Mieliśmy w tym serialu już kilka zwrotów akcji, opartych głównie o rzekome przecieki, z których żaden nie znalazł oficjalnego potwierdzenia. Najważniejsze, że fizyczne ograniczenia związane z prowadzeniem bolidu przez krakowianina najwyraźniej przestały mieć kluczowe znaczenie. Można nawet odnieść wrażenie, że Brytyjczycy woleliby zatrudnić naszego kierowcę. Przeszkodą jest fakt, że nie stoją za nim tak duże pieniądze, jak za Rosjaninem. Dlatego dano czas Kubicy i jego menedżerowi Nico Rosbergowi na poszukiwania dodatkowych źródeł finansowania.
Obaj pretendenci nie wypadli sroce spod ogona. Za Kubicą przemawiają ogromne umiejętności, doświadczenie, determinacja oraz wiedza, jak współpracować z inżynierami. Za 22-letnim Sirotkinem młodość, talent i pieniądze założycieli SMP Racing, Borisa i Arkadego Rotenbergów, miliarderów, przyjaciół Władimira Putina. Bracia śpią na pieniądzach, które sypią się z kilku źródeł: transakcji bankowych, budownictwa, handlu wódką, gazem, energią elektryczną... Ba,nie pogardzają nawet wydawaniem szkolnych podręczników. Obłowili się przy państwowych kontraktach przed igrzyskami w Soczi, miasta, do którego po stuletniej przerwie znów zjeżdża cyrk Formuły 1.
Nie wszystko jednak złoto, co się świeci - za czerpanie korzyści z inwestycji po aneksji Krymu Arkady Rotenberg, były sparingpartner Putina z czasów, gdy ten uprawiał judo w Sankt Petersburgu, trafił na czarną listę USA i UE (a Boris na pierwszą z nich).
Williams jest gotów wziąć pieniądze od każdego, nawet jeśli śmierdzą. Co udowodnił przed laty, zatrudniając Pastora Maldonado, przeciętnego kierowcę sponsorowanego przez koncern naftowy z Wenezueli przy wsparciu ówczesnego prezydenta Hugo Chaveza. Robienie interesów z przedsiębiorcami, którzy są poddawani sankcjom, to jednak bardzo kłopotliwa gra...
Putin nie wyobraża sobie show w Soczi bez rosyjskiego kierowcy. Ale na drodze staje mu menedżer Kubicy, facet, który już raz zgarnął splendory nad Morzem Czarnym, wygrywając tam w ubiegłym roku. Teraz Rosberg przekonuje w Williamsie, że może to powtórzyć jego protegowany. O losach wyścigu mogłyby przesądzić nasze koncerny paliwowe, gdyby tylko dostały zgodę na wyłożenie kilku milionów dolarów za sezon. Nico, tu już nie wystarczy wizyta u ministra sportu, trzeba uderzać wprost do premiera Morawieckiego.
Krzysztof Kawa z cyklu "Cafeteria"
Follow https://twitter.com/sportmalopolska