Renata Tymura z Piwnicznej nie pamięta dnia, żeby nie słyszała skarg na swoją córkę, gdy ta chodziła do szkoły. Jako dziewięciolatka Madzia potrafiła wrzucić gąbkę, którą starła tablicę, do garnka z herbatą dla uczniów. Jeśli ktoś spróbował zwrócić jej uwagę, reagowała złością. Denerwował ją dzwonek w szkole. Każdy dźwięk wzbudzał agresję. Z dziewczynką prawie nie było kontaktu.
- W końcu nauczyciele zdecydowali o indywidualnym nauczaniu dla Magdy. Minęły lata zanim lekarze postawili właściwą diagnozę: to jest autyzm - opowiada pani Renata.
Dla niej i jej rodziny to były trudne lata. Magda, odseparowana od rówieśników, popadała w apatię. Z żywiołowego dziecka stawała się depresyjna. Na dodatek przepisywane leki zniszczyły jelita i dziewczyna w wieku 17 lat wylądowała na sześć tygodni w szpitalu w Prokocimiu.
- Z jednej strony to była dla niej trauma, ale i pierwszy krok do życia bliżej nas - opowiada mama 24-letniej dziś Magdy, znanej w Piwnicznej z niezwykłych umiejętności tworzenia kwiatów z bibuły i krepiny. -Tę sztukę poznała właśnie w szpitalu. Opiekunka świetlicy pokazała jej, jak zrobić różę i dała ogromny kosz, mówiąc w żartach, że musi go wypełnić kwiatami. Nie mogła uwierzyć, gdy córka wykonała to zadanie - opowiada pani Renata. Po raz pierwszy w oczach Madzi dostrzegła poczucie dumy i szczęście.
Nie można było zmarnować talentu dziewczyny. W tym czasie w Piwnicznej reaktywowało się Stowarzyszenie na Rzecz Osób Przewlekle Chorych i Dzieci Niepełnosprawnych Nasz Dom. Dzięki niemu Magda wyszła do ludzi, znalazła tam przyjaciół, bez których dziś nie wyobraża sobie życia. To dla nich tworzy coraz to bardziej wymyślne kompozycje z kwiatów. Można je nabyć m.in. na imprezach charytatywnych organizowanych przez stowarzyszenie, które zbiera na budowę ośrodka dla osób takich jak Magda. Pracami 24-latki chętnie dekorują wnętrza swoich lokali piwniczańscy przedsiębiorcy. Znajomi zamawiają też u niej kwiaty na prezenty z różnych okazji. - Chciałabym w końcu ustroić nasz dom - mówi dziewczyna.
By spełniło się jej marzenie potrzeba jeszcze 2 mln zł. Podczas niedzielnego Folkowego Pikniku Wdzięczności w Kosarzyskach, gdzie powstaje ośrodek, udało się na ten cel uzbierać 3 tys. zł.