Fourcade został królem Holmenkollen, to jego trzecie złoto w tym tygodniu - pierwszego dnia mistrzostw sięgnął po nie razem z francuską sztafetą mieszaną. Przed nim jeszcze trzy szanse: bieg długi i ze startu wspólnego oraz sztafeta mężczyzn.
Po swoje dziewiąte złoto MŚ w karierze 28-letni biathlonista pobiegł w stylu nie pozostawiającym wątpliwości. Prowadził od startu do mety, podczas ostatniego strzelania spudłował dwa razy (w całym wyścigu trzy), ale i tak był poza zasięgiem rywali.
Bjoerndalen stracił do niego 20,1 sek., podczas zawodów musiał dwa razy pokonać rundę karną. Norweg to fenomen, 27 stycznia skończył przecież 42 lata. I ten dzisiejszy medal jest właśnie 42. zdobytym przez niego podczas mistrzostw świata! Pierwsze krążki wywalczył w słowackim Osrblie, w 1997 roku.
Skład podium uzupełnił dziś kolejny Noweg, Emil Hegle Svendsen. Jego brąz to duży wyczyn, bo do biegu przystępował dopiero z 17. pozycji.
Polaków dziś nie było, w sprincie znaleźli się bowiem poza "60". O godz. 15.45 rozpocznie się wyścig na dochodzenie kobiet. Po fatalnym wczorajszym występie trudno liczyć na to, by Monika Hojnisz (44. w sprincie), Magdalena Gwizdoń (55.) i Krystyna Guzik (60.) odegrały wiodące role.