Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marzenie? Awans Niemiec i Polski [WIDEO]

Bartosz Karcz
Lukas Podolski urodził się 30 lat temu w Gliwicach, a jego rodzice są Polakami. Tak jak żona Monika
Lukas Podolski urodził się 30 lat temu w Gliwicach, a jego rodzice są Polakami. Tak jak żona Monika Fot. Marzena Bugala -Azarko Pol
Piłkarz reprezentacji Niemiec Lukas Podolski przyznaje, że mecze z "biało-czerwonymi" traktuje w szczególny sposób.

Autorzy: Bartosz Karcz, Bartek Syta

- W waszej drużynie czuć już taką prawdziwą, przedmeczową gorączkę?
- Chcemy zdobyć trzy punkty, to jest dla nas ważne. Potem mamy kolejny ważny mecz w Szkocji, który też nie będzie łatwy. Teraz gramy jednak u siebie i chcemy wygrać, żeby na koniec tych eliminacji zająć pierwsze miejsce w naszej grupie.

- Mecz z Warszawy, który przegraliście 0:2 z reprezentacją Polski, jest jeszcze w waszych głowach?
- Nie traktujemy tego meczu we Frankfurcie jako rewanżu za spotkanie z Warszawy. Liczy się tylko wygrana, bo później przed nami jeszcze dwa ciężkie wyjazdowe spotkania ze Szkocją i Irlandią. Marzenia jednak oczywiście są. One wyglądają dla mnie tak, że my i Polska jedziemy na Euro.

- Grał Pan już kilka razy przeciwko reprezentacji Polski. Któryś z tych meczów wspomina Pan w szczególny sposób?
- Zawsze te mecze się wspomina. Mam płyty w domu z tymi spotkaniami. Jak skończę karierę, to będą wracał do tych momentów. Choćby takiego, jak pierwszy mecz z Polską w Dortmundzie. Później były te dwie bramki na mistrzostwach Europy. To są takie momenty w mojej karierze, których nie zapomnę. One były ważne, dostarczyły mi wiele emocji.

- Pańskim zdaniem polska reprezentacja bardzo się rozwinęła przez ostatnie lata?
- Trzeba powiedzieć, że Polska ma poukładaną grę, dobrą taktykę. Polacy dobrze stoją w obronie i wyprowadzają groźne kontry. Tak zagrali w Warszawie. My też musimy zagrać tak, jak w Warszawie, tylko skuteczniej. Już nie trafiać w słupek czy poprzeczkę, ale do bramki. Jak to nam się uda, to wygramy, a jak nie, to będzie ciężki mecz. Polska nie jest przez przypadek na pierwszym miejscu w grupie.

- Wy od czerwca nie widzieliście się w reprezentacji. W jakiej jesteście formie jako zespół?
- To nie jest prosta sprawa, gdy nie widzimy się na co dzień, żeby ustawić dobrze taktykę, żeby wspólnie popracować. Znamy się jednak bardzo dobrze. Jesteśmy ze sobą już długo, razem wygraliśmy przecież mundial. Nie mamy w drużynie Messiego, ale jesteśmy dobrym zespołem. To zawsze była nasza siła. Tak samo musi być w meczu z Polską i w innych spotkaniach, które nas wkrótce czekają.

- A Pan w jakiej jest obecnie formie po transferze do Turcji? Czuje Pan, że piłkarsko jest lepiej niż przed wyjazdem nad Bosfor?
- Wcześniej też było dobrze. Nie zmieniłem się tylko dlatego, że poszedłem do innego klubu. Czuję się dobrze, zagrałem trzy, cztery mecze i cieszę się już na następne. Mam kilkuletni kontrakt i chcę zaprezentować się w Galatasaray jak najlepiej. A później zobaczymy, co będzie. Może Górnik Zabrze, a może FC Koeln. Górnik na pewno czeka...

- Na razie Górnik Zabrze ma swoje problemy, bo zajmuje ostatnie miejsce w polskiej ekstraklasie. Martwi to Pana, zaskakuje?
- Jak się ma ferrari, a wlewa się do niego paliwo diesla, to nie może jeździć. I tak to jest z tym Górnikiem. Mają w Zabrzu wszystko. Klub ma czternaście tytułów mistrza Polski. Powstaje superstadion. Są wspaniali kibice. Od paru lat jednak z tego nic nie wychodzi. Szkoda, ale zobaczymy, co z tego będzie dalej. Może jak stadion zostanie w Zabrzu skończony, zapełni się kibicami, to przyjdą też lepsze czasy i może również mnie, tak jak powiedziałem wcześniej, uda się zagrać w Górniku?

- Często korzysta Pan z mediów społecznościowych. W Polsce furorę robi teraz na Twitterze hasztag "Jeśli Wygramy". Wielu Polaków wpisuje, co zrobi, jeśli nasza reprezentacja znów pokona Niemcy. Dziwi Pana trochę, że w naszym narodzie jest tak pozytywne nastawienie przed meczem z wami, z mistrzami świata?
- Tak musi być! W końcu Polska jest na pierwszym miejscu, już raz z nami wygrała. A Twitter po to jest, żeby takie coś robić. Ja nie mam z tym problemu, a nie wiem nawet, czy moi koledzy o takiej akcji wiedzą. W piątek i tak liczyło się będzie 90 minut na boisku. Trzeba na nim dać wszystko z siebie. A po meczu spotkamy się znowu i pogadamy, jaki był wynik.

- Jak przyjęliście sytuację z Marco Reusem, który musiał wyjechać ze zgrupowania z powodu kontuzji?
- Marco ma pecha. Jak tylko jest zgrupowanie reprezentacji, to łapie kontuzję. A to superzawodnik. Zawsze może sam wygrać mecz. Albo strzeli bramkę, albo daje asystę. Będzie nam go brakować, ale musi wskoczyć w jego miejsce inny zawodnik i zagrać dobrze.

- Przed wami jeszcze cztery mecze w tych eliminacjach. To będzie jesień mistrzów świata?
- Każdy na nas patrzy. Skoro jesteśmy mistrzami świata, to każdy podchodzi do meczów z nami szczególnie. Polska, Szkocja czy Irlandia mocno nastawiają się na mecze z nami. Rywale stoją z tyłu, mamy mało miejsca na atak, a później przeciwnik liczy na kontrę. Musimy trochę zmienić naszą grę. Musimy zagrać lepiej niż do tej pory. Ważne, żeby była kwalifikacja na Euro 2016.

- Grał Pan przeciwko kilku reprezentacjom Polski. Dla Pana obecna kadra "biało-czerwonych" to najsilniejszy zespół spośród tych wszystkich?
- Przede wszystkim czuję, że w Polsce jest to teraz wszystko inaczej zorganizowane. Jest lepsza praca jeśli chodzi o całą organizację futbolu. Tak to wygląda też na boisku. Polska gra lepiej taktycznie. Najważniejsze jednak, żeby był awans na mistrzostwa Europy, bo jak go nie będzie, to i tak wszyscy będą krytykować. Tak to już w piłce jest. Jak coś się udaje, jest wynik, to wszystko inne też jest super.

Rozmawiał i notował we Frankfurcie Bartosz Karcz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska