
Niektórym dedykowane są oprawy, innym wulgarne okrzyki z trybun, a w zasadzie wszystkim wpisy w internecie, z którymi cenzura miałaby co robić. Na kanwie weekendowych zdarzeń z Lukasem Podolskim sprawdziliśmy, kto i z jakiego powodu jest nielubiany w polskiej Ekstraklasie.

Globalnie: sędzia Bartosz Frankowski
Sędziowanie w Polsce uległo poprawie, ale sędziowie i tak są grupą najczęściej lżoną - i to bez względu czy podejmą słuszne czy niesłuszne decyzje. Trzeba mieć naprawdę grubą skórę, żeby działać w tej branży.
Arbiter z Torunia mierzy się z krytyką od wielu, wielu lat. Znaczna część środowiska uważa, że nie nadaje się do tego zawodu; że się ciągle myli i nie panuje nad meczami. Zróbcie raz test: po występie z jego udziałem wejdźcie na Twittera, w wyszukiwarkę wpiszcie jego nazwisko i zobaczcie, co wam wyskoczy.

Lokalnie: trio Rutkowski - Klimczak - Rząsa
Na moment zajrzyjmy do Poznania, gdzie regularnie władze klubu odsyłane są do Wronek. Powody? Regularnie te same: Podejmowanie nietrafionych decyzji i skąpstwo.
W czwartek, na meczu z Dudelange kibicom Lecha znów się "ulało". Prezes Piotr Rutkowski został poproszony o poddanie się, Tomasza Rząsę, a więc dyrektora sportowego nazwano "nieudacznikiem" (wymieniając jego nietrafione zakupy z ostatnich lat), a prezesa Karola Klimczaka posądzono o kierowanie się dobrem finansów, a nie rozwojem drużyny (jego "EXCELencjo").

Lokalnie: piłkarz Josue
Uwielbiany w Warszawie, znienawidzony choćby na Górnym Śląsku. W piątek zebrał cięgi od obozu Górnika Zabrze, który w jego sprawie wysłał nawet skargę do Komisji Ligi. O co poszło? O rzekome oplucie, a przynajmniej prowokowanie. Portugalczyk i Legia oskarżenia wyśmiewają, zobaczymy co natomiast orzeknie ligowa komórka dyscyplinarna.
W każdym razie Josue nie ceni się w Polsce za jego charakter. To piłkarz, który lubi się wykłócać, a momentami także podostrzyć grę.