Tata stanął w płomieniach
Dzień przed rocznicą w domu Bukowskich, w Łyczance, w gminie Łososina Dolna, wybuchła butla z gazem. W mieszkaniu był ich 15-letni syn Marcin, pan Paweł i jego 81-letni ojciec Jan. - Siedziałem na górze, w salonie. Grałem na komputerze. Nagle usłyszałem wybuch. Dom jakby się zatrząsł. Zbiegłem na dół i... - Marcin przerywa. Pierwszy raz od tragedii dopiero naszej dziennikarce opowiada, co się wtedy stało. Do tej pory próbował ukryć za uśmiechniętą twarzą prawdziwe bolesne emocje.
- Zobaczyłem tatę. Stał na środku obory cały w płomieniach - Marcinowi słowa więzną w gardle. Opanowuje się i mówi dalej.- Pomogłem tacie zdjąć strzępy spalonych ubrań. Kazał mi sprawdzić, czy w domu nie ma ognia, a ja jemu poleciłem, żeby opłukał się zimną wodą. Ugasiłem palący się snopek siana i opakowania po jajkach - opowiada chłopiec.
Następnie pobiegł zobaczyć, co z dziadkiem. Staruszek był w swoim pokoju. Miał poparzoną twarz, dłonie i stopy. Nie wiedział, co się stało. był przerażony. Marcin i jemu pomagał rozcinać nadpalone ubranie.
- Dopiero wtedy zadzwoniłem po mamę i wezwałem pogotowie - kończy swoją opowieść Marcin.
Nie wytrzymałby bólu
Elżbiecie Bukowskiej trudno pogodzić się z tym, co teraz słyszy od lekarzy na temat stanu zdrowia jej męża.
- Przecież, gdy wróciłam do domu, był przytomny. Rozmawiał ze mną. Opowiedział, że poczuł gaz, zszedł do piwnicy. Otworzył drzwi i wtedy musiał nastąpić wybuch butli - mówi pani Elżbieta.
Paweł Bukowski wraz z ojcem trafił do sądeckiego szpitala. Starszy Jan powoli dochodzi tu do zdrowia, ale jego syna helikopterem przetransportowano do Centrum Leczenia Oparzeń w szpitalu w Łącznej pod Lublinem. Od tego czasu pani Elżbieta codziennie o godz. 14. dzwoni do ordynatora i słyszy te same słowa: „Stan męża jest krytyczny”.
- Odkładam słuchawkę uspokojona. Słyszę to już od ponad tygodnia. Jeśli tyle przeżył, nie może przecież umrzeć - mówi. Nadzieją, że wszystko będzie dobrze, którą przekazał mamie na nagraniu, żyją również synowie. - Mieliśmy plany. Miesiąc temu udało nam się zrobić pokój dla Marcina. Na Boże Narodzenie miał dostać meble - opowiada pani Elżbieta, pokazując zniszczone pomieszczenia. Wybuch był tak silny, że wyrzucił w powietrze dachówki i powyrywał niektóre okna, a nawet metalowe drzwi z futrynami. - Nie chcę myśleć, co by było gdyby Marcin tego dnia był w swoim pokoju... - zawiesza głos pani Elżbieta.
Szansa na powrót do domu
Bukowscy musieli opuścić dom. - Z informacji, jakie do mnie dotarły, wynika, że nie ucierpiała konstrukcja domu. Jest więc szansa, że będzie go można remontować - mówi Stanisław Golonka, wójt Łososiny Dolnej, zapowiadając pomoc. Gmina zaproponowała zastępczy lokal oddalony o cztery kilometry od domu Bukowskich. Pani Elżbieta prowadzi gospodarstwo rolne, które jest podstawowym źródłem utrzymania rodziny. - Muszę być na miejscu, by oporządzić zwierzęta -mówi . Dlatego z synami zamieszkała u brata.
Pomoc zapowiedziały parafie w Tęgoborzy i w Trzetrzewinie. W najbliższą niedzielę odbędzie się tam zbiórka pieniędzy na remont zniszczonego domu. aą
Kiedy zamykaliśmy bieżące wydanie gazety, dotarła do nas tragiczna informacja, że Paweł Bukowski zmarł. Rodzinie składamy wyrazy głębokiego współczucia.