"Skandal i hańba". "Sukiennice zbezczeszczone". "Jak można sprzedawać jogurty pod Hołdem Pruskim?". Takie wpisy pojawiały się w internecie po tym, jak w październiku ubiegłego roku w jednym z lokali w Sukiennicach otwarto supermarket francuskiej sieci.
Urzędnicy miejscy najpierw bagatelizowali oburzenie społeczne, potem zaczęły się tłumaczenia, że przepisy dopuszczają tam prowadzenie tego rodzaju działalności gospodarczej itd.
W końcu przerzucono winę na właściciela sklepu. Zarzucano mu, że nie przyznał się, iż sklep będzie funkcjonował pod szyldem sieci. Ostatecznie wydano oświadczenie "przedsiębiorca, wspierany przez Carrefour Polska, podjął decyzję o rezygnacji z prowadzenia dalszej działalności w tym lokalu".
Teraz ZBK poszukuje nowego najemcy. Bojąc się jednak kolejnej afery, ściśle określił, co w lokalu może być sprzedawane. I tak dopuszczona została "sprzedaż produktów z przewagą wyrobów noszących znamiona rękodzieła ludowego i artystycznego".
Co ciekawe, będzie można handlować także pamiątkami. Ale nie byle jakimi, tylko "wykonanymi z surowców naturalnych". Na sklepowych półkach mile widziane są także "witraże, galanteria drewniana, metaloplastyka i książki ręcznie malowane". Urzędnicy zakazali natomiast sprzedaży "przedmiotów pochodzenia zagranicznego" oraz "wyrobów przemysłowych powszechnego użytku". Ciekawe, jak będzie wyglądać weryfikacja figurek smoków wawelskich wyprodukowanych w Chinach?
Studniówki w Małopolsce 2013 [ZDJĘCIA]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!