- Z oburzeniem i niedowierzaniem przyjęliśmy zaproponowane przez rząd zapisy w projekcie nowej ustawy o rzemiośle. Część z nich zmierza wprost do zrujnowania organizacji rzemieślniczych, a część wręcz do ich likwidacji i przekazania majątku Skarbowi Państwa
– komentuje Janusz Kowalski, prezes MIRiP i zarazem wiceszef Związku Rzemiosła Polskiego.
Największą burzę wywołał art. 35 projektu ustawy mówiący, iż sąd rejestrowy wszczyna z urzędu postępowanie rozwiązanie organizacji gospodarczego samorządu rzemiosła, gdy liczba zrzeszonych w niej (np. izbie) cechów jest mniejsza niż 20 oraz gdy w danym cechu jest zrzeszonych mniej niż 30 rzemieślników. Majątek izby lub cechu miałby wtedy przechodzić na rzecz Skarbu Państwa. – Jest to zapis absolutnie niedopuszczalny, niezgodny z obowiązującym ustawodawstwem i zmierza wprost do likwidacji organizacji rzemiosła i wyzucia ich z majątków – ocenia Janusz Kowalski.
W uwagach do projektu ustawy napisał, że zawarte w nim sformułowanie, iż „cech może być utworzony z inicjatywy co najmniej 30 rzemieślników”, ogranicza swobodę zrzeszania się i działa wstecz, bo obejmie także organizacje, które zrzeszyły się przed jego wprowadzeniem. Podobnie – zapis, że „izba rzemieślnicza może być utworzona z inicjatywy co najmniej 20 cechów”.
Małopolska organizacja – przy wsparciu ZRP – ostro protestuje też przeciwko nowej, zapisanej w projekcie, definicji rzemieślnika. Art. projektu 5 mówi, że to osoba wykonująca działalność gospodarczą polegającą na wytwarzaniu przedmiotów lub świadczeniu usług osobiście przez przedsiębiorcę, z wykorzystaniem posiadanych przez niego zawodowych kwalifikacji lub umiejetności. – Wynika z tego, że rzemieślnikami będą mogły zostać osoby bez wymaganych obecnie egzaminów. Nie tylko obniży to dochody izb i cechów z tytułu egzaminów, ale też, a właściwie przede wszystkim spowoduje obniżenie poziomu wykonywania danego zawodu. Bo niby kto go będzie weryfikował? – pyta retorycznie szef MIRiP.
Od wielu lat domaga się wprowadzenia obowiązku posiadania, potwierdzonych odpowiednim świadectwem, kwalifikacji zawodowych u wszystkich osób chcących wykonywać jakikolwiek zawód rzemieślniczy. Zdaniem ZRP, winno to być warunkiem dopuszczenia do wykonywania danego zawodu, prowadzenia firmy, zakładu. Ministerialny projekt idzie, ich zdaniem, w dokładnie przeciwnym kierunku. Ponadto działacze małopolskiego rzemiosła zgłosili szereg krytycznych uwag do proponowanych przez rząd zmian w systemie (dualnego) kształcenia uczniów i egzaminowania ich.
Prace nad nową ustawą o rzemiośle, zgodnie z apelem przedstawicieli Związku Rzemiosła Polskiego, wszczęła na początku 2020 r. ówczesna wicepremier Jadwiga Emilewicz. Temat pilotuje odpowiedzialna za ten sektor gospodarki wiceminister rozwoju Olga Semeniuk.
– Moim marzeniem jest to, aby nowa, wypracowana wspólnie ze środowiskiem rzemieślniczym, ustawa o rzemiośle była na miarę wyzwań i oczekiwań XXI wieku
– tłumaczy Olga Semeniuk. Przypomina, że do sektora rzemiosła należy około 300 tysięcy przedsiębiorstw, w większości rodzinnych, często o wielopokoleniowej tradycji. Zwraca uwagę, że w ostatnich latach pojawiło się wiele nowych zawodów (jak florystka czy operator obrabiarek), rozwija się też cały obszar związany z ekologią, ochroną klimatu czy nowymi technologiami.
- Takie rzemiosło ma przed sobą wielką przyszłość, zwłaszcza że Polacy, podobnie jak większość Europejczyków, w coraz większym stopniu sięgają po towary i usługi skrojone na miarę, a przecież właśnie to było zawsze domeną rzemiosła – tłumaczy Olga Semeniuk. Zapewnia, że spotkała się ze wszystkimi regionalnymi izbami rzemiosła w Polsce (w tym MIRiP), a także wieloma cechami – i projekt jest odpowiedzią na ich liczne uwagi i postulaty (pierwotnie planowano jedynie kolejną dużą nowelizację obowiązującej od 1989 r. ustawy).
Pandemia przyspieszyła decyzję o wszczęciu prac nad nową ustawą, ponieważ koronakryzys mocno uderzył w ten sektor gospodarki i pojawiła się pilna potrzeba wprowadzenia oczekiwanych regulacji – w przeciwnym razie zakładów rzemieślniczych może mieć poważne trudności, a inne, funkcjonujące dotąd w prawnej próżni, nie mogą liczyć na jakże potrzebne im wsparcie.
Konsultacje rządowego projektu trwają i Janusz Kowalski liczy, że zapisy, które wraz z kolegami z MIRiP wskazał ministerstwu jako „niedopuszczalne”, zostaną zmienione lub całkiem znikną.
