Likwidacja sklepu Mere w Jaworznie. Rosyjski dyskont nie podbił polskiego rynku
Rosyjska sieć miała ambitne plany podbicia polskiego rynku. Rok temu zaczęła wchodzić na rynek i planowała w krótki czasie otwarcie 100 sklepów. Plany te zostały jednak szybko zweryfikowane, otwartych zostało w sumie tylko 10 dyskontów. Trudno jednoznacznie ocenić, co było powodem tak powolnej ekspansji. Przypomnijmy, że działo się to jeszcze przed rozpoczęciem wojny w Ukrainie.
Po rozpoczęcie działań wojennych polscy przedsiębiorcy, którzy prowadzili sklepy pod marką Mere musieli mierzyć się z ogromną niechęcią społeczną i bojkotowaniem swoich sklepów. Pomimo zapewnień, że niewiele mają wspólnego z Rosjanami, a ich produkty pochodzą przede wszystkim od polskich producentów, nie zdołali przekonać większości. Zresztą nie miało to sensu, bo formuła współpracy z Mere wyczerpała się. Rosyjska sieć postanowiła wycofać się z polskiego rynku. Mówiło się o tym już w marcu.
Początkowo sklepy sieci Mere cieszyły się dużą popularnością. Większość ludzi przychodziła tam z ciekawości. Robiąc zakupy w rosyjskim dyskoncie można było mieć wrażenie, że cofamy się w czasie do lat 90-tych. Minimalistyczny wygląd, towary sprzedawane prosto z palet, brak dbałości o reklamę i promocję, to wszystko przypominało początki działalności sieci Biedronka w Polsce. Podobnie zresztą wyglądał asortyment.
Na paletach królowały produkty spożywcze, w tym słodycze, soki, napoje i alkohole, a także przemysłowe proszki, płyny, kosmetyki czy papier toaletowy. Kupić można było tam także pakowane wędliny. Sklep nie prowadził natomiast sprzedaży produktów szybko psujących się, takich jak pieczywo czy warzywa i owoce.
Znane, duże marki były tam rzadkością. Mere stawiało na współpracą z mniejszymi, mniej znanymi producentami, dzięki czemu było w stanie zaoferować klientom produkty w tak niskich cenach. Ich wybór był jednak mocno ograniczony. Na paletach można było znaleźć także produkty pochodzące od naszych wschodnich oraz południowych sąsiadów.
Bardzo lubiłem tam kupować soki i słodycze, były na prawdę smaczne. Nie uważamy, by różniły się wiele od tych markowych. Bardzo dobre mieli także wina - mówi Tomasz Sitko z Jaworzna, którego spotkaliśmy pod zamkniętym sklepem. - Szkoda, że zamknęli tak tani sklep, dziś ludzie mają coraz większe problemy z dopięciem domowego budżety i na pewno klientów im by nie zabrakło. Może jakiś polski przedsiębiorca zdecyduje się na otwarcie taniej sieci sklepów, ale już bez rosyjskich towarów?
Za niską ceną zazwyczaj szła jednak niższa jakość produktów. Oczywiście były wyjątki. Coraz bardziej wymagający polski klient wolał kupować nieco droższe produkty, ale wyższej jakości w innych marketach. Zainteresowanie sklepem zaczęło więc maleć, a regularnie zakupy robiły tam przede osoby z mniej zasobnym portfelem, dla których priorytetem jest cena.
Na polskim rynku wciąż natomiast działają i dobrze się mają francuskie sieci, które zdecydowały się na pozostać w Rosji. Klienci pomimo początkowego bojkotu wrócili do robienia zakupów w Auchan, Decathlonie i Leroy Merlin. Polacy jak wynika z badań może i wyrażają duże oburzenie postawą Francuzów, ale zakupy u nich robią.
Bądź na bieżąco i obserwuj
- Zniknął jeden z symboli Chrzanowa. Zabytkowa nastawnia kolejowa została rozebrana
- Ostatni zabytkowy dom mieszczan chrzanowskich ukryty pośród kamienic
- Park Wodny Libiąż cieszy się popularnością. Nie obejdzie się jednak bez dopłaty gminy
- Atak nożownika w komendzie policji w Chrzanowie. Padły strzały
- Małopolski Festiwal Smaku w Trzebini. Wielkie kulinarne święto. Zobacz ZDJĘCIA
KE opublikował najnowsze prognozy gospodarcze
