https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pogrzeb profesora Andrzeja Maciejczaka. Światowej sławy neurochirurga, związanego z Tarnowem, żegnała rodzina, lekarze i wdzięczni pacjenci

Paweł Chwał
Pogrzeb prof. Andrzeja Maciejczaka odbył się w podtarnowskiej Zawadzie. Uroczystość uświetniło wojsko
Pogrzeb prof. Andrzeja Maciejczaka odbył się w podtarnowskiej Zawadzie. Uroczystość uświetniło wojsko Paweł Chwał
W Zawadzie pod Tarnowem odbył się w czwartek (20 marca) pogrzeb profesora Andrzeja Maciejczaka – światowej sławy neurochirurga, cenionego lekarza, który dobro drugiego człowieka zawsze stawiał na pierwszym miejscu. Świadczy o tym ogrom ludzi, którzy przyjechali z całej Polski, aby towarzyszyć mu w ostatniej drodze. Wśród nich było wielu pacjentów, których kręgosłupy operował profesor i zawdzięczają mu to, że chodzą i żyją.

Ostatnie pożegnanie Andrzeja Maciejczaka na cmentarzu w Zawadzie

Uroczystości pogrzebowe miały oprawę wojskową. Decyzją Ministra Obrony Narodowej Władysława Kosiniaka-Kamysza zmarły prof. Andrzej Maciejczak został odznaczony pośmiertnie Złotym Medalem za Zasługi dla Obronności Kraju.

Po mszy świętej pogrzebowej urna z prochami profesora złożona na przykościelnym cmentarzu na Górze św. Marcina.

- Profesor Maciejczak zostawił po sobie niezatarty ślad w historii naszego szpitala, medycyny oraz w sercach ludzi - mówiła Anna Czech, dyrektor szpitala św. Łukasza w Tarnowie, z którym przez ostatnie 23 lata związany był neurochirurg. - To nie tylko wybitny specjalista, ale przede wszystkim wspaniały człowiek o niezwykłej życzliwości, otwartości i wrażliwości na drugiego. Podążał za swoim marzeniami, był zawsze sobą.

Pomagał innym do końca swoich dni

Dyrektor Czech podkreślała, że profesor był dobrym kolegą w pracy, zawsze gotowy pomoc, doradzić, wesprzeć. Chętnie dzielił się wiedzą z młodymi lekarzami, wyszkolił pokolenia specjalistów, którzy dzisiaj kontynuują jego misję. Był człowiekiem wielkiego serca, angażował się w akcje charytatywne,wspierał powstanie hospicjum Via Spei w Tarnowie.

Andrzej Maciejczak zmagał się z chorobą nowotworową. Mimo to nie przerwał pracy, do końca pozostawał aktywny zawodowo. Zmarł w nocy z 14 na 15 marca w wieku 65 lat.

- Jego pasja do nauki była zaraźliwa a skromność i życzliwość sprawiały, że dla wielu był wzorem, nie tylko zawodowym, ale i etycznym. Nigdy nie zwolnił. Do końca swoich dni wypełniał swoje powołanie do leczenia i pomocy pacjentom - zdradziła Anna Czech. I dodała: Profesor udowodnił, jak wiele można osiągnąć, kiedy połączy się talent z ciężką pracą, pasję z empatią a wiedzę z pokorą.

Odszedł na wieczny dyżur

Kolegę i przyjaciela pożegnali także: Antoni Sydor, w imieniu Polskiego Towarzystwa Lekarskiego, oraz Andrzej Radek z Polskiego Towarzystwa Neurochirurgicznego.

- Zazwyczaj jest tak, że to uczeń żegna swojego mentora, swojego mistrza. Dzisiaj to ja żegnam Andrzeja. Kiedy w 2002 roku pani dyrektor zadzwoniła do mnie, że potrzebuje neurochirurga, aby jej pomoc. Uznałem, że Andrzej podoła temu wyzwaniu - wspomina Andrzej Radek. - Odszedł do Tarnowa i wspaniale się sprawdził. Otrzymał tu doskonały warsztat, który czasami przewyższał możliwości innych ośrodków. Ale on potrafił wspaniale go wykorzystać. W ten sposób klinika w Tarnowie, w szpitalu świętego Łukasza stała się szeroko znaną i uznaną. Była mekką w sprawach leczenia chorób kręgosłupa. A dla Andrzeja choroby kręgosłupa to była wielka pasja – podkreśla Radek, który przez 17 lat współpracował z Andrzejem Maciejczakiem w Klinice Neurochirurgii WAM w Łodzi.

- Odszedł na wieczny dyżur. Pamięć o tak wspaniałym człowieku wielu pasji na pewno nie zaginie - swierdził Antoni Sydor.

Wśród uczestników pogrzebu było wielu lekarzy i uczniów profesora. Ale licznie zjawili się w Zawadzie także jego pacjenci, których operował, stosując nowatorskie metody w leczeniu kręgosłupa niejednokrotnie ratując im życie. Dyrektor Anna Czech mówiła, że były ich tysiące.

Jego słowa o zawodzie neurochirurga pozostaną w pamięci wielu:

„Nierzadko udaje nam się przeciągnąć człowieka z tamtej strony, w kierunku życia. To największy sukces w tym zawodzie. Jest jak boska moc, która sprawia, że ma on głęboki sens.”

Zgodnie z wolą rodziny, uczestnicy zostali poproszeni o to, aby nie przynosić kwiatów. W zamian można było wesprzeć datkami hospicjum Via Spei oraz Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska