Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Minister zdrowia Łukasz Szumowski: Maseczki kupilibyśmy nawet od diabła

Jakub Oworuszko
Jakub Oworuszko
Adam Jankowski / Polska Press
"Wszyscy w Europie wydzierali sobie pazurami każdy sprzęt, głównie maseczki" - minister zdrowia Łukasz Szumowski wraz z wiceministrem Januszem Cieszyńskim tłumaczą w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną", jak jeszcze kilka tygodni temu wyglądały zakupy sprzętu medycznego i środków ochrony.

Przypomnijmy: Ministerstwo Zdrowia kupiło za wygórowana cenę (5 mln zł) maseczki ochronne, które nie spełniają norm jakościowych - ustaliła w ubiegłym tygodniu "Gazeta Wyborcza". Sprzedała je firma należąca do instruktora narciarskiego z Zakopanego, który miał się powoływać na znajomości z ministrem zdrowia Łukaszem Szumowskim i jego bratem.

Ministerstwo Zdrowia zawiadomiło w tej sprawie prokuraturę.

Sam minister zdrowia i jego zastępca przekonują, że zakupu dokonano zgodnie z procedurami.

"Prawda jest taka, że gdy kupowaliśmy te 100 tys. masek, nie mieliśmy żadnych innych możliwości. Nie było skąd ich wziąć. Zero. Nic nie było" - przekonuje w rozmowie z "DGP" minister zdrowia Łukasz Szumowski.

"I nagle kontaktuje się z nami człowiek i mówi: mam pół miliona. Mój brat, z którym ten pan się skontaktował, dał mi o tym znać. Mówię mu więc: "Świetnie, daję ci telefon do ministra Cieszyńskiego, który odpowiada za zakupy, niech się z nim skontaktuje”. Gdybym nie zareagował, pewnie dziś oskarżono by mnie, że nie zrobiłem nic, żeby zapewnić medykom odpowiedni sprzęt i naraziłem ich życie oraz zdrowie. O to samo oskarżono by ministra Cieszyńskiego" - stwierdził Szumowski.

Szumowski przyznał, że "kupiłby w tym czasie maseczki nawet od diabła". "Ale nikt nie chciał ich sprzedać. Nikt. Nie było ani jednej innej oferty. A moja znajomość z kontrahentem (instruktorem narciarstwa z Zakopanego - red.) polega na tym, że widziałem się z nim cztery lata wcześniej na nartach. Z całym szacunkiem…" - podsumował.

"Pamiętajmy, jaka była sytuacja. Wszyscy w Europie wydzierali sobie pazurami każdy sprzęt, głównie maseczki. Chwilę wcześniej próbowaliśmy je kupić. Dostaliśmy informację, że są w Niemczech. Zabrał je nam niestety sprzed nosa rząd innego kraju. Oni zapłacili gotówką od ręki. W związku z tym, gdy ktoś mówi: "mam towar”, który schodzi z godziny na godzinę, to pyta: "Bierzecie czy nie, szybka odpowiedź?”. Nie było czasu. Dziś, z tego dość dużego dystansu czasowego, łatwo rzucać oskarżenia. Wtedy wszyscy się bali: będziemy mieli sprzęt czy nie, uchronimy się przed scenariuszem włoskim czy pójdziemy ich śladem? Dziś jesteśmy w innej sytuacji" - tłumaczy minister zdrowia.

"(...) Gdy ktoś w tamtym czasie gwarantował nam, że dostarczy sprzęt i to FFP, czyli najbardziej deficytowy – czuliśmy się, jakbyśmy złapali pana Boga za nogi. Nie wszyscy medycy mieli ochronę, groziły nam liczne zgony, jak we Włoszech, a zasoby z ARM były na wyczerpaniu. Potrzebowaliśmy miliona masek tygodniowo. I mają państwo w takiej sytuacji pośrednika, który mówi "dostarczam”, pokazuje certyfikaty i zgadza się na zapłatę po dostawie…" - stwierdził.

Wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński przyznał, że resort otrzymał ponad tysiąc różnych ofert dotyczących sprzętu medycznego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Minister zdrowia Łukasz Szumowski: Maseczki kupilibyśmy nawet od diabła - Portal i.pl

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska