Na początek sprawa tego, z kim i gdzie Wisła Kraków w ogóle zagra. Przypomnijmy, że zasada jest prosta. Trzeci zespół po sezonie zasadniczym podejmuje szósty, a czwarty piąty. To w półfinałach. W finale sprawa już nie jest tak oczywista, bo jeśli szósty zespół wygra z trzecim, to nie oznacza, że decydujący mecz zagra u siebie. Taki mecz zostanie i tak rozegrany na boisku czwartej lub piątej drużyny po sezonie zasadniczym. Największy komfort ma trzecia drużyna, bo dla niej wygrana półfinału oznacza decydujący mecz na swoim stadionie. Teoretycznie, bo historia pokazuje, że trzecie miejsce żadnej gwarancji nie daje. Dość wspomnieć, że ostatnim zespołem, który zajął trzecie miejsce w sezonie zasadniczym, a później awansował do ekstraklasy po barażach, była Warta Poznań w 2020 roku!
Wisła Kraków dzisiaj zajmuje piąte miejsce, ale ma spore szanse na to, żeby przesunąć się przynajmniej na czwartą pozycję, a przy sprzyjających okolicznościach nawet na trzecią. Przede wszystkim krakowianie muszą postarać się wygrać dwa ostatnie mecze. Z barażowej czwórki wydają się mieć najłatwiejszy terminarz, bo zagrają u siebie ze zdegradowaną już Stalą Stalowa Wola oraz z zespołem, który tak naprawdę nie gra już o wiele, a w dodatku jest ostatnio w wyraźnie kiepskiej formie, czyli w Rzeszowie ze Stalą. Wisłę Płock, która jest trzecia, czekają wyjazd do Łęcznej na mecz z Górnikiem oraz domowe spotkanie z Miedzią Legnica. Przypomnijmy, że „Nafciarze” na ten moment mają cztery punkty przewagi nad krakowianami, legniczanie wyprzedzają ich natomiast jedynie lepszym bilansem bezpośrednich spotkań. A Miedź też będzie miała mocno pod górkę, bo przed wyjazdem do Płocka czeka ją jeszcze domowy mecz z Bruk-Betem Termalicą. „Słonie” wciąż nie są jeszcze pewne bezpośredniego awansu do ekstraklasy. Żeby nie oglądać się na goniącą ich Wisłę Płock, potrzebują dwóch punktów w dwóch meczach, a najlepiej wygranej w najbliższym spotkaniu i zamknięcia tematu przed ostatnią kolejką, w której podejmą Kotwicę Kołobrzeg. Wypadnięcie Bruk-Betu poza dwójkę byłoby ogromną sensacją, ale przypomnijmy, że takie rzeczy się zdarzają. Rok temu przez fatalny finisz awans wymknął się z rąk Arce Gdynia. I wreszcie Polonia Warszawa, która traci na dzisiaj punkt do Wisły Kraków. Ona zagra u siebie z ŁKS-em Łódź i na zakończenie sezonu zasadniczego z Ruchem w Chorzowie. Jak zatem widać, jest się jeszcze o co bić, ale trzeba też umiejętnie zarządzać kadrą.
I tutaj dochodzimy do drugiego aspektu strategii na baraże. W Wiśle Kraków zagrożonych kartkową absencją jest dzisiaj czterech zawodników, a są to wyjątkowo ważni gracze. Mowa bowiem o pomocnikach Kacprze Dudzie, Marcu Carbo i Marko Poletanoviciu oraz przede wszystkim o Angelu Rodado. Absencja któregokolwiek z nich w barażach byłaby bardzo dużą stratą, a brak tego ostatniego wręcz ogromną. Z drugiej strony trzymanie ich na ławce na wszelki wypadek, żeby kartki nie dostali, byłoby jak proszenie się o problemy w meczach ze Stalami. Bo choć Wisła w tych meczach jest zdecydowanym faworytem, to jednak nikt punktów za darmo jej nie da. Trzeba o nie jeszcze powalczyć, pobiegać.
Dochodzi wreszcie trzeci aspekt - zmęczenie zawodników. O ile nie jest to wielki problem w przypadku meczów ze Stalami, które dzielić będzie aż dziewięć dni, to w Wiśle muszą rozsądnie szafować siłami z myślą o tym, co zespół czeka w barażach. A tam w najgorszym wyjazdowym scenariuszu może być tak, że w czwartek „Biała Gwiazda” zagra w Legnicy, Płocku czy Warszawie, a zakładając pomyślny dla niej wynik półfinału, w niedzielę może czekać ją kolejny daleki wyjazd. I na taki scenariusz Mariusz Jop i jego sztab też muszą być przygotowani. Prawda bowiem jest taka, że wszystkie wymienione zespoły prezentują tak zbliżoną klasę, że obiektywnie trzeba będzie przydzielić po 25 procent szans każdej drużynie, która przystąpi do baraży bez względu na to, gdzie te mecze będą rozgrywane. I nie można zaniedbać żadnego detalu, bo one mogą być w końcowym rozrachunku decydujące.
- Wisła Kraków z licencją na ekstraklasę, ale też z karą i nadzorem finansowym
- Trzecia Strona Błoń. Spadek Puszczy. Walka o ekstraklasę Bruk-Betu Termaliki i Wisły
- Kamil Broda: Na boisku wręcz czuło się, że jeden idzie za drugiego
- Alan Uryga: Nie ma mowy o jakimkolwiek rozluźnieniu. Wszystkie ręce na pokład!
