
Do których meczów Fortuna 1. Ligi warto wrócić w zimowej przerwie?
Co prawda, pierwszoligowe rozgrywki zakończyły się przed dwoma tygodniami, lecz gdy emocje opadły, pora wybrać najlepsze mecze, jakie mieliśmy przyjemność obejrzeć podczas rundy jesiennej. Każdy z nich dostarczył widzom wielu wrażeń: były piękne gole, wysokie wyniki i nie zabrakło nawet czerwonych kartek. Prezentujemy nasze ulubione, TOP 6 meczów według GOL24.pl, jednak nie ukrywamy, że to nie jedyne spotkania, do których warto wrócić w trakcie zimowej, trzymiesięcznej przerwy. A którego meczu na zapleczu Ekstraklasy Wy nie zapomnicie?

GKS Tychy – Garbarnia Kraków (5:0)
Szalony mecz w Tychach z 6. kolejki Fortuna 1. Ligi. Obejrzało go na żywo 4418 widzów. Kto wie, jakby potoczyło się to spotkanie, gdyby Krzysztof Kalemba z Garbarni w 18. minucie wykorzystał rzut karny, podyktowany przez Pawła Pskita z Łodzi. Stało się jednak inaczej i po pół godziny gry, to gospodarze objęli prowadzenie za sprawą Daniela Tanżyny. Zaledwie cztery minuty później wynik na 2:0 podwyższył Jakub Piątek i tyszanie schodzili na przerwę właśnie z takim rezultatem. W drugiej połowie goście z Krakowa pogubili się i dwukrotnie pokonali własnego bramkarza. W 64. minucie zrobił to Krzysztof Kalemba, a w 83. Szymon Kobusiński. Pomiędzy „popisami” piłkarzy Garbarni, ich golkipera w 74. minucie pokonał Kacper Piątek z rocznika 2000, który wcześniej zmienił… swojego brata, również strzelca gola w tym meczu.

Chojniczanka Chojnice – Stomil Olsztyn (2:1)
Mecz z 10. kolejki Fortuna 1. Ligi obejrzało w Chojnicach 1384 widzów. Olsztynianie, którzy w tamtym okresie cierpieli z powodu serii długich wyjazdów, nie byli faworytami. Po pierwszym kwadransie zobaczyli jednak światełko w tunelu. Paweł Zawistowski, kapitan „Chojny” otrzymał bezpośrednią, czerwoną kartkę za faul na Michale Góralu i opuścił boisko. Gospodarze przez większość czasu byli zmuszeni do gry w dziesiątkę. Nie przeszkodziło im to w objęciu prowadzenia w doliczonym czasie pierwszej połowy. Michała Leszczyńskiego pokonał Tomasz Boczek, ale to nie było jedyne zmartwienie Stomilu. Lewy obrońca gości – Remigiusz Szywacz złamał nadgarstek i choć był w stanie dokończyć pierwszą część spotkania, to na drugą połowę już nie wyszedł i konieczna była wizyta w szpitalu. Duma Warmii dzielnie walczyła już bez niego, a w 76. minucie Góral doprowadził do wyrównania i wydawało się, że olsztynianie wrócą do domu z punktem, ale natychmiast po wznowieniu gry, humory popsuł im zmieniony kilka minut wcześniej Emil Drozdowicz. W 84. minucie siły na boisku teoretycznie wyrównały się, bo Wołodymyr Tanczyk zobaczył drugą żółtą kartkę i musiał czekać na końcowy gwizdek arbitra w szatni. Światełko w tunelu, o którym pisaliśmy na początku, okazało się rozpędzonym pociągiem, który rozjechał olsztynian, a ci w nienajlepszych nastrojach wrócili do domu z zerowym dorobkiem punktowym.

Odra Opole – Bruk-Bet Termalica Nieciecza (4:1)
1660 widzów na własne oczy widziało efektowne zwycięstwo Odry Opole nad spadkowiczem z Ekstraklasy. Gospodarze w 6. minucie objęli prowadzenie za sprawą Krzysztofa Janusa, lecz nie potrafili doprowadzić korzystnego wyniku do końca pierwszej połowy. Tuż przed przerwą wyrównał Vladislavs Gutkovskis. Na drugą połowę podopieczni Mariusza Rumaka wyszli zdecydowanie bardziej zmotywowani, co poskutkowało zdobyciem trzech goli i zgarnięciem trzech punktów. Kolejno Huberta Gostomskiego pokonywali: w 51. minucie Mariusz Rybicki, w 67. Rafał Niziołek i w 84. Jakub Moder. Arbiter z Łodzi, pan Paweł Pskit pokazał osiem żółtych kartek, z czego aż sześć zawodnikom z Niecieczy.