https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Lekarze nie wypiszą recepty na tańsze leki refundowane

Anna Górska
Od stycznia nie dostaniemy recepty na lek refundowany, a w aptece tańszego zamiennika
Od stycznia nie dostaniemy recepty na lek refundowany, a w aptece tańszego zamiennika Andrzej Banaś
To nie są żarty. Jeżeli zachorujemy po 1 stycznia, nie kupimy tańszych leków. Lekarze protestują przeciw nowym zasadom wypisywania recept i zapowiadają, że będą wystawiać tylko te pełnopłatne. To oznacza, że w aptece będziemy musieli zapłacić 100 proc. ceny leku.

Czytaj także: Urzędnicy marszałka chcą kupić nowe auta. Oponenci biją na alarm

Za np. doxar stosowany w leczeniu prostaty zapłacimy 36 zł, zamiast 12 zł, a za tabletki madopar, używane codziennie przez chorych na parkinsona, trzeba będzie wyłożyć 62 zł, zamiast, jak obecnie, 3,20 zł. Ministerstwo Zdrowia w tej sytuacji nabrało wody w usta. Wciąż nie wiadomo, czy resort zgodzi się przesunąć termin wprowadzenia znowelizowanej ustawy refundowanej.

Nowela zakłada, że lekarz, wypisując receptę na refundowany lek, musi zweryfikować, czy pacjent jest ubezpieczony, czy nie. Jeśli tego nie zrobi, Narodowy Fundusz Zdrowia za źle wypisany dokument może nałożyć karę, zażądać zwrotu refundacji albo nawet pozbawić specjalistę prawa wypisywania recept.
- Mamy leczyć, badać, pomagać chorym, a nie sprawdzać, czy są ubezpieczeni - oburza się Krzysztof Czarnobilski, internista z Krakowa. - Jeśli ministerstwo przerzuca na nas taki obowiązek, to niech wyposaży nas w niezbędne narzędzia! W jaki sposób lekarz może zweryfikować, czy osoba odprowadza składki zdrowotne, czy nie? - zastanawia się. Przypomina, że resort nie wprowadził obiecywanej elektronicznej karty ubezpieczeniowej.

Lekarze prosili też o dostęp do bazy danych ZUS i NFZ. - Nie dostaliśmy na to zgody. Dlatego jeśli pacjent od 1 stycznia nie udowodni mi, że odprowadza składki, nie może liczyć na refundowany lek - kwituje dr Czarnobilski.

Przykład: w sobotę nagle czujesz się źle, idziesz do całodobowej przychodni. Jesteś ubezpieczony, ale w książeczce zdrowia nie masz aktualnej pieczątki. Nie licz na tańsze leki - lekarz wystawi pełnopłatną receptę, bo nie jest w stanie zweryfikować, czy masz ubezpieczenie czy nie.

- Jeśli zaufam choremu, że jest ubezpieczony, choć nie ma przy sobie żadnego dowodu, a potem się okaże, że nie płacił składek, koszty refundacji leku spadają na mnie - rozkłada ręce Tomasz Walasek, prezes przychodni "Kraków-Południe" - A dlaczego mam odpowiadać własnym majątkiem za nieuczciwość pacjenta? - zastanawia się.

Kolejny przykład: fryzjerka czy taksówkarz czasowo zawieszają działalność gospodarczą i przez miesiąc nie płacą składek. Na stałe leczą się u kardiologa, którego nie informują o zawieszeniu płacenia składek. - On im wypisuje receptę ze zniżką i nie ma żadnego sposobu, żeby sprawdzić, czy są nadal ubezpieczeni czy nie - zaznacza Jacek Jabłoński, kardiolog.

To nie wszystko. Lekarze nie godzą się także z tym, że od nowego roku na recepcie będą musieli wypełniać obowiązkowa rubrykę i podawać tzw. kwotę refundacji, czyli informację o tym, czy lek jest dostępny z 30-, 50- czy 70-proc. zniżką. Tutaj też łatwo się pomylić, bo każda zniżka jest przypisana do innej choroby. I lekarz znowu jest zagrożony karą od NFZ.

Dlatego Naczelna Izba Lekarska postanowiła wyprodukować pieczątki z napisem "refundacja leku do decyzji NFZ". - Wbijemy ją, zamiast wpisywać kwotę refundacyjną - wyjaśnia dr Czarnobilski. Zdradza, że jeszcze nie zamówił sobie takiej pieczątki, ale planuje to zrobić w najbliższych dniach.
Za źle wypisaną receptę kara czeka także aptekarzy. Dlatego farmaceuci również protestują. I tym razem najbardziej pokrzywdzony jest pacjent. - Bo jeśli zauważę nawet mały błąd na recepcie, to jej nie zrealizuję - tłumaczy Krzysztof Tabor, właściciel jednej z aptek w Krakowie. - Odeślę pacjenta z powrotem do lekarza.

Ponadto od 2012 r. farmaceuci nie mają prawa proponować choremu tańszych zamienników - będą musieli sprzedać lek zalecony przez lekarza. - Straci na tym pacjent - zaznacza mgr Tabor. Przykład: antybiotyk sumamed kosztuje 45, 18 zł, jego zamiennik tylko 30 zł. Albo cena leku azycyna, stosowanego w przypadku zakażenia górnych dróg oddechowych, to 29,43 zł, jego zamiennika - 15,22 zł. - Cała ta awantura skończy się tym, że chorzy w ogóle przestaną kupować leki - kręci głową Tabor.
Całą sytuacją jest oburzony Adam Sandauer, prezes stowarzyszenia pacjentów Primum Non Nocere.

Zaznacza, że po raz kolejny zmiany w systemie ochrony zdrowia uderzają w chorych. - Lekarze i aptekarze boksują się z ministerstwem, a za te przepychanki zapłacą jak zawsze pacjenci. Przecież to absurd! - nie kryje zdenerwowania Sandauer. Dodaje, że jest po stronie lekarzy. - Bo ich obowiązkiem jest leczenie, pomaganie, opiekowanie się chorymi, a nie ich weryfikowanie - kwituje.


Barbara Bulanowska, dyrektor NFZ w Krakowie:

Decyzję o produkowaniu pieczątek uważam za nieracjonalną. NFZ nie jest stroną w tym konflikcie, ponadto nie ma żadnych podstaw ani uprawnień, by ingerować w treść recepty. Takie formy nacisku na ministerstwo są nieakceptowalne, ponieważ to pacjenci najbardziej odczują ich skutek. Nawet jeśli ma się ważne argumenty, nie wolno sporów rozstrzygać angażując w nie chorych. Mam nadzieję, że ministerstwo i lekarze znajdą kompromis w tej sprawie.

Miss Polonia z dawnych lat. Zobacz galerię kandydatek!

Wybieramy najpiękniejszą sportsmenkę Małopolski! Weź udział w plebiscycie!

"Super pies, super kot"! Zobacz zwierzaki zgłoszone w plebiscycie i oddaj głos!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Komentarze 12

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

z
zdrowa emerytka
Jak to u nas, dyskusja polega na używaniu obelg wobec innego uczestnika dyskusji.
W pierwszym zdaniu mojej wypowiedzi napisałam, że moim zdaniem korzystanie ze świadczenia medycznego łatwo jest uzasadnić posiadanym dowodem zapłaty składki zdrowotnej.
Oczywiście odrębna sprawa to zorganizowanie przez państwo opieki zdrowotnej nad osobami, które nie opłacają tej składki. To jednak jest różnica płacić za coś lub nie. Jeśli każdy ma być leczony za darmo zgodnie z konstytucją to po co właściwie płacić te składki?
Wypraszam sobie nazywanie mnie głupcem = to do Dr No.
d
dziadek
jak cosik wymyślpo to ino na złe, nigdy na dobre ludziom.
m
magda z krakowa
mieć prawo nie znaczy, mieć prawo do bezpłatnej opieki medycznej i tańszych leków, to znaczy, że jeśli zapłacę (czy to w formie składki ubezpieczeniowej czy gotówką na miejscu) to tą opiekę otrzymam. To tak samo jak z prawem do picia alkoholu, kiedy ma się ukończone 18 lat - można pić, ale nie znaczy, że od państwa dostanę alkohol -muszę sobie sam go kupić.
d
dr.No
W założeniu jest to logiczne twierdzenie, ale ... . Odsyłam do lektury Konstytucji. Ta, jak na złość twierdzi, że każdy obywatel jej wspaniałego kraju ma prawo do opieki medycznej i koniec. Z tego dość jasno, ale nie dla wszystkich, wynika, że jedynym dowodem, jaki można żądać od pacjenta z okazji świadczeń medycznych jest dowód tożsamości potwierdzający polskie obywatelstwo. Z tego również wynika, że wszelkie dywagacje Ministerstwa Zdrowie, NFZ-tu itp. instytucji na temat obowiązku przedstawiania druków z ZUS, kwitków z pensji, legitymacji ubezpieczeniowych itd. są bezpodstawne, bezprzedmiotowe, nie na temat i sprzeczne z ustawą nadrzędną, czyli sprzeczne z prawem. Wymaganie od pacjenta takowych dokumentów, rzekomo w oparciu o wymogi ustawowe i zarządzenia, jest również łamaniem prawa. Żądanie tych dokumentów powoduje, że już nie każdy, polski obywatel ma prawo do opieki medycznej, a to jest sprzeczne z prawem i tego robić NIE WOLNO. Czy ktoś z tych "mądrych" państwowo - partyjnych głów wreszcie raczy to pojąć? Od tego ich bezmyślnego bełkotu głupieje już coraz więcej ludzi, jak choćby Zdrowa emerytka.
n
nie lekarz
To wynika z kodeksu pracy. Za pomyłkę, która naraża pracodawcę na straty finansowe płaci pracownik winny szkody. A czy w innych zawodach możemy po prostu tak sobie się mylić?
Pracę zawodową należy wykonywać rzetelnie i odpowiadać za swoje czyny , też pomyłki.
Z
Zdrowa emerytka
A ja uważam, że każdy pacjent, który leczy się w państwowej służbie zdrowia oraz korzysta ze zniżkowych recept powinien przedstawć dowód na to, że opłaca składkę zdrowotną.
Jeżeli jej nie płaci , a otrzymuje bezpłatny lek to wykorzystuje wtedy pieniądze innych podatników. Przedstawienie dowodu zapłaty nie jest trudne, bo dla pracownika to jest aktualny druk RMUiA, a dla emeryta legitymacja emerycka.
To legitymowanie odbywało się zresztą przez wiele lat w przychodniach, a potem zanikło.
Oczywiście dokument przedstawiało się przy rejestracji do lekarza i nigdy legitymowania nie wykonywali lekarze.
Ja nie zgadzam się, aby służba zdrowia miała dostęp do bazy danych ZUS. Słusznie, że nie udzielono na to zgody.
W tym punkcie protestu nie da się zrozumieć o co chodzi lekarzom. Przecież ci lekarze, którzy prowadzą prywatne gabinety nie przyjmują w nich pacjentów, którzy nie płacą za wizytę, natomiast w państwowej przychodni lekarzom ma być wszystko jedno czy pacjent ma uprawnienia do leczenia czy też nie?
A
Agata
Oni naprawdę nie są św. Mikołajami.
Jeśli się pomylą będą płacić z własnej kieszeni!
Zresztą już płacą. Słynna sprawa lekarza, który musiał sprzedać mieszkanie taki
wystawiono mu rachunek.
To paranoja. Wprowadzić sprawdzone sposoby w innych krajach a nie wykańczać przy okazji psychicznie pacjentów, lekarzy i aptekarzy. A moze o to chodzi.
d
dr.No
Protest, co do podstawy merytorycznej, niewątpliwie uzasadniony. Jednak na miejscu lekarzy zastanowił bym się nad jego formą. To, co rzekomo zamierzają, jest dla lekarza bardzo ryzykowne w skutkach i to dla niego samego. Nie jest to zgodne z prawem. Są więc podstawy, aby go oskarżyć o popełnienie przestępstwa, świadomego i uprzednio PRZYGOTOWYWANEGO działania (co ma właśnie miejsce), mającego na celu narażenie człowieka na realną możliwość utraty życia. Żarty się skończą, gdy pacjent z powodu takiego "protestu" zemrze, bo nie stać go było na wykup przepisanego w taki sposób leku, a bliscy zmarłego to wykażą. Wtedy już się nie da wytłumaczyć przed prokuratorem i sądem, że to był taki sobie niewinny proteścik i że ktoś tam go zarządził. Uczciwie radzę, żeby się najpierw dobrze zastanowić.
G
Gość
Niech lekarze nauczą się które leki można zastąpić
tańszymi a nie pisać drogich leków tymbardziej pełnopłatnych. Moim zdaniem torola ministerstwa.
D
DANAA
W TROSCE O TO, BY LUDZIE CHORZY NIE MUSIELI STAĆ W KOLEJKACH DO LEKARZA I W APTECE!!! BO I TAK NIE BĘDZIE ICH STAĆ NA LEKI, ZA TO DO ZAKŁADÓW POGRZEBOWYCH TO BĘDĄ KOLEJKI:)
K
Krakus rod@wity
Etanazją nazywamy m.in. działanie czy zaniechanie działania. W kombinacji z lekami mamy działanie, które skutkuje zaniechaniem leczenia przez niewykupywanie leków które są najdroższe w UE.
Eutanazja jest nieusprawiedliwionym zabójstwem. Przez eutanazję będziemy tu rozumieć fakt świadomego zadawnia śmierci, a eutanatycznym nazwiemy świadomy czyn lub zaniedbanie, które powoduje śmierć pacjenta w celu usunięcia wszelkiego cierpienia.Tak określona eutanazja jest zakazana w pierwszym artykule Deklaracji Praw Człowieka i Polskim Kodeksie Karnym.
Eutanzji tzw. ukrytej pod postacią manipulowania lekami i receptami i in.,nie wolno stosować od czasów Hipokratesa. Zakaz ten został powtórzony w art. 30, 31, 32, 38, Kodeksu Etyki Lekarskiej. Reasumując: Jak informuje gazeta "GK" mamy tu do czynienia;1) działanie na szkodę pacjetów,
2)zaniechanie działania, 3) zaniedbanie. Do refleksji!
c
cojones
PO prostu JAJA!!!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska