18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mikołaj Rey. Rodzina, wiara, kuchnia

Maria Mazurek
Mikołaj Rey
Mikołaj Rey fot. Joanna Urbaniec
Mikołaj Rey na święta zawsze wraca do Francji, do rodzinnego zamku Montresor. Ale wigilia jest tam typowo polska. Kolędy, msza, polskie potrawy. No, może w trochę zmienionym wydaniu - pisze Maria Mazurek.

Karpia u nich, na zamku Montresor we Francji, nigdy nie było. Choć wigilia była tam wyjątkowo polska, tradycyjna: makowce, barszcz, kolędy, choinka, msza w kościele.

Ale Mikołaj Rey nie przez przypadek przecież został gwiazdą MasterChefa. Bo z takiej rodziny pochodzi - smakoszy. I dla nich karp zawsze wydawał się mulisty, średni w smaku. Więc karp - to nie. Zamiast niego był sandacz, szczupak, łosoś. I tak w najbardziej polskim zamku we Francji jest do dziś.

Gotowanie to magia
Spotykamy się na Rynku Głównym w Krakowie, pod Ratuszem. Ale zanim podejdę do Mikołaja, w jego ramiona rzuca się przypadkowo spotkana ciocia. - Jedziecie do Francji na Wigilię, tak? A wracacie na Trzech Króli? To zapraszam na tradycyjne wspólne kolędowanie - zwraca się do niego, wyściskując go serdecznie.

Bo rodziny Mikołaj ma w Krakowie bardzo dużo. I to takiej o arystokratycznych korzeniach. W końcu jego praprapra (i jeszcze kilka pra) dziadkiem był ojciec polskiej literatury. I o ile ten sławniejszy Mikołaj Rej pisał, że Polacy nie gęsi, swój język mają, o tyle jego potomek przeprowadził się do Polski po to właśnie, by zachwycić się gęsiną. I tysiącem innych potraw.

- Przez komunę Polacy bardzo zawęzili swoją kuchnię, a przecież wcześniej była taka bogata - tłumaczy, kiedy siadamy przy stoliku w La Fontaine, francuskiej restauracji prowadzonej przez jego kolegę, Pierre'a. - W dzisiejszych czasach też nie jest najlepiej. Wielkie firmy przemysłowe oferują żywność pełną konserwantów, soi, sztucznych barwników. Świństwa. I tłumaczą przy tym, że podążają za tym, czego wymaga konsument. A ja uważam, że jest na odwrót - tłumaczy.

Sam stara się odczarować polską kuchnię. Chodzi po targach, spotyka się z hodowcami bydła, rolnikami. Rozmawia, podpatruje. Co tydzień wyrusza w Polskę, aby nagrać kolejny odcinek Felietonu Gastronomicznego, jego cyklu w Dzień Dobry TVN. Jest zachwycony tą pracą. - Palec Boży, że ktoś wpadł na pomysł, żeby zaprosić mnie do tego programu. To wymarzona praca - opowiada.

Nie tylko pierogi
W programie stara się przekonać, że polska kuchnia to nie tylko schabowy i pierogi ruskie, ale i gęsina, filety z kaczki, wspaniałe wędliny, aromatyczne nalewki czy naprawdę świetne, doceniane na całym świecie piwa.

- Francuzi potrafili wyciągnąć ze swojej tradycji to, co najlepsze. Tam zachwycamy się nerkami, grasicą, kastrowanymi dwa tygodnie przed zabiciem kogutami, zupą z głowami cielęcymi i wszelakimi owocami morza - wylicza.

Kiedy opowiada o jedzeniu, jego oczy zaczynają radośnie się świecić. - Od dziecka to uwielbiałem. To, że można połączyć ze sobą kilka składników, które osobno smakują zupełnie inaczej, a nagle wymieszane stają się zupełnie czymś innym. A potem w zależności od tego, czy je ugotujemy czy podpieczemy, znów dadzą inny efekt. Jest w tym coś z magii - tłumaczy.

Zakochany w Polsce
Wychował się w Montresor, we Francji. W rodzinie Polaków, spadkobierców zamku w tej miejscowości. - Montresor to bardzo polskie miejsce na mapie Francji. Mieszka tam zaledwie 360 osób, a wśród nich aż dwadzieścia kilka domów jest polskich - tłumaczy.

W 1999 roku, po maturze, nie wiedział, co zrobić ze swoim życiem. - Nie chciałem wpaść w schemat matura-studia-praca. Szukałem swojej drogi - wyjaśnia. Wtedy przyszedł do niego ojciec i powiedział: "Miki, ty nie mówisz po polsku. Jest mi trochę przykro, że nie znasz dobrze języka swoich wielkich przodków" - wspomina Mikołaj.

I tak powstał pomysł, żeby wyjechać na rok do Polski. Zapisał się do Instytutu Polonijnego na Uniwersytecie Jagiellońskim, żeby przez rok uczyć się polskiego języka, kultury, historii. Potem przedłużył sobie pobyt o kolejny rok, pracował w prywatnej szkole językowej jako lektor francuskiego. A w międzyczasie zakochał się w Patrycji, swojej obecnej żonie.

Wrócił na kilka lat do Francji razem z nią. Ale w końcu wspólnie zdecydowali, żeby spróbować mieszkać w Polsce. Od tego czasu krąży między Krakowem, a Montresor, gdzie zarządza zamkiem.

Do udziału w MasterChefie namówiła go właśnie Patrycja. - Nagraliśmy program, a potem wyjechałem na kilka miesięcy do Francji. Przyjechałem do Krakowa, kiedy program był już emitowany w telewizji. Nie zdawałem sobie sprawy, jaką zyskałem tu popularność. Wysiadam z samolotu, a tu ludzie robią wielkie oczy, zagadują, zatrzymują się, żeby zerknąć. Ale byłem zaskoczony. Choć to strasznie miłe - wspomina.

Bo, jak mówi, kuchnia łączy ludzi. Otwiera serca. Bywa, że jedzie gdzieś pociągiem i godzinami rozmawia z dopiero co poznanymi ludźmi o jedzeniu.

Najpiękniejsze święta
Ale na święta zawsze wraca do Francji. Bierze Patrycję, ich dwóch synów. I jest zupełnie tak, jak za dawnych lat. Święta są takie, jak pamięta z dzieciństwa.

Przy wigilijnym stole zasiada czasem 30-40 ludzi. Cała rodzina się zjeżdża. Jedzą barszcz, rybę, makowce, same smakołyki. Wszystko w polskim stylu, choć we Francji na wigilię stawia się przecież plater owoców morza i koguta.

Kolacja jest wystawna, elegancka, trwa dość długo. Potem wszyscy idą na mszę do kościoła. Nie ma tradycyjnej pasterki o północy, jak u nas. Tylko msza o godz. 21.

- Wracamy do zamku po mszy i długo śpiewamy polskie kolędy. W tym czasie dzieci przebierają już nogami, bo nie mogą doczekać się prezentów, które czekają na nie pod choinką. Pamiętam, jak byłem dzieckiem, też zawsze się niecierpliwiłem, czekałem. Teraz podobnie jest z moimi synami - opowiada ze śmiechem.

I dodaje: to właśnie są prawdziwe, rodzinne, piękne święta. Takie, kiedy możemy po prostu się cieszyć: z samych świąt, z rodziny, z kuchni. Z życia.

Bo to właśnie jest dla niego najważniejsze: rodzina, wiara, kuchnia.

Mikołaj Rej
Pisarz, poeta, tłumacz, teolog ewangelicki. Nazywany ojcem polskiej literatury. Przodek w linii prostej Mikołaja Reya z MasterChefa. Żył w latach 1505-1569. Jego najsłynniejsze dzieło to "Krótka rozprawa między trzema osobami: Panem, Wójtem i Plebanem". Tłumaczył, że człowiek powinien pisać i czytać w swoim ojczystym języku, a nie w grece czy łacinie, jak to było w zwyczaju. Autor słynnego zdania "...iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają."

Montresor
Rodzinna miejscowość Mikołaja Reya. Położona w regionie centralnym, dużą część społeczeństwa stanowią tam Polacy. Nad miejscowością góruje zamek z początku XI wieku, który należy obecnie do rodziny Mikołaja Reya. W XIX wieku kupiła go Róża z Potockich Branicka. To jedyny zamek we Francji, który należy do rodziny o polskich korzeniach.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska