- Nie powiedział, dokąd chce jechać - relacjonuje aspirant Stanisław Piegza, rzecznik limanowskiej policji. - Kierowca zdołał jednak wyskoczyć z kabiny.
Bandyta usiadł sam za kierownicą i ruszył. Ujechał tylko 10 metrów, bo zgasł silnik. Moment wykorzystał kierowca, który podbiegł do auta i wyszarpnął kluczyki ze stacyjki. Podczas szamotaniny został lekko raniony nożem w rękę. Podejrzany 38-latek zabrał z kasy pojazdu należność za bilety - łącznie 80 złotych. Nie uciekł z łupem, bo został zatrzymany przez innego kierowcę i młodego mężczyznę, czekającego na przystanku na odjazd busa.
Napastnikiem okazał się mieszkaniec powiatu limanowskiego. Miał dwa promile alkoholu w wydychanym powietrzu. Wczoraj, kiedy wytrzeźwiał, został doprowadzony na przesłuchanie do prokuratury. Nie przyznał się do winy i przedstawił swoją wersję wydarzeń.
Prokuratura nie chce na razie podawać szczegółów wyjaśnień podejrzanego. Informuje jedynie, że cały dzień przesłuchiwano również kilkunastu świadków zajścia, którzy potwierdzają przebieg zdarzeń ustalony przez policjantów.
38-latka objęto dozorem policji. Grozi mu do pięciu lat więzienia.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+