https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mariusz Jop: Zagramy o to, żeby jutrzejszy mecz nie był ostatnim na Reymonta w tym sezonie

Bartosz Karcz
Jesienią w Stalowej Woli Wisła Kraków pokonała Stal aż 5:1
Jesienią w Stalowej Woli Wisła Kraków pokonała Stal aż 5:1 Bartek Ziółkowski/wislakrakow.com
Wisła Kraków ma już pewne baraże, ale walczy o jak najlepsze miejsce przed nimi. W piątek zagra ze zdegradowaną już Stalą Stalowa Wola. Początek meczu przy ul. Reymonta o godz. 20.30.

Na początek przedmeczowej konferencji prasowej trener Wisły Mariusz Jop miał nieco dłuższy wywód. Powiedział: - Na początku chciałem pogratulować zespołowi i wszystkim, którzy nas bardzo mocno wspierali. Kibicom, którzy są zawsze z nami. Tam, gdzie mogą być z nami, zawsze jest fantastyczna frekwencja. W ostatnim spotkaniu z Wisłą Płock, mimo niekorzystnego wyniku, pokazali swoją siłę. Był doping do samego końca, wierzyli w nas. Jest to dla nas bardzo ważne, a mówię to dlatego, że wykonaliśmy ten cel minimum, który był postawiony przed nami. A przypominam, w jakim miejscu byliśmy we wrześniu. Na pewno te gratulacje zespołowi się należą, bo punktowanie ze średnią 2,0 na mecz to bardzo dobry wynik. Wynik, który zazwyczaj daje bezpośredni awans. Ten sezon jest jednak wyjątkowy pod tym względem. Jest bardzo duża rywalizacja i cieszę się, że już w tym momencie jesteśmy w barażach. Oczywiście, naszym celem dalej jest wygrywanie i zajęcie jak najwyższego miejsca. Po to, żeby jutrzejszy mecz nie był ostatnim na Reymonta. Bardzo byśmy tego chcieli. W głowie mamy oczywiście baraże. Celowo mówię w liczbie mnogiej, bo jestem przekonany, że tak będzie. Oczywiście bierzemy to pod uwagę i będziemy tak zarządzać zespołem, żebyśmy mieli jak największą liczbę zawodników gotowych na pierwsze spotkanie barażowe w czwartek.

Stal Stalowa Wola potrafi był groźna w ofensywie

Stal Stalowa Wola już spadła do II ligi, ale trener Mariusz Jop mocno podkreśla, że wbrew pozorom, to nie musi być ułatwienie dla jego zespołu: - Nie ma łatwych spotkań w żadnej lidze, a szczególnie w naszej I lidze są to bardzo trudne mecze. Bez względu na to, w którym miejscu jest zespół. Myślę, że tam znajdą zawodnicy motywację. Spadając z ligi każdy chce się pokazać. Każdy chce znaleźć nowe miejsce do pracy, chce zarabiać. Chce grać w piłkę na jak najwyższym poziomie. Nie sądzę, żeby przyjechał tutaj zespół, który będzie łatwym rywalem. A Stal udowodniła, że szczególnie na wyjazdach są bardzo groźni. Wygrali z Ruchem Chorzów, wygrali z Polonią Warszawa niedawno, czyli z zespołem, który świetnie punktuje na wiosnę. Nie spodziewam się, że to będzie łatwe spotkanie, ale tak jak zawsze, wszystko zależy od nas. Od naszego nastawienia, zaangażowania, bo zawsze jest tak, żeby aby pokazać swoją jakość, to cechy wolicjonalne muszą być na takim samym poziomie, jak u rywala. Natomiast co do Stali, to na pewno jest to zespół, który jest bardzo groźny w kontrataku, jest groźny w fazie przejściowej. Ma do tego zawodników i to jest coś, na czym bazuje na wyjazdach. Broni nisko, często 5-4-1. Mocno uczulaliśmy na to naszych graczy, ale też wiemy, że mają dużo problemów jeśli chodzi o grę w obronie, bo tracą dużo bramek i też to będziemy chcieli wykorzystać.

Trener Wisły zgadza się, że Stal to zespół, który potrafi być bardzo groźny i skuteczny w ofensywie, ale też taki, który miewa ogromne problemy z bronieniem dostępu do swojej bramki. Jop mówi: - Te działania defensywne całego zespołu to był element, który u nich szwankował, bo tracili bardzo dużo bramek. I była faktycznie dysproporcja, bo to zespół, który praktycznie w każdym meczu strzela bramki i strzela ich bardzo dużo. Na pewno jest groźny i trzeba być na sto procent przygotowanym, żeby z nimi wygrać.

Środek pola podobny jak w Tychach

W ostatnim meczu z GKS-em Tychy Wisła przegrała walkę o środek pola, gdzie zagrali Marko Poletanović, James Igbekeme oraz Kacper Duda. Czy to oznacza, że można w tym sektorze boiska spodziewać się zmian w składzie. Mariusz Jop trochę inaczej na to patrzy. Mówi bowiem: - Powiedziałbym, że to też wynikało z innych naszych problemów, które były widoczne w pierwszych dwudziestu minutach. Problemy zaczynały się od „dziewiątki”, „dziesiątki” i naszych skrzydeł. To przenosiło się na to, że w środku nie mieliśmy kontroli. Absolutnie nie chciałbym tego jednak przedstawiać w taki sposób, że ta trójka zagrała słaby mecz. Bo my jako zespół mieliśmy problem w bronieniu w pierwszej części spotkania. Później to skorygowaliśmy i ten mecz wyglądał zdecydowanie lepiej pod tym względem. Nie uważam, żeby ta konfiguracja była niekorzystna dla zespołu.

W meczu ze Stalą na pewno zabraknie stoperów Wiktora Biedrzyckiego i Mariusza Kutwy, którzy wciąż leczą kontuzję. Zapytany czy oszczędza tych zawodników pod kątem baraży, Mariusz Jop mówi: - Czekamy na nich aż się wyleczą. Zobaczymy, co przyniesie życie, kiedy to nastąpi.

Przed barażami liczy się każdy detal. Podpytywany czy wolałby zaoszczędzić trochę sił zawodnikom, czy chciałbym wyczyścić ich z kartek, a zagrożeni pauzą są Kacper Duda, Marc Carbo, Marko Poletanović i Angel Rodado, czy może jeszcze coś innego, trener Wisły mówi krótko: - Wybieram wszystko, jak się tylko da.

Trener Wisły nie jest zaskoczony zestawem baraży

Padło też pytanie czy trener Wisły jest zaskoczony zestawem drużyn, które znalazły się w barażach. Mariusz Jopm mówi na ten temat: - Myślę, że nie. Blisko bardzo były Tychy i mają jeszcze niewielkie szanse na to, żeby do tej szóstki wskoczyć. To są zespoły, które na wiosnę punktowały bardzo mocno i wiosną. Szczególnie jeśli chodzi o Polonię, bo Wisła Płock była bardzo wysoko, Miedź również. Ale jeśli chodzi o Polonię, to już podczas naszych spotkań z nimi jesienią widzieliśmy, że jest to zespół, który na pewno jest w stanie punktować z każdym w tej lidze. Mieli swój dobry czas. Ostatnio trochę gorzej im idzie. Liczyłem po cichu, że Tychy jeszcze wskoczą do baraży. Już jesienią mieli dobry okres, jeszcze wtedy nie wygrywali, bardziej remisowali, ale już wtedy bardzo solidnie się prezentowali. Wiosną potwierdzili bardzo dobrą dyspozycję, bardzo dobrze punktowali. Tym bardziej trzeba docenić naszą wygraną w Tychach. Bardzo się cieszę, że my już jesteśmy w tych barażach, bo to był nasz cel minimum na ten sezon.

A na kogo chciałby trener Wisły trafić w półfinale? Odpowiedź też jest krótka: - Nie mam swojego faworyta. To będą jak mecze pucharowe. Nie mam swojego faworyta, na którego chciałbym trafić.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska