W połowie XIX w. ulicę Lubicz przecięły tory kolejowe. Dworzec w centrum miasta był ułatwieniem, ale przejazdy pociągów i przetaczanie składów powodowało częste zamykanie szlabanów. Blokowały one drogę pieszym, furmankom, dorożkom, a także konduktom pogrzebowym, ciągnącym ku cmentarzowi Rakowickiemu. Rozwiązanie problemu zaproponował znany krakowski architekt Teodor Talowski. Tory miały przebiegać górą wiaduktem, a ulica dołem. Podkop ujęto w mury, przęsła wiaduktu oparto na 16 kolumnach, dla pieszych wybudowano schody, całość oświetlono latarniami.
Nie oszczędzano na estetyce, a kunsztownie wykonane i bogato zdobione metalowe elementy zachwycają do dzisiaj. Rozwiązanie sprawdziło się. W latach 70. XX w. uzupełniono je tylko o kładkę dla pieszych, aby upłynnić ruch tramwajów i samochodów. W 2006 r. węzeł odrestaurowano, metal pomalowano kobaltową farbą i przywrócono zlikwidowane wcześniej monogramy cesarskie. Podkop wciąż cieszy oczy tych, którzy mają czas zwrócić uwagę na jego wysublimowane detale.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+