https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Małopolska zachodnia. Choroby zabijają pszczoły

Sławomir Bromboszcz
Jerzy Oczkowski przegląda i czyści ule po zimie
Jerzy Oczkowski przegląda i czyści ule po zimie Sławomir Bromboszcz
Pod koniec lutego w jednej z pasiek na terenie Poręby Żegoty (gm. Alwernia) wykryto zgnilec amerykański. To choroba zakaźna czerwia, czyli larw pszczół.

Larwy gniją i zaczynają wydzielać nieprzyjemny zapach. Cały rój zaczyna produkować coraz mniej miodu i w konsekwencji wymiera. Wcześniej ogniska tej choroby wykryto także w Trzebini i pod Olkuszem.

Równie groźne dla pożytecznych owadów są środki chemiczne. W ub. roku klotianidyna - preparat do zaprawiania nasion kukurydzy, zabiła ok. 12 mln pszczół w gminie Brzeźnica. Ludzie boją się, że przez te nieszczęścia wiosną nie będzie miał kto zapylać kwiatów drzewek owocowych.

- Jak tak dalej pójdzie, to trzeba będzie samemu wziąć się za zapylanie - mówi Tomasz Kwiecień, który pod Alwernią ma owocowy sad.

W okolicy Poręby Żegoty wyznaczono obszar zapowietrzony zgnilcem amerykańskim, by choroba się nie rozprzestrzeniała. Dlatego m.in. nie wolno przenosić pszczół. W powiecie chrzanowskim objęte nim zostały: Nieporaz, Regulice, Kwaczała, Babice, Rozkochów, Źródła, Podłęże, Mirów i Brodła oraz kilka w pow. krakowskim.

- Kontrole zostaną przeprowadzone tylko w wybranych pasiekach - tłumaczy Edward Majchrowski, prezes koła pszczelarskiego w Alwerni. Będą one polegać na wizualnej ocenie stanu owadów i uli. Badania są bowiem zbyt drogie.

Jedynym skutecznym sposobem na walkę z ogniskami choroby jest uśmiercenie pszczół i zlikwidowanie całej pasieki.

Pszczelarze właśnie dokonują przeglądu swoich uli po zimie. Wiele pasiek znakomicie przetrwało ten trudny okres, są jednak także takie, gdzie wyginęło po kilka pszczelich rodzin. Dwa puste spośród 7 uli w swojej pasiecie w Krzeszowicach zastał Jerzy Oczkowski, prezes koła pszczelarskiego z Chrzanowa.

- Tu też pojawiła się ostatnio dziwna choroba. Niektóre pszczoły wylatują z ula i tracą orientację. Nie potrafią później wrócić do swojego domu i giną - tłumaczy Jerzy Oczkowski.

Hodowcy sami nie wiedzą, dlaczego tak się dzieje. Podejrzewają, że winne mogą być pestycydy lub jakiś pasożyt.

- Staramy się wszystko robić według sztuki pszczelarskiej. Trudno rozwikłać, dlaczego w jednej pasiece owady wymierają, a w drugiej mają się znakomicie - mówi Albert Kajda z koła pszczelarskiego w Olkuszu.

Pszczoły często atakuje także warroza. Roztocza wywołujące chorobę atakują zarówno larwy, jak i dorosłe osobniki. Wysysają one substancje odżywcze i owad umiera.

Pomimo pszczelich chorób pasiek jest coraz więcej. Niektórzy traktują to jako hobby, dla innych to źródło dochodu.

Koszt założenia pasieki składającej się z 10 uli, wraz z owadami, przyrządami, miodziarką i strojem wynosi ok. 13 tys. złotych.

- Opłaca się jednak hodować pszczoły, bo służą one przyrodzie i pozwalają na pozyskanie zdrowego miodu - dodaje Edward Majchrowski.

W gminie Brzeźnica bartnicy odbudowują swoje pasieki po ubiegłorocznej zagładzie. Na przełomie kwietnia i maja wyginęło wtedy ok. 200 rodzin pszczelich. Każda z nich liczyła po minimum ok. 60 tys. pszczół. Kilku pokrzywdzonych oszacowało straty na 55 tys. zł.Podejrzenie padło na rolnika, który pryskał pola środkami chemicznymi.

- Postępowanie zostało umorzone - informuje Sebastian Kiciński, prokurator rejonowy w Wadowicach. Martwe pszczoły przebadano w specjalistycznym laboratorium w Puławach i okazało się, że osoba pomawiana nie użyła do oprysków klotianidyny, od której padły owady - dodaje.

Autor: TVN24, x-news

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska