https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Małysz i "nawalony baca" wygrają z kryzysem?

Przemysław Franczak, Zakopane
Wczoraj w Zakopanem kibiców nie było jeszcze zbyt wielu. Prawdziwego najazdu górale spodziewają się dzisiaj
Wczoraj w Zakopanem kibiców nie było jeszcze zbyt wielu. Prawdziwego najazdu górale spodziewają się dzisiaj Wojciech Matusik
Zakopane gotowe na tłumy kibiców. Górale mają dla ceprów nowe atrakcje i... ceny.

Nie wiadomo na razie, który kryzys jest większy: Adama Małysza czy globalnej gospodarki, ale
w Zakopanem nie boją się żadnego z nich.
Organizatorzy konkursów Pucharu Świata w skokach narciarskich nie przewidują klapy. - Wszystko wskazuje na to, że zawody obejrzy komplet widzów - zapowiada dyrektor imprezy Lech Nadarkiewicz.

Na Podhalu wszędzie wiszą reklamy z hasłem "Piyknie pytomy". Górale dotąd nie obawiali się, że globalna recesja spowolni proces wydobywania od ceprów pieniędzy, ale dopiero w ten weekend dostaną odpowiedź, czy jednak nie nadchodzi chudszy okres. Od kilku lat konkursy Pucharu Świata były dla nich czasem wielkich zysków. Jak będzie teraz?

- Kibice nie zawiodą. Polacy są przekorni, więc będą wydawać pieniądze wbrew kryzysowi - pociesza się Basia ze stoiska z biało-czerwonymi gadżetami, czapkami i szalikami. Jednak mimo że stała wczoraj w dobrym punkcie - na skrzyżowaniu ul. Piłsudskiego z Krupówkami - klientów było tylu,
co kot napłakał. - Dopiero się rozłożyliśmy. Poza tym jest południe. Ruch zacznie się później - nie zrażała się dziewczyna.

W Zakopanem wszyscy przekonują, że zainteresowanie jedną z największych i najpopularniejszych imprez sportowych w Polsce nie jest wcale mniejsze niż w poprzednich latach. A jeśli już, to - jak kilka razy usłyszeliśmy - "jest mniejsze najwyżej ociupinkę".

- Spodziewamy się podobnej liczby turystów jak przed rokiem - przyznaje Monika Kraśnicka-Broś, rzeczniczka zakopiańskiej policji. - Termin konkursów Pucharu Świata tradycyjnie zbiega się
z początkiem ferii. Ludzie często chcą połączyć obie rzeczy i zaczynają urlop od wizyty na Wielkiej Krokwi. Nie martwiłabym się więc o frekwencję.

Wczoraj to zdanie nie brzmiało jednak przekonująco. Na Krupówkach, na których straszy upaprany błotem biały miś i które coraz bardziej przypominają tandetną wersję Disneylandu (na każdym kroku strzelnice, maszyny z bokserską gruszką, stoiska z watą cukrową i kiczowatymi zabawkami), zamiast płynącej w kierunku Krokwi rzeki ubranych na biało-czerwono ludzi były pustki.

- Mało nas? Zobaczy pan jutro. Rok temu w dzień kwalifikacji też tak było. A następnego dnia szpilki nie było gdzie wsadzić. Pamiętam, że raz obiad jadłem na stojąco - mówi zażywny starszy pan,
z animuszem dmący w trąbkę pod skocznią.

- Największego najazdu na Zakopane spodziewamy się w piątek wczesnym popołudniem
- potwierdza jego przypuszczenia rzeczniczka policji.
Na przyjęcie kibiców najlepiej przyszykowały się zakopiańskie lokale. W nich też coś zmieniło się ociupinkę - wzrosły ceny. Przynajmniej w porównaniu do tych z połowy grudnia.

- No może trochę - czerwieni się kelner w jednej z restauracji.

Knajpy wyszykowały jednak nie tylko pucharowy cennik, ale również interesujące menu. Hitem będzie "nawalony baca" - propozycja jednej z karczem - czyli pół litra piwa wymieszane
z pięćdziesiątką śliwowicy. Emocje gwarantowane.

W weekend porządku w Zakopanem będzie pilnować ok. 400 funkcjonariuszy, w tym posiłki
z Krakowa.

- Dla nas to największe logistyczne przedsięwzięcie w roku - mówi Kraśnicka. I apeluje do kibiców, aby nie zabierali na skocznię cennych przedmiotów. - A na pewno nie powinni ich wkładać do plecaków lub zewnętrznych kieszeni. Podczas zawodów liczba kradzieży wzrasta. Giną portfele, telefony komórkowe, karty kredytowe - przestrzega fanów, których kilkadziesiąt tysięcy zapatrzy się w loty Małysza i spółki.

Pierwszy konkurs dziś o godz. 16.30.

Są jeszcze bilety na Puchar Świata

Jeśli chciałbyś obejrzeć konkursy Pucharu Świata w skokach w Zakopanem, ale nie masz biletu - nic straconego.

Wejściówki na dolne sektory ciągle się dostępne (na górne trybuny poszły już wszystkie). W mieście ustawiono nawet kilkanaście specjalnych stoisk, na których można je kupić. Cena standardowa:
60 złotych.

- Bilety najlepiej się sprzedają pod skocznią. U mnie coś słabo idą - narzekała wczoraj Ewelina Kolasa, marznąc przy stoliku na Krupówkach. - Zimno, ale co zrobić. Może w piątek sprzedaż ruszy z kopyta
- wzdychała.

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska