Głosowanie było tajne, ale z jego arytmetyki wynika, że Wituszyńskiego poparli nie tylko radni z prezydenckiego klubu "Dla Miasta" i partyjni koledzy z PiS, ale także kilku z mniejszościowego klubu PO, choć jego lider Piotr Lachowicz podpisał się pod wnioskiem o odwołanie przewodniczącego rady.
Na sesji pojawili się posłowie Solidarnej Polski: Arkadiusz Mularczyk i Andrzej Romanek, radni sejmiku Marta Mordarska (PiS) i Leszek Zegzda (PO) oraz szef sądeckiej "Solidarności" Andrzej Szkaradek. Obrady poprowadził wiceprzewodniczący Stefan Chomoncik. Jerzy Wituszyński w pełnym emocji wystąpieniu zapewnił, że nie ma sobie nic do zarzucenia w związku z pracą przy kontrakcie geodezyjnym firmy syna na budowie galerii Trzy Korony w Nowym Sączu.
Powtórzył znane argumenty, że nie uczestniczy w kilku ważnych komisjach rady, które uzgadniały warunki inwestycji, by nie być posądzonym o wpływanie na radnych i urzędników. - Mówienie o milionowych zarobkach firmy syna w tym kontrakcie jest pomówieniem. Faktycznie chodzi o 8-10 tysięcy złotych miesięcznie przez dwa lata - ujawnił przewodniczący.
Odniósł się też do konferencji prasowej posłów SP na swój temat. - To podłe, że publicznie zadaje się pod moim adresem pytania naruszające moje dobre imię. Mój krakowski adwokat zbiera wszystkie dokumenty. Przedstawię mu też relację z obecnej sesji - przestrzegał Wituszyński.
- Jako poseł mam obowiązek stawiania pytań o etyczną stronę pana zachowania w związku z galerią i nawet jeśli pan nie zostanie odwołany, pytania będę nadal stawiał - odparł Mularczyk. - Ta sesja, niezależnie od wyniku głosowania, jest wołaniem o transparentność sądeckiego samorządu - dodał.
Atak na Wituszyńskiego przypuścili radni, którzy podpisali wniosek o jego odwołanie. - Powinien pan być poza wszelkim podejrzeniem, zawiodłem się na panu - grzmiał Artur Czernecki. Józef Hojnor, Grzegorz Fecko i Tomasz Basta zarzucili Wituszyńskiemu lekceważenie projektów uchwał zgłaszanych przez PO, niedopuszczanie radnych z tego klubu do głosu, zbywanie pytań. - Jest pan ofiarą polityki, w której sam pan uczestniczy - wytknął Lachowicz.
Radna Barbara Jurowicz, stojąca na czele przeciwników przewodniczącego, zapytała m.in., czy on lub firma syna, w której Wituszyński pracuje, nie brali udziału w robotach geodezyjnych dla wielkiej inwestycji prowadzonej obecnie w Nowym Sączu i okolicy przez komunalną spółkę Sądeckie Wodociągi. - Nie - odparł przewodniczący.
Zarzuty zachowań nieetycznych
Przeciwnicy zarzucają Jerzemu Wituszyńskiemu nieetyczne działania w związku z kontraktem firmy geodezyjnej syna przewodniczącego na budowie galerii handlowej Trzy Korony.
Przewodniczący Rady Miasta Nowego Sącza pracuje jako geodeta w spółce, którą kilkanaście lat temu przekazał synowi. Wykonywał w niej m.in. zlecenia na rzecz galerii, do której powstania przyczynił się jako radny. Inwestor - firma CD Locum - kupiła od samorządu atrakcyjną działkę po zamkniętym targowisku w centrum miasta. Uzyskała też zgodę Rady Miasta na podwyższenie budynku.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+