdarła się do centrum Głuchołaz, spowodowała wielomilionowe straty. Obecnie miasto jest podzielone na dwie części, a ruch pomiędzy nimi możliwy jest tylko pieszo.
Jak zauważa Mariusz Tarsa, wójt gminy Łużna , sytuacja w Głuchołazach i okolicach nadal jest bardzo napięta. Do wykonania jest ogrom pracy.
- Do tej pory wiele decyzji nie zostało rozpatrzonych, stąd konieczność wsparcia kadrowego - mówi wójt. - Pracownice naszego GOPS przebywały w delegacji przez tydzień, wykonały wiele pracy, pomogły wielu ludziom, będę starał się jakoś zrewanżować im za piękną postawę - podkreśla.
Łużnianki pracowały w Głuchołazach i okolicznych wsiach, gdzie sytuacja jest jeszcze gorsza.
- Warto podkreślić piękny gest tych Pań, ale również solidarność samorządu - przypomina Mariusz Tarsa. - Warto pamiętać o tym, jak to w życiu bywa, ktoś, kto teraz niósł pomoc kiedyś sam może jej potrzebować - podkreśla.