

To, że sześcioraczki urodziły się w Krakowie, jest wręcz symboliczne.
Małopolska, na tle innych województw, zanotowała tylko nieznaczny spadek liczby urodzin (37,9 tys. w stosunku do 38,2 tys. poprzednio), a zawdzięczamy to właśnie krakowiankom (wzrost o 240) i mieszkankom przedmieść Krakowa (wzrost o 92).

Współczynnik dzietności (liczba urodzin dzieci przypadających w danym okresie na tysiąc kobiet w wieku rozrodczym) jest rekordowo niski na terenach wschodniej Małopolski oraz w Miechowskiem i Nowotarskiem, postrzeganych wciąż jako bastiony tradycji i religii, a co za tym idzie - rodzinnego życia i płodności.

Współczynnik płodności był przez stulecia znacznie wyższy na wsi. Ale to już historia...