W pierwszej chwili chciałem pójść po linii najmniejszego oporu i zakupić „coś na mszyce” w sklepie ogrodniczym. Nie przepadam za chemiczną bronią tym bardziej i postanowiłem użyć biologicznego oręża. Na miedzy w kilka chwil znalazłem kilka małych biedronek dwukropek. Zestresowane przenosinami na pozwijane liście róży nie chciały współpracować. Ledwo dwie sztuki prawidłowo odczytały moje intencje. I przystąpiły do pracy.
Z najwyższą satysfakcją obserwowałem, jak jedna mszyca po drugiej traciły życie w ostrych żuwaczkach owadów. Życzyłbym sobie szybszej masakry, ale nie będę ich poganiał. Niech w komfortowych warunkach pomyślą o złożeniu jaj. Otóż to: komfort. Na gałązkach jeszcze nie pojawiły się mrówki. Owady, które kolonie mszyc traktują niczym pasterz stado owiec. Mszyca wysysa sporo wodnistego soku, a nadmiar słodyczy wydala w postaci słodkich kropel bardzo chętnie zbieranych przez mrówki. Czule doglądają podopiecznych, doją, przenoszą na nowe gałązki i jak baca, bronią przed wrogiem. Biedronki muszą staczać z nimi ciężkie boje. Tym razem chrząszcze były komfortowej w sytuacji wilka wpuszczonego do owczarni. Po kilku dniach sytuacja była opanowana. Róża odzyskała wigor.
- Gdzie na szybki wypad z Krakowa? TOP 10 urokliwych miejsc z dala od zgiełku
- Wyjątkowe i bardzo tanie domy do remontu wystawione na sprzedaż w Małopolsce!
- Ogromne podwyżki płac w Krakowie i Małopolsce. Kto dostał najwięcej?
- Miss Małopolski 2022 wybrana! Koronę założyła Aleksandra Budnik z Nowego Sącza
- Wielkie wykopy. Totalna zmiana krajobrazu na północy Krakowa
