Czy świat doczeka się pierwszego czarnoskórego papieża? Wielu komentatorów przyznaje, że byłby to krok śmiały, podobny do wyboru Baracka Obamy na prezydenta USA. Równie odważne byłoby powierzenie tej funkcji Latynosowi. W Ameryce Łacińskiej Kościół, jak wiadomo, rozwija się i jego energia bardzo by się przydała Europie, w której coraz bardziej brakuje nie tylko wiernych, ale także księży.
Być może jednak kardynałowie ostatecznie zdecydują się na kolejnego papieża-Włocha (tu kandydatów sporo), a jeśli nie - to przynajmniej kogoś z Europy. Zainteresowanie Polaków może rozbudzić kandydat z Czech - kard. Dominik Duka, dawny komunistyczny więzień, otwarty na ludzi charyzmatyczny duchowny znad Wełtawy.
To, na kogo ostatecznie padnie wybór, jest związane z problemami, z którymi boryka się Watykan. Przyszły papież będzie się musiał z nimi zmierzyć.
Problem pierwszy to rzymska kuria i watykańscy urzędnicy, powszechnie krytykowani choćby za brak wyczucia m.in. w kwestiach informacyjnych.
- Watykan musi się zmierzyć z wyzwaniami współczesnego świata, nauczyć mówić jego językiem. Postawić na jawność, szybszy przepływ informacji, bo świat przeszedł rewolucję, a Watykan jakby stał w miejscu - mówi Wojciech Bonowicz, publicysta "Znaku".
- Trzeba będzie zreformować kurię i prawdopodobnie wymienić część ludzi - dodaje Marek Zając, publicysta "Tygodnika Powszechnego" i TVP.
Wielu watykanistów wytykało służbom stolicy Kościoła aferę z kamerdynerem papieskim (VatiLeaks). Wykradał on tajne dokumenty papieskie, które stały się podstawą książki o Watykanie, napisanej przez dziennikarza Gianluigi Nuzzi. Opisuje on bezpardonową walkę o władzę i korupcję w instytucjach Watykanu. Komentatorzy podkreślali, że do afery może by nie doszło, gdyby finanse i polityka Stolicy Piotrowej były bardziej przejrzyste.
Kto mógłby przeprowadzić reformę kurii rzymskiej? Według niektórych - dotychczasowy kurialista. A nimi są w większości Włosi. W tym kontekście bardzo często wymieniało się nazwisko kard. Gianfranco Ravasiego, szefa Papieskiej Rady Kultury. - To byłby kolejny po kard. Ratzingerze i kard. Wojtyle myśliciel, intelektualista, który nie boi się dialogu ze światem świeckiej nauki i kultury - mówi Wojciech Bonowicz. Hierarcha świetnie zna kurię, więc mógłby ją zreformować od środka. A nie zapominajmy, że duża część kardynałów, którzy będą wybierać papieża, to pracujący w kurii Włosi (ogółem 30). Dla porównania, w 118-osobowym gronie, które wybierze następcę Benedykta XVI, jest kilku Niemców i czterech Polaków (w tym kard. Dziwisz i Nycz).
Kolejny Włoch wymieniany w "rankingu papieskim" to Angelo Scola - metropolita Mediolanu. - Jest często wymieniany przez specjalistów, także tych spoza Europy - mówi ks. Stanisław Tasiemski, watykanista z Katolickiej Agencji Informacyjnej.
Są również typy Europejczyków, którzy swoją oryginalnością mogliby ożywić kościelną machinę.
Pierwszy to Niemiec - kard. Reinhard Marx, biskup Monachium i Fryzyngi. Jest stosunkowo młody jak na kardynała. Ma 60 lat, wielkie zacięcie społeczne i duże poczucie humoru. O tych dwóch ostatnich cechach świadczy wydana przez niego książka pt. "Kapitał" (!), w której zajmuje się m.in. kwestiami bezrobocia.
- Jest bardzo wrażliwy na społeczne przemiany, zna się na tej tematyce, więc łatwo mu się w niej poruszać - mówi red. Bonowicz.
Kolejnym Europejczykiem "bez szablonu" byłby wspomniany Dominik Duka. Jest świeżutkim purpuratem, bo kapleusz kardynalski otrzymał w 2012 r. To dominikanin, biskup rodzinnego Hradca Kralove, wielki autorytet w swoim kraju. Przez lata był duchownym w podziemnym Kościele, który współorganizował. W komunistycznym więzieniu spędził 1,5 roku. - Te doświadczenia sprawiły, że jest ogromnie bezpośredni w kontaktach z ludźmi, spontaniczny - mówi Bonowicz, który kilkakrotnie spotkał się z hierarchą.
- Jego wybór na Stolicę Piotrową byłby bardzo ciekawy. Ma doświadczenia prześladowania, a teraz przewodzenia katolikom w kraju, gdzie są oni mniejszością. Z kwestią laicyzacji Europy spotyka się na co dzień - dodaje. Tłumaczy, że jego doradcą jest Tomasz Halik, zwany czeskim ks. Tischnerem. Ponieważ równie łatwo wchodzi w dialog ze zlaicyzowanym światem.
- O wiele ciekawsze niż europejskie są jednak kandydatury z Ameryki Łacińskiej i Afryki. Wybór papieża z takiego Kościoła, pełnego energii i entuzjastycznego, byłby śmiałym krokiem - ocenia Adam Szostkiewicz, publicysta "Polityki". Papież z tamtych stron miałby za zadanie rozwiązać drugi z palących problemów Watykanu - laicyzację Zachodu. - Europa Zachodnia poganieje, topnieje liczba księży. To wielkie wyzwanie - mówi bp Tadeusz Pieronek.
Pierwszym z nieeuropejskich kandydatów jest kard. Oscar Maradiaga z Hondurasu, arcybiskup Tegucigalpy (stolicy). To szalenie ciekawa postać - teolog, psycholog kliniczny i psychoterapeuta, absolwent wydziału kompozycji w Gwatemali i Newton (USA). Ma ponadto licencję pilota, przyjaźni się z wokalistą U2 Bono i włada pięcioma obcymi językami - angielskim, niemieckim, włoskim, portugalskim i francuskim.
- To kandydat bardziej prawdopodobny niż afrykańscy hierarchowie - ocenia Marek Zając. Sylwetka kardynała z Hondurasu przewinęła się już przez szpalty gazet po śmierci Jana Pawła II. Papieżem wtedy nie został, ale może teraz?
Szanse może mieć też kard. Leonardo Sandri z Argentyny, którego w 2007 r. papież Benedykt XVI mianował prefektem Kongregacji ds. Kościołów Wschodnich.
Również kandydatury z Afryki pojawiają się od kilku lat - z różnym natężeniem. Dziś jednym z najczęściej wymienianych jest kard. Peter Turkson z Ghany. Hierarcha ten nawoływał nieraz do większego zaangażowania Kościoła w kwestiach społecznych - m.in. kryzysu instytucji demokratycznych i społecznych, neokolonializmu oraz ubóstwa i głodu, nierówności i dyskryminacji religijnej. Jest zwolennikiem dialogu między wyznaniami i szefem Papieskiej Rady Iustitia et Pax (Sprawiedliwość i Pokój).
Według Marka Zająca, Kościół afrykański był kiedyś źródłem ogromnych nadziei Watykanu. - Ogromnych i chyba zbyt napompowanych - ocenia publicysta. - Ten Kościół rozwija się szybko, ale chyba nie tak, jak się spodziewano. Stąd mało afrykańskich hierarchów na wyżynach i może ich mniejsze szanse na Stolicę Piotrową - podkreśla.
Jednak, w Kościele trochę jak na partyjnych stanowiskach - im więcej się mówi o danym kandydacie, tym mniej ma szans na wybór. Tak było w przypadku Karola Wojtyły. Jednak już kardynał Ratzinger był wymieniany w gronie faworytów i niewiele mu to zaszkodziło. Które z tych doświadczeń sprawdzi się tym razem, zobaczymy w marcu.
Wybierz najlepsze zdjęcie naszych fotoreporterów 2012 roku [GALERIA]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+