https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Marsz miłości szlakiem władców

Paulina Korbut
Jan Hubrich
Kraków przywitał ich wczoraj gromkimi brawami i żarem lejącym się z nieba. Grupa Litwinów, uczestników projektu "Marsz miłości szlakiem władców", mimo ogromnego zmęczenia dotarła pod Wawel w świetnych humorach. Jeźdźcy napoili i oporządzili konie, a potem złożyli kwiaty na sarkofagu króla Zygmunta Augusta. 8 sierpnia podobną wiązankę położyli na grobie jego ukochanej żony Barbary Radziwiłłówny. Tak rozpoczęła się ich wyprawa.

Bandziory biły chłopaka, policja jechała 27 minut

j
- Najgorsze były pierwsze dni. Potem się przyzwyczaiłam do wielogodzinnej podróży w siodle - zwierza się Gerda Janeliunaite, jedna z uczestniczek wyprawy, na co dzień studentka technologii hodowli bydła. - Wiadomo, kobiety może mają mniej krzepy, ale jesteśmy cierpliwsze. A to ważne w takich wyprawach.

Oprócz Gerdy w odważnej ekspedycji wzięła udział jeszcze jedna kobieta - Lina Petrylirne, lekarz weterynarii. - To naprawdę mocne baby! Radziły sobie ze wszystkim lepiej niż my - chwalił kompanki Česlovas Marcinauskas, 54-letni przewodnik.

"Marsz miłości..." był przesiąknięty słowiańskim romantyzmem. Dziewięciu jeźdźców z Litwy postanowiło przejechać starym Szlakiem Jagiellońskim. Biegnie on z Wilna do Krakowa. Tą trasą przyjechała w 1549 r. do Polski ukochana Zygmunta Augusta Barbara Radziwiłłówna. Gdy umierała, król obiecał ukochanej, że pochowa ją w jej ojczyźnie. Słowa dotrzymał. W maju 1551 r. kondukt żałobny ze zmarłą królową wracał do Wilna tą samą trasą.

To było równo 460 lat temu. - Dlatego nasz szef Giedrius Klimkevicius postanowił w tym roku przypomnieć historię tej wielkiej miłości... I tego, że Litwę i Polsę łączy tak wiele - mówi Marcinauskas.
Klimkevicius nad doborem uczestników wyprawy nie musiał się długo zastanawiać. Większość ekipy rok temu pokonała z nim w siodle prawie 2 tys. km. Wtedy dotarli nad Morze Czarne.

- Po drodze przyłączył się do nas Alsis. I już został - mówi z uśmiechem Janus Mackevic, kierowca. Lewą ręką tarmosi za uchem kudłatego psa o brązowej sierści. Jeźdźcy musieli przybłędę wyleczyć, a potem "wyrobić" jej litewski paszport. Od tego czasu jest pełnoprawnym członkiem ekipy. - W Polsce większość trasy jechał ze mną w samochodzie, bo przeciął sobie łapę. Ale teraz jest już dobrze - dodaje Mackevic.

Jeźdźcy podkreślają, że podczas całej wyprawy wszędze stykali się z ogromną serdecznością i gościnnością. Kłopoty mieli w zasadzie tylko na granicy białorusko-polskiej. Celnicy nie mogli sobie poradzić z formalnościami, bo okazało się, że ani białoruskie, ani unijne prawo nie przewidziało podróży na koniu. Aby załatwić wszystkie formalności, musieli spędzić tam aż 16 godzin.

Zobacz zdjęcia ślicznych Małopolanek! Wybierz z nami Miss Lata Małopolski 2011!

Głosuj na najlepsze schronisko Małopolski

Mieszkania Kraków. Zobacz nowy serwis

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

z
zip
kto ściąga Polskojęzyczne nazwy ulic i miejscowości na Litwie , a teraz larum bo Polacy się rewanżują ...
B
Barbara pobozna
a ty masz gowno do gadania ;)
z
zip
to fałszywy naród przegnać ich z Krakowa

Wybrane dla Ciebie

Metropolita krakowski z wizytą w Rzymie. Wiadomo, z kim się spotkał

Metropolita krakowski z wizytą w Rzymie. Wiadomo, z kim się spotkał

Cyberataki GRU uderzają w Polskę. Firmy, logistyka i zwykli użytkownicy na celowniku

Cyberataki GRU uderzają w Polskę. Firmy, logistyka i zwykli użytkownicy na celowniku

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska