W „Barometrze Bartusia” rozmawiamy o tym z Jadwigą Emilewicz, wiceminister rozwoju.
Tzw. mały ZUS jest jednym z głównych gospodarczych pomysłów wicepremiera Jarosława Gowina. Popiera go wicepremier Mateusz Morawiecki. Obaj przyznają, że problemem polskiej gospodarki jest zamykanie lub przechodzenie do szarej strefy tysięcy firm, które przez dwa pierwsze lata działalności opłacały preferencyjne składki na ZUS. - Aż 25 procent z nich wpada potem w tzw. dolinę śmierci: nie jest w stanie unieść normalnych składek - wyjaśnia Jadwiga Emilewicz.
Zdaniem resortu rozwoju, traci na tym nie tylko polska gospodarka, ale i sam ZUS. Stąd projekt obniżonej składki w małej działalności gospodarczej przygotowany wspólnie przez ministerstwa rozwoju i finansów. - Uzależniamy w nim wysokość składki od przychodu - mówi wiceminister.
Przedsiębiorcy, których przychody miesięczne nie przekroczą 2,5-krotności minimalnego ustawowego wynagrodzenia (dzisiaj byłoby to 5 tys. zł), a w skali roku - 60-krotności, płaciliby mniejszy ZUS, rosnący proporcjonalnie do przychodów. Reszta byłaby, jak dotąd, objęta ryczałtem.
Projekt MR miał trafić do Sejmu jeszcze przed wakacjami, ale utknął w międzyresortowych konsultacjach. Najwięcej uwag zgłosiło Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Najważniejsza okazała się obawa, czy polscy przedsiębiorcy nie zaczną zanadto kombinować, by zminimalizować składki.
Miesiąc temu resort Elżbiety Rafalskiej zaskoczył wszystkich propozycją wydłużenia obowiązującego „małego ZUS” - nowe firmy płaciłyby go nie przez dwa, lecz trzy pierwsze lata swojej działalności. Zmiana miałaby wejść w życie od przyszłego roku. Ministerstwo Rozwoju zapewnia, że nie kłóci się ona z projektem MR, tylko go uzupełnia. Ostateczne decyzje w tej sprawie jednak jeszcze nie zapadły.
Follow https://twitter.com/dziennipolski