Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Magdalena Lechowska, czyli krakowianka z latynoską duszą

Monika Jagiełło
Wzorem Magdaleny Lechowskiej jest słynna meksykańska śpiewaczka Chavela Vargas, przyjaciółka malarki Fridy Kahlo. "Nosiła się na męsko, z gitarą i w ponczo. Jej głos bywał zły, a czasem był tylko szeptem. Niezwykła postać  - mówi wokalistka
Wzorem Magdaleny Lechowskiej jest słynna meksykańska śpiewaczka Chavela Vargas, przyjaciółka malarki Fridy Kahlo. "Nosiła się na męsko, z gitarą i w ponczo. Jej głos bywał zły, a czasem był tylko szeptem. Niezwykła postać - mówi wokalistka Andrzej Banaś
- Czy Polakom spodobałoby się, gdybym śpiewała latynoskie serenady pod ich oknami? - zastanawia się Magdalena Lechowska, solistka grupy Aire Andaluz z Krakowa.

Urodziłaś się w Krakowie, ale dorastałaś w Kolumbii. Jak to się stało, że przewędrowaliście z rodziną taki kawał świata?
Mój tata, Andrzej Lechowski, już jako nastolatek grał na skrzypcach. Występował z Ewą Demarczyk, Markiem Grechutą i Old Metropolitan Band. W latach 70. z teatrem STU wybrał się do Kolumbii na festiwal teatrów ulicznych. Ujrzał miasto Manizales, położone w sercu "Eje cafetero" (Osi kawowej), u stóp wiecznie ośnieżonego Nevado del Ruiz. Jako młody, długowłosy romantyk zauroczył się krajem i obiecał sobie, że kiedyś tam wróci. W międzyczasie, grywając w Klubie pod Jaszczurami, spotkał moją mamę. Nikt wtedy nie przypuszczał, że los naprawdę zaniesie naszą rodzinę do Ameryki Południowej. W końcu ojcu zamarzyła się stabilizacja. Dostał propozycję pracy na uczelni w Kolumbii, którą przyjął. Mama i ja dołączyłyśmy po roku, w 1987 r. Podróż trwała 4 dni. Z Polski leciałyśmy do Kanady, potem na Kubę i do Panamy. Tam prawie odesłano nas z powrotem: mama nie mówiła po hiszpańsku, do tego miałyśmy bilety tylko w jedną stronę. Wtedy to było dość podejrzane.

Ile miałaś lat?

Siedem. Zamieszkaliśmy w stolicy regionu Santander, Bucaramanga, w północno-wschodniej części kraju.

To musiał być dla skok na głęboką wodę?

Pierwsze miesiące przepłakałam za babcią. Jednak dziecięca ciekawość świata zwyciężyła. Zaczęłam mówić z dziećmi po hiszpańsku, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. W szkole z pierwszej klasy szybko przeniesiono mnie do trzeciej.

Czy szkolnictwo w Kolumbii różni się bardzo od polskiego?
Naukę zaczyna się w wieku sześciu lat, ale na studia ruszają już szesnastolatkowie. To bardzo młody wiek na podejmowanie życiowych decyzji jak wybór studiów.

Ciebie pewnie też to dotyczyło?
Tak, ale w końcu wybrałam ekonomię. Chciałam mieć "twardy" zawód.

Ale z muzyką się nie rozstałaś?

Od siódmego roku życia gry na skrzypcach uczył mnie ojciec.

Jak było z dyscypliną u Ciebie?
Trzeba zaakceptować rutynę, której nie zna twój rówieśnik. Miewałam szlaban na wyjście, bo nie ćwiczyłam, albo trzeba było przygotować się do występu. A ćwiczyło się przynajmniej dwie-trzy godziny dziennie. W Kolumbii dyscyplina i rygor są mniejsze. Jeśli dziecko czegoś nie chce, to raczej się go do tego nie zmusza.

W grupie Aire Andaluz skrzypce porzuciłaś na rzecz śpiewu.
Śpiew zaczął się od domowego nucenia Davida Bowiego, którego geniusz nadal mnie onieśmiela. Mieliśmy w domu płyty Demarczyk, Niemena i Grechuty. Polską muzykę odkryłam na nowo po powrocie do Krakowa. Podobnie jak latynoską.

Łatwiej się zachwycić czymś, czego nie słuchają wszyscy w koło?
Pewnie tak. W Kolumbii był jej przesyt. Wszyscy słuchali merengue, salsy. Cumbia, którą kojarzymy z Kolumbią, tam uchodzi bardziej za folklor. Wyobraź sobie, gdybyśmy tańczyli dziś na imprezie krakowiaka!

Kolumbijczycy są rozrywkowi?
Kolumbijczyk zawsze jest uśmiechnięty. Nieważne, czy ma niespłacony kredyt, właśnie miał wypadek czy nakryto go na zdradzie. Podobnie jak Polak lubi wykazać się pomysłowością. Tylko Polak ma kłopot z cieszeniem się. Spłacił kredyt, wypadku nie miał, nawet kupił nowe auto, a żonę ma piękną. Co z tego, skoro "zawsze może coś się wydarzyć". Łączy nas to, że zawsze dajemy radę.

A Ty jaka jesteś?
Jestem bardziej Polką... Mama zaszczepiła mi ciekawość ojczyzny. Dzięki niej przeczytałam "Chłopów" w Kolumbii!

Jaki sposób mieli na Ciebie rodzice?
Weszli mi na ambicję. Te książki były w naszym domu, zawsze mogłam o nich porozmawiać. To bardzo ważne. Gdybym nie odrobiła "lekcji z polskiego", byłoby mi dziś trudno.

Ty wróciłaś. Rodzice zostali?

Chcą w końcu wrócić. Przylatują tu przynajmniej raz na rok. Mnie przywiodła do Polski ciekawość. Gabriel Garcia Marquez pisał, że w tropikach czas stanął w miejscu. Tu chciałabym mieć coś, co nie buzuje od zmian. Choćby pogodę.

Przyjechałaś do Krakowa na studia?
Tak. To była ekonomia na Uniwersytecie Ekonomicznym. Później zajęłam się tłumaczeniami. Z zespołem Aire Andaluz poznałam się dziesięć lat temu przez ogłoszenie. Ogłaszałam się jako tłumaczka. Oni zwerbowali mnie na członka zespołu grającego muzykę latynoską (śmiech). Kraków to dziś zagłębie ofert pracy w korporacji. Sztukę uprawia się wieczorami. Cumbia czy ranchera meksykańska lepiej zresztą wtedy brzmią. Z latynoskiej muzyki w Krakowie najbardziej znana jest salsa. Ja gustuję w stylach, które są wciąż niszowe.

Stąd pomysł na połączenie flamenco z repertuarem Marka Grechuty?
Zauważyłam, że jury Festiwalu Grechuty ma otwarte głowy. Pojawiła się myśl: "Przetłumacz Grechutę na hiszpański!". To trudny zabieg, jak tłumaczenie wierszy. Nie chciałam tekstów Grechuty interpretować, tylko przetłumaczyć w zgodzie z oryginałem. Adam Hliniak, gitarzysta Aire Andaluz i Krzysztof Hliniak zaaranżowali kompozycje jako bulerías. To skomplikowany styl z gatunku flamenco.

Jak na wasze piosenki zareagowała Danuta Grechuta?
Pozytywnie. Na tyle, że oddała mi do przetłumaczenia dwa teksty swojego męża. Były to, "Świecie nasz" i "Dni, których nie znamy".

Nie bałaś się?
Panikowałam! Ale wyszło dobrze, a "Dni, których nie znamy" znalazły się na mojej solowej płycie.

Miałaś też epizod w programie "Mam talent!". Co Cię do niego zaprowadziło?
Najpierw akompaniowaliśmy naszej tancerce, Akiko Biedroń, która wykonywała na przesłuchaniu flamenco w kimono. To był szok dla jurorów. Stwierdzili, że wyglądamy, jakbyśmy wypadli prosto z filmu Almodovara. Po występie Agnieszka Chylińska pochwaliła mój głos. Potraktowałam to jako wyzwanie. Na następny casting poszłam sama i zaśpiewałam miłosną rancherę, "Volver, volver". Odpadłam, gdy zaśpiewałam wesołą rancherę, meksykański przebój "Mujer Latina". Złamało to nostalgiczną konwencję. Najpopularniejsze w Ameryce Południowej są właśnie ranchery miłosne. Takie ich serenady. Opowiadają o trudnej miłości lub oczekiwaniach na jej przyjście. Wzorem dla mnie jest Chavela Vargas. Miała trudne dzieciństwo, ale poprzysięgła sobie, że będzie śpiewać. Nosiła się na męsko: z gitarą, w ponczo. Jej głos bywa zły, czasem tylko szepcze. Świat zna ją dzięki takim pieśniom jak "La llorona" (Płaczka). To legenda o kobiecie, która utopiła swoje dzieci. Przemierzając wioski, płacze w żałobie po nich. Utwór znalazł się w filmie "Frida". W scenie, w której Frida Kahlo pije samotnie w barze, towarzyszy jej starsza kobieta, która intonuje emocjonalną pieśń. To właśnie Chavela, która z Fridą naprawdę się zaprzyjaźniła. To magiczny moment filmu, symboliczne spotkanie... Ciekawe, czy przeszedłby w Polsce pomysł na zespół, który grałby pod balkonami serenady?

A jak doszło do nagrania płyty?
Zaczęłam robić film dokumentalny o Kolumbii. Chciałam mieć coś, co mogłabym pokazać, gdy opowiadam o tym kraju. Pokazuję w nim Santander, wybrzeże i Bogotę. W międzyczasie powstała koncepcja muzycznej podróży, od Polski po Hiszpanię, Meksyk, Kubę po Kolumbię. Pozornie niespójna mieszanka na płycie ułożyła się w całość. Cieszę się, że znalazły się na niej dwa utwory Grechuty: "Salvar del olvido", czyli "Ocalić od zapomnienia" i "Días que no han llegado" ("Dni których nie znamy"). Może ktoś słuchając ich, zastanowi się, co by było, gdyby Marek Grechuta urodził się w latynoskim kraju? Był prawdziwym bardem, uniwersalnym.

Czy Danuta Grechuta słyszała już płytę?
Dostała ją ode mnie. W zeszłym roku zagraliśmy te piosenki na otwarcie Festiwalu Grechuty. Była zdziwiona, że udało się je przetłumaczyć z taką dokładnością.

Czego brak Ci w Polsce, co miałaś w Kolumbii?

Tego, że nie mogę wyjść w piżamie po mleko, bo jest zimno. I tego, że ładnej kobiecie facet nie powie komplementu wprost, naturalnie. W Polsce niektórzy faceci myślą, że mogą sobie przez życie iść, nie prawiąc komplementów… A w Kolumbii brakuje mi bujnego życia kulturalnego, które ma Kraków i które sprawia, że każdego dnia możesz odkryć coś nowego.

Czego Ci życzyć?
Wytrwałości. Mam pomysł na polskie tanga przedwojenne, po mojemu. Są przepiękne, ale dziś pokryła je warstwa kurzu.

Magdalena Lechowska
Mówi, że jest Polką o latynoskiej duszy. Urodziła się w Krakowie, ale dorastała w Kolumbii. Dziś śpiewa flamenco, tango i szeroko pojętą muzykę latynoską. Tłumaczy polskie i hiszpańskie piosenki. W dzieciństwie uczyła się gry na skrzypcach u boku ojca, Andrzeja Lechowskiego. W 2001 r. dołączyła do krakowskiej formacji Aire Andaluz jako śpiewaczka flamenco, z którym wygrała Festiwal Grechuty. W grudniu ukazała się jej solowa płyta "Raíces" (korzenie).

"Raíces," na żywo w piątek wieczorem w Piwnicy Pod Baranami

W piątek (6 marca) o godz. 20 przy Rynku Głównym 27 rozpocznie się koncert promujący debiutancką płytę Lechowskiej. Bilety dostępne w Piwnicy Pod Baranami w cenie 25/30 zł. Na scenie towarzyszyć jej będą Magdalena Malska (taniec), Adam Hliniak (gitara), Wojciech Skowron (instrumenty perkusyjne), Krzysztof Hliniak (instrumenty perkusyjne, taniec), Dominik Borek (trąbka) oraz Wiesław Ochwat (akordeon).

Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtubie, Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić!
Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska