MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Na Powązkach spoczęła Krystyna Jurgielewicz-Bielczykowa, piwniczańska patriotka

Paweł Szeliga
Krystyna Jurgielewicz-Bielczykowa prawie 30 lat przeżyła w Piwnicznej-Zdroju. Jej drewniany dom w dzielnicy Kosarzyska był wypełniony książkami. Pasjami rozwiązywała krzyżówki, by ćwiczyć umysł
Krystyna Jurgielewicz-Bielczykowa prawie 30 lat przeżyła w Piwnicznej-Zdroju. Jej drewniany dom w dzielnicy Kosarzyska był wypełniony książkami. Pasjami rozwiązywała krzyżówki, by ćwiczyć umysł Paweł Szeliga
Jej ojcem chrzestnym był marszałek Józef Piłsudski, a matką chrzestną Michalina Mościcka. Chociaż Krystyna Jurgielewicz-Bielczykowa w życiu przeszła piekło dwóch obozów koncentracyjnych, przeżyła w dobrej formie 92 lata. Przy życiu trzymała ją miłość do męża, dobrej lektury i szumu potoku Czercz, płynącego poniżej jej drewnianego domu w Piwnicznej-Zdroju.

Krystyna Jurgielewicz-Bielczykowa doskonale pamiętała najważniejsze postacie II Rzeczypospolitej. Jako dziecko bywała w Belwederze, gdzie bawiła się z córkami Józefa Piłsudskiego - Wandą i Jagodą. Nie mogło być inaczej, skoro jej ojciec mjr Kazimierz Jurgielewicz w legionowych czasach był oficerem Piłsudskiego do specjalnych poruczeń, a po przewrocie majowym pracował z prezydentem Ignacym Mościckim. Marszałek chciał mieć w swoim otoczeniu zaufanego człowieka, więc oddelegował do tej pracy ojca pani Krystyny.

- Z moim chrztem to było kompletne szaleństwo - wspominała w rozmowie z "Krakowską" Krystyna Jurgielewicz-Bielczykowa. - Pod Wilnem toczyły się ciężkie walki, gdy w 1920 roku wybuchła frontowa miłość mego ojca i matki Heleny z Bujwidów. Tam właśnie Piłsudski obiecał, że gdy urodzi im się dziecko, to zostanie ojcem chrzestnym.

Krystyna urodziła się w 1921 r. w Krakowie. Pierwsze dwa lata życia spędziła w majątku dziadka, prof. Odona Bujwida, pierwszego polskiego bakteriologa. Potem przeniosła się do Warszawy. Gdy miała sześć lat, marszałek znalazł czas, by na chwilę oderwać się od spraw państwowych i spełnić swoją obietnicę. Chrzest odbył się w Belwederze. Z wielką pompą, gdyż w uroczystości uczestniczyli oficjele, z prezydentem Mościckim i jego żoną Michaliną na czele. Jej przypadła w udziale rola matki chrzestnej rezolutnej Krysi. - Cała się trzęsłam z wrażenia - opowiadała Krystyna Jurgielewicz-Bielczykowa. - Nagle poczułam na ramieniu ciężką rękę Piłsudskiego, który szepnął do mnie: No mała, uspokój się.

Pamiątki po czasach, w których jej rodzice przyjaźnili się z najważniejszymi ludźmi w Polsce, zabrała wojna. Krystyna z matką uciekły do Paryża, ojciec ewakuowany z polską armią do Anglii zmarł na serce w 1940 r. Wkrótce potem 20-letnia córka chrzestna Piłsudskiego zaangażowała się w konspirację. Przeprowadzała żołnierzy przez Pireneje. W 1942 r. wpadła w ręce Niemców i trafiła do obozu w Ravensbruck. Nadano jej numer 22392.

- Przez trzy lata był moim nazwiskiem - wspominała wzruszona.

Po wojnie wróciła do Polski. Romanistka z wykształcenia uczyła języka francuskiego w warszawskich liceach. W stolicy poznała sądeczanina Zygmunta Bielczyka, żołnierza września 1939 r., prorektora Akademii Wychowania Fizycznego. Urodziła dwójkę dzieci. Na emeryturze małżonkowie przenieśli się do Piwnicznej, gdzie spędzili prawie 30 lat. Zygmunt Bielczyk przekazał miastu największą w kraju kolekcję nart, wiązań i kijów, które przywoził z licznych podróży po Europie. W 2008 r. oboje zostali wyróżnieni tytułami Honorowego Obywatela Miasta Piwniczna-Zdrój. Zygmunt Bielczyk zmarł trzy lata później. Wtedy jej świat się zawalił, ale nie załamała się. Organizowała zbiórki odzieży dla dzieci. Dochód ze sprzedaży trzech swoich książek wspomnieniowych przeznaczała na dożywianie uczniów w szkołach. Dużo czytała, godzinami rozwiązywała krzyżówki.

- Trzeba stale ćwiczyć umysł - podkreślała, siadając z ołówkiem przy drewnianym stole w swoim salonie. Zawsze towarzyszyły jej tam koty. Schodziły się do domu z całej okolicy i wskakiwały do środka przez otwarte okno. Musiało być otwarte, żeby do salonu płynęło powietrze przesycone zapachem modrzewiowych igieł z pobliskiego lasu. Kojąco na nerwy działał też jednostajny szum Czercza. Z nim kładła się spać i budziła o świcie.

Gdy przed dwoma laty zdrowie pani Krystyny zaczęło szwankować, wyprowadziła się do dzieci w Warszawie. Mieszkały jednak w apartamentowcu z wysokimi schodami, więc długo miejsca tam nie zagrzała. Na ostatnie dni życia wybrała dom spokojnej starości w Kazuniu, niecałe 40 km od stolicy.

Dwa tygodnie przed śmiercią Krystyna Jurgielewicz-Bielczykowa napisała list do swojej piwniczańskiej przyjaciółki Barbary Paluchowej, poetki i redaktor naczelnej pisma "Znad Popradu", w którym przez lata zamieszczała felietony. Pisała, że jest jej tam dobrze. Dyrekcja pozwoliła jej umeblować pokój swoimi sprzętami. Dużo czyta i pisze, oczywiście wraca też myślami do ukochanej Piwnicznej.

- Odeszła wielka dama, człowiek o niezwykłej wrażliwości i szerokich horyzontach - podkreśla Barbara Paluchowa. - Zawsze zadziwiała mnie jej energia życiowa i wrodzony optymizm. Wiele w życiu przeszła, a jednocześnie biła od niej radość. Pamiętam, jak zaczepiła mnie kiedyś na naszym piwniczańskim rynku. Miałam zły dzień, a ona chwyciła mnie za rękę i powiedziała: Baśka, ty jesteś bojowniczką, jak ja. Pamiętaj, żebyś nigdy nie odpuszczała, jeśli wiesz, że masz rację.

Ze śmiercią Krystyny Jurgielewicz-Bielczykowej nie może pogodzić się też burmistrz Piwnicznej-Zdroju Edward Bogaczyk. Podkreśla, że nie umiała żyć tylko dla siebie. Była zaprogramowana na pomaganie innym. Swój księgozbiór dała bibliotece.

- Była świadkiem historii i wielką piwniczańską patriotką - podkreśla Bogaczyk.

Napisz do autora:
[email protected]

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska