Podczas Światowych Dni Młodzieży wystąpiło ponad trzystu wykonawców na czterdziestu scenach w Krakowie i okolicach. Muzyka stanowiła także ważny element Drogi Krzyżowej na Błoniach i czuwania z młodzieżą w Brzegach. Dlatego krakowski oddział Stowarzyszenia Autorów ZAiKS zwrócił się do organizatorów ŚDM z żądaniem uiszczenia opłat z tytułu praw autorskich od wykonanych utworów.
- Warunki były nie do przyjęcia: zasugerowano bowiem, że powinniśmy policzyć 1,5 zł od każdego uczestnika danego wydarzenia w ramach ŚDM. W przypadku nabożeństwa na Błoniach czy czuwania w Brzegach dałoby to milionowe sumy, niemożliwe do zapłacenia - tłumaczy nam Krzysztof Mazur, adwokat reprezentujący organizatorów ŚDM.
Stało się tak, ponieważ władze ZAiKS-u w Krakowie uznały część wydarzeń ŚDM za imprezę... komercyjną. Świadczyć o tym, zdaniem ZAIKS-u, miały opłaty, jakie pielgrzymi musieli uiścić, czyli tzw. składkę partycypacyjną, przeznaczoną na zorganizowanie ŚDM. Zdaniem Komitetu Organizacyjnego nie była to opłata za świadczenia na rzecz pielgrzymów, a jedynie datek wiernych Kościoła na sfinansowanie wydarzenia. Nie mogąc dojść do porozumienia z organizatorami, krakowski oddział ZAiKS-u przekazał sprawę do swej centrali w Warszawie.
- Wszyscy artyści, którzy wystąpili na Festiwalu Młodych i w ramach ŚDM zrzekli się honorariów - i wystąpili za darmo. Nie sprzedawaliśmy też żadnych biletów na koncerty. Większość artystów, których utwory zostały wykorzystane, w sposób jasny wyrażała swoją radość, że ich dzieła mogły uświetnić uroczystości religijne w ramach ŚDM - tłumaczy Mazur.
ZAiKS ma pretensje do Komitetu Organizacyjnego, że nie poinformował stowarzyszenia przed rozpoczęciem ŚDM, jakie utwory zostaną wykonane i jacy artyści wystąpią w Krakowie. Organizatorzy Festiwalu Młodych tłumaczą, że do ostatniej chwili nie wiedzieli, kto przyjedzie i co konkretnie zaśpiewa, gdyż ostateczną listę wykonawców opiniowała Papieska Rada ds. Świeckich. Chodziło o wybór muzyki adekwatnej do religijnego charakteru wydarzenia. W efekcie pełną listę ponad 300 artystów ZAiKS otrzymał od organizatora dopiero 11 lipca - dlatego wszystkie imprezy muzyczne w ramach ŚDM odbyły się bez odpowiednich umów licencyjnych.
- Ostatecznie w środę 27 lipca zawarliśmy wstępne porozumienie. Na jego mocy organizatorzy ŚDM dostarczą nam dane o wykorzystanych utworach i stworzymy wspólną grupę roboczą, która oceni charakter odtworzonych lub wykonanych kompozycji. Wtedy zadecydujemy, które z nich wymagają licencjonowania, a które nie - powiedział nam Krzysztof Lewandowski, dyrektor generalny ZAiKS.
Komitet Organizacyjny ŚDM powołuje się na art. 31. ustawy o prawie autorskim z 1994 roku, który głosi, że odtwarzanie i wykonywanie muzyki podczas publicznego sprawowania kultu religijnego nie wymaga konieczności zawarcia umów licencyjnych, a w konsekwencji - konieczności zapłaty wynagrodzenia twórcom za pośrednictwem ZAiKS-u.
- ZAiKS oraz autorzy reprezentowani przez Stowarzyszenie zawsze życzliwie podchodzą do społecznie wartościowych przedsięwzięć, tak było choćby niedawno w przypadku obchodów 1050-lecia chrztu Polski - deklaruje swą dobrą wolę Krzysztof Lewandowski.
Co zatem dalej? Organizatorzy ŚDM wystosowali specjalne pismo do Ministerstwa Kultury z prośbą o wsparcie swego stanowiska, dodając, że festiwal przyczynił się w wielkim stopniu do promocji Polski i jej dziedzictwa kulturowego za granicą. Opinię popiera kuria krakowska i wojewoda małopolski.
- To nie oznacza, że nie chcemy nic zapłacić. Po ŚDM w Madrycie hiszpańscy organizatorzy zapłacili tamtejszemu stowarzyszeniu autorów 10 tysięcy euro. Myślę, że to rozsądna suma. Powołujemy się na ten przykład, ponieważ polska ustawa o prawie autorskim jest bardzo podobna w zakresie organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi do hiszpańskiej. Można więc zastosować daleko idącą analogię. Liczymy, że jest szansa na realne porozumienie i wygra zdrowy rozsądek - puentuje Krzysztof Mazur.
Ostatecznie ZAiKS ma oszacować koszty opłat licencyjnych ŚDM po 19 sierpnia.