https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Z Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Bieczu wyjechały do Głuchołaz by wspierać ludzi na terenach popowodziowych

Lech Klimek
Lech Klimek, archiwum prywatne
Ubiegłoroczna katastrofalna powódź na dolnym na Dolnym Śląsku powoli zaciera się w naszej pamięci. Przytłoczeni innymi informacjami nie odnajdujemy w bieżących informacjach doniesień z tamtego regionu. Nie oznacza to jednak, że sytuacja w miejscowościach dotkniętych żywiołem wszystko wróciło do normy. Mieszkańcy zalanych terenów starają się wrócić do normalnego życia.

Nie jest to łatwe, mijają kolejne dni i tygodnie, a na zniszczonych przez żywioł terenach nadal trwa szacowanie strat. Miejscowe siły ośrodków pomocy społecznej to za mało by sprostać zadaniu. W pracy wspierają ich pracownicy socjalni z wielu miejsc w Polsce, wśród nich również z Biecza.

- Do Głuchołaz pojechały trzy pracownice naszego ośrodka - mówi Anna Ryba, kierownik Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Bieczu. - Wszystkie są bardzo kompetentne i dużym doświadczeniem. Na Dolnym Śląsku pracowały Alicja Leszczyńska, Justyna Lenart i Iwona Trybus. Ważne jest, by podkreśli, że one zdecydowane były na wyjazd już jesienią, ale wtedy nie udało się tego sfinalizować, choć również u nas był to okres wytężonej pracy – dodaje.

Tydzień pracy w Głuchołazach i okolicznych miejscowościach to było dla bieczanek zderzenie się wielkim wyzwaniem. Panie stały się dla tych, których odwiedzały nie tylko nadzieją na poprawę sytuacji, ale powierniczkami. Ich praca to nie tylko rutynowe wypełnianie formularzy, ale też czasem długie i bolesne rozmowy. Główne zadanie, jakie stanęło przed nimi to przeprowadzanie rodzinnych wywiadów środowiskowych. Udawały się do mieszkań, głównie w blokach i na podstawie rozmów z mieszkańcami oceniały wielkość strat poniesionych w czasie powodzi.

- Ludzie teraz starają się w miarę normalnie funkcjonować - relacjonuje Justyna Lenart. - Starają się w jakiś sposób zabezpieczać te podstawowe potrzeby, ale wszystkie rzeczy, które gdzieś znajdowały się w piwnicach ich domów, zostały zabrane przez wodę, a potem na etapie porządkowania też nie mieli możliwości je zabezpieczyć - dodaje.

W zabudowie miejskiej właśnie te straty są największe, zalane piwnice to strata nie tylko przedmiotów, ale chociażby przetworów, które w nich były. Każda wizyta u powodzian to kolejna opowieść o tragedii.

- Jedna z osób, u których była to niepełnosprawna kobieta - opowiada Iwona Trybus. - To był przypadek drastycznych strat, bo ona w piwnicy miała nie tylko wózek, ale choćby materac przeciwodleżynowy i straciła wszystko. Inny przykład to młoda, bardzo sprawna pani, która również w piwnicy miała narzędzia do swojej pracy, instruktorka fitness, która po powodzi straciła wszystko, jej nadzieje na dobre życie podpłukały z wodą, teraz musi wszystko budować od podstaw - dopowiada.

Zniszczone miasta powoli podnoszą się w nieszczęścia, ale równie ciężko jeśli nie gorzej jest poza nimi. Wsie, w których były bieczanki, z trudem odbudowują swoją funkcjonalność. W tym przypadku zniszczone zostały nie tylko domy i zabudowania gospodarcze, ale też uprawy. W wielu miejscach zarówno w miastach jak i poza nimi trwa jeszcze choćby usuwanie naniesionego mułu z placów zabaw.

Straty materialne to nie wszystko, z czym musiały się mierzyć bieczanki. Wiele rozmów to

- Miałam kilka przypadków, w których osobom, z którymi się spotkałam chodziło bardziej o rozmowę - mówi Alicja Leszczyńska. – W miastach, ale tez na wsi wielkim problemem jest samotność, zwłaszcza ludzi starszych. Myślę, że właśnie to, że mogli spokojnie porozmawiać, zwierzyć się, czasem wypłakać było tym, czego najbardziej im brakowało, czymś, co dało im nadzieje na kolejne dni - dopowiada.

Kilka dni, które spędziły na Dolnym Śląsku, minęło błyskawicznie, teraz wspierają swoją wiedzą i empatią mieszkańców gminy Biecz. Zapytane, czy znów podjęłyby się wyzwania, jakie stanęło przed nimi na terenach popowodziowych, bez wahania mówią, że tak, bo niesienie pomocy i wspieranie ludzie to właśnie jest to, co skłoniło je do podjęcia pracy jako pracownik socjalny.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska