- Szef powiedział mi otwarcie, że albo daje mi umowę i 80 zł za dniówkę, albo dostaję 150 zł i sie nie skarżę - mówi Bartosz, który od dwóch tygodni pracuje w firmie tynkującej domy w okolicy Oświęcima. - Wziąłem większą kasę, bo we wrześniu chcę pojechać na wakacje i muszę odłożyć jak najwięcej gotówki.
Najłatwiej znaleźć wakacyjną pracę w Krakowie i Zakopanem, gdzie koncentruje się ruch turystyczny. Ale oferty są też w mniej popularnych miejscowościach. - Nasz region pod tym względem pozytywnie wyróżnia się na tle kraju, a cała branża prężnie się rozwija - mówi Anna Jędrocha, prezes Krakowskiej Izby Turystyki. - Rynek mamy chłonny, miejsc pracy jest dużo.
Bywają jednak przypadki nadużyć. 20-letnia Anna Zbik z Jordanowa ostatnie dwa tygodnie przepracowała jako kelnerka w jednej z zakopiańskich resturacji. - Zwolniłam się, bo miałam pracować 8 godzin dziennie, a przychodziłam do restauracji o 8 rano i wychodziłam o 2 w nocy! Nie mogłam wytrzymać takiego tempa, choć pensję miałam niezłą. Nawet 150 zł za dzień - mówi.
Pomimo tego często warto znaleźć pracę na wakacje. W lecie ogłoszenia z ofertami pracy sezonowej widać na wielu restauracjach i sklepach.
- Szukamy pomocy kuchennej, kelnerów i barmana - wylicza Katarzyna Liszka, menedżer restauracji Moment na krakowskim Kazimierzu. - Potrzebujemy ludzi, bo część naszych stałych pracowników jest na urlopach, a w lecie ruch jest duży - dodaje.
W większości restauracji czy pubów w centrum Krakowa stawka za godzinę nie przekracza 10 zł. Mimo to praca się opałaca. - Zarabiam 7 zł na godzinę, ale w czasie dobrego tygodnia pieniądze z napiwków stanowią nawet trzykrotność mojej pensji, przez co w ciągu miesiąca zarabiam ok. 3 tys. zł - zdradza Wojtek, 23-letni student.
W Zakopanem także cały czas poszukiwane są kadry do obsługi turystów. - Inna sprawa, że tak naprawdę typy prac są dwie - mówi Maria Klęk, 18-latka z Zakopanego. - Można znaleźć pracę legalną lub na czarno. Tej drugiej jest więcej.
Faktycznie. Praca na umowę to rzadkość. Pracodawcy wolą z nastolatkami nie podpisywać papierka. Wówczas mogą np. nie przestrzegać norm, które mówią, że pracownik poniżej 18 roku życia nie może pracować dłużej niż 7 godzin w ciągu doby.
Osoby niepełnoletnie pracę mogą znaleźć w rolnictwie. Ciągły nabór prowadzony jest np. przy zbiorach borówek w Wojniczu (pow. tarnowski). Poszukiwani są też pracownicy inwentaryzacji, produkcji oraz magazynierzy.
Zarobki nie są imponujące. - Przeważnie jest to od 7 do 10 złotych za godzinę. W przypadku zbiorów owoców obowiązuje stawka na akord - mówi Agnieszka Bryndal z Młodzieżowego Biura Pracy Ochotniczych Hufców Pracy w Tarnowie.
Chętnych do pracy nie brakuje. 18-letnia Kinga Micek w tym roku skończyła XVI Liceum Ogólnokształcące w Tarnowie. W nagrodę za zdany egzamin dojrzałości postanowiła zafundować sobie wakacyjny wyjazd. Musi jednak na niego najpierw zarobić. - Dowiedziałam się, że w jednej z restauracji w Tarnowie szukają kelnerki. Zgłosiłam się i zostałam zatrudniona - mówi z uśmiechem dziewczyna.
W naszym regionie są jednak także miejsca, gdzie o pracę trudniej. W Małopolsce zachodniej nie ma firm, czy plantacji, których właściciele zatrudniają młodzież w wakacje. Na "sezonówkę" załapać się można jedynie przy roznoszeniu ulotek, w charakterze hostessy w sklepach i na imprezach plenerowych, do koszenia trawników i w budowlance. W tej ostatniej branży najłatwiej o pracę na czarno.
O pracę z umową na piśmie trudno także w Nowym Sączu. W tutejszym OHP jeszcze w połowie czerwca było ponad 40 wakacyjnych ofert, głównie w gastronomii i turystyce. Wszystkie są już nieaktualne.
Do Sądeckiego Urzędu Pracy oraz Powiatowego Urzędu Pracy w Nowym Sączu nie zgłaszają się pracodawcy, którzy chcą zatrudnić osobę na sezon wakacyjny.
- Dawniej trafiały się propozycje dla chętnych przy zbiorach owoców. Teraz nic nie mamy - przyznaje Agata Pajda-Motak, kierownik Działu Usług Rynku Pracy Powiatowego Urzędu Pracy w Nowym Sączu. - Prawdopodobnie rolnicy na własną rękę szukają pracowników, którzy zazwyczaj pracują nielegalnie.