Według relacji poszkodowanych, do zdarzenia doszło 6 lipca. Tego dnia kobiety wzięły udział w ostatniej fazie naboru do pracy w niepublicznym przedszkolu "Mistrzowie zabawy".
Mężczyzna, który przeprowadzał rekrutację, by uśpić czujność kandydatek na przedszkolanki, sprawiał wrażenie, że jest lekarzem. Pod pozorem badań, molestował seksualnie kobiety, dotykając ich miejsc intymnych. Te jednak szybko zorientowały się, że coś jest nie tak i powiadomiły o zdarzeniu policję.
Jak udało nam się nieoficjalnie ustalić, właściciele przedszkola znaleźli ogłoszenie Jacka S. w internecie, gdzie przedstawiał się, że prowadzi firmę doradczą w Mielcu, mającą za zadanie odpowiedni dobór personelu. Został ściągnięty do Wolbromia, by pomóc w naborze kadry do nowej placówki.
W rozmowie z "Gazetą Krakowską" właściciele nie chcieli komentować sprawy. - Nie mamy nic więcej do powiedzenia - usłyszeliśmy w słuchawce. O zdarzeniu nie chcą też rozmawiać poszkodowane kobiety.
Według informacji prokuratury, Jacek S. był już wcześniej karany za podobne przestępstwo i trafił nawet do więzienia. Więcej o tych sprawach na razie nie wiadomo. Prokuratura dopiero ściąga dokumentację dotyczącą tamtych przestępstw. - Podejrzany częściowo przyznał się do molestowania kobiet - informuje Wiesław Zięba z Prokuratury Rejonowej w Olkuszu. Obecnie mężczyzna przebywa na wolności.
- Po przesłuchaniu zastosowano wobec niego środki zapobiegawcze w postaci dozoru policji i poręczenia majątkowego - wyjaśnia prokurator. Za molestowanie seksualne mężczyźnie grozi od 6 miesięcy do ośmiu lat pozbawienia wolności. Uwzględniając jednak recydywę, kara może być cięższa. Sąd może bowiem wymierzyć karę w wysokości górnej granicy ustawowego zagrożenia (8 lat) zwiększonego o połowę, czyli nawet do 12 lat.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!