Oboje mieszkali w dzielnicy Podgórze. Utrzymywali się ze zbieranego przez niego złomu. Pili alkohol, często się kłócili, wielokrotnie do ich mieszkania przychodziła policja.
W grudniu 2011 doszło do tragedii. Para imprezowała razem z ich znajomym, który parę tygodni wcześniej wprowadził się do mieszkania. Krzysztof i jego partnerka pokłócili się. Współlokator opuścił ich i poszedł do swojego pokoju. Wtedy Krzysztof P. wbił kobiecie nóż - trafił w okolice serca. - Potem poszedł do znajomego. "Źle zrobiłem" - powiedział. Obaj próbowali zatamować krew - mówi procurator Bogusława Marcinkowska.
Kobieta mówiła im, żeby nie wzywali pomocy, bo z tego będą tylko kłopoty. Jednak jej stan się pogarszał. Mężczyźni wezwali pogotowie. Okazało się, że za późno - lekarz stwierdził zgon.
Zamordowana miała ponad 2 promile alkoholu we krwi, Krzysztof P. - 1,6 promila.
Krzysztof. P. początkowo przyznał się do winy. Potem zmienił zdanie i stwierdził, że jego kochankę zabił ktoś, komu otworzyła drzwi wejściowe. Śledczy nie uwierzyli w tę wersję.