MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Musia z lodowymi warkoczykami

Redakcja
W Rabce-Zdroju, miejscowości znanej z sanatoriów dziecięcych, która leży na trasie z Krakowa do Zakopanego, Maria Kaczyńska, z domu Mackiewicz (dla przyjaciół Musia) mieszkała osiem lat. Tutaj zdobyła maturę, stąd wyjechała na studia do Sopotu

Jej szkolni koledzy i przyjaciele pamiętają ją jako cichą, niezwykle pogodną i bardzo dobrą osobę. Pamiętają szczególnie jej warkoczyki, które w czasie zimowego szaleństwa na Maciejowej często lubiły zamarzać. - Tak, nazywaliśmy ją Musią - wspomina w poniedziałkowe południe w rozmowie z naszym reporterem Ryszard Kapłon, kolega ze szkoły. Chodził on do równoległej klasy w I Liceum Ogólnokształcącym im. Eugeniusza Romera w Rabce-Zdroju. - Była bardzo dobrą koleżanką, niezwykle uczynną i bezkonfliktową - mówi.

- Była wręcz nieśmiała - wtóruje mu Urszula Gawron, bliska przyjaciółka Marii Kaczyńskiej ze szkolnych lat. - Ale ta nieśmiałość nie przeszkadzała jej w tym, by być zarazem wesołą, optymistyczną i pogodną. - Zwykle nosiła te dwa kucyki - przypomina sobie pan Ryszard. - Albo włosy upięte w jeden warkocz. Maria Mackiewicz, późniejsza Kaczyńska, a jeszcze później pierwsza dama RP, przyjechała do Rabki wraz z matką Lidią, bo miała kłopoty zdrowotne. - Z tego, co sobie przypominam miała problemy z sercem - mówi Urszula Gawron.

Jednak te kłopoty nie przeszkadzały jej w aktywnym uprawianiu sportu i w życiu towarzyskim. Jeździła na nartach, chodziła po górach, brała udział w popularnych w tym czasie ogniskach z przewodnikiem młodzieży ks. Mieczysławem Malińskim. - Jeździliśmy na nartach przede wszystkim na Starych Wierchach lub na Maciejowej - wspomina ze łzami w oczach pani Urszula. - To były wspaniałe niedzielne wypady. W czasie jednej z takich wypraw Musia pokazała swoją odwagę. Zjeżdżaliśmy dwoma trasami. Musia nieco powyżej nas, taką stromą górką. Nagle na jej drodze pojawiły się dwie sosny, które rosły bardzo blisko siebie. Mogła zjechać z tej górki i dołączyć do nas, ale wybrała ten trudniejszy wariant trasy. Zamarliśmy wszyscy. A Musia jak gdyby nigdy nic przejechała prosto pomiędzy tymi drzewami. Ja bym tego nie potrafiła dokonać - komentuje pani Gawron. - Do tej pory to wspominam ten moment... Ale pamiętam też Musię z ognisk z ks. Malińskim, wikarym z kościoła św. Marii Magdaleny. Organizowaliśmy takie poza lekcjami religii.Te ogniska z nostalgią wspomina opiekun młodzieży ks. Mieczysław Maliński, który w latach 60. uczył religii w Rabce-Zdroju. - W soboty szliśmy na Banię albo w stronę Maciejowej i rozpalaliśmy ogniska. W czasie tych spotkań nie tylko piekło się ziemniaki. Były długie śpiewy, były ważne rozmowy. I koniecznie była gawęda, którą ja opowiadałem - wspomina sędziwy ksiądz, popularny kaznodzieja, autor książek religijnych, teologicznych i modlitewników. - Były również dłuższe wyprawy. Chodziliśmy razem po górach i rozmawialiśmy na wszystkie tematy. W tym życiu uczestniczyła również Musia. Wszyscy razem na ogniskach śpiewaliśmy religijne i patriotyczne pieśni, takie, których nie bardzo można było wtedy śpiewać - mówi nam Ryszard Kapłon.

Ksiądz Maliński dobrze pamięta ten okres. I oczywiście Musię.
- Mieszkała ona parę lat w Białym Dworku z matką i ze swoim młodszym bratem. W tym samym domu i ja mieszkałem. Pamiętam, że była szczupła jak na swoje lata, niewysoka, trochę blada, ale pogodna, cichutka, spokojna, zdolna, koleżeńska i bardzo serdeczna - przypomina sobie ks. Maliński. - Nie miała żadnych kłopotów z nauką. Pracowita, ponad wiek rozwinięta intelektualnie. I co ważne: ogólnie lubiana.
Urszula Gawron po skończeniu szkoły spotkała się z Musią później tylko raz. Odwiedziła ją na studiach w Sopocie. Potem dostawała od niej życzenia świąteczne. Maria Kaczyńska, pierwsza dama, nie zapomniała o swoich szkolnych przyjaźniach. - Ostatni list od Musi dostałam w święta Bożego Narodzenia 2009. To był jej ostatni list. Mieliśmy się spotkać we wrześniu. Podobno były plany, żeby uczestniczyła w otwarciu nowej sali w Romerze. Do tego spotkania już niestety nie dojdzie... - mówi pani Gawron.

- Czujemy wielki żal i smutek, że nie doszło do zjazdu naszego rocznika ze szkoły - mówi Ryszard Kapłon. - Tak szkoda planów, których nie zrealizowaliśmy...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska