Juarez nie jest typowym lekkoatletą. Faktem jest, że nie widzi od 28 lat. Wszystko za sprawą zabłąkanej kuli, która trafiła go w okolice lewego oka.
Juarez nigdy więcej nie ujrzał światła
Kiedy to się stało, Juarez pracował w policji. Miał szczęście, że jego partnerzy szybko się zorientowali i zabrali go do szpitala. Ostatnią rzeczą, jaką pamięta sportowiec, jest słaby blask ulicznych latarni. Juarez nigdy więcej nie ujrzał światła.

Lekarze byli zmuszeni powiedzieć mężczyźnie, że jego ślepota nie jest tymczasowa. Kula roztrzaskała jego lewą gałkę oczną i uszkodziła nerw wzrokowy po prawej stronie. I tylko pasja do sportu pomogła mu przetrwać to, co się stało, chociaż początkowo Francisco był w depresji.
– Popadłem w zwątpienie. Poszedłem do łóżka i powiedziałem sobie: „To jest tymczasowe, jutro wszystko będzie dobrze” i obudziłem się z tym samym, co wcześniej. Potem miałem bardzo ponure myśli, nie chciałem być dla nikogo ciężarem
– powiedział Juarez ESPN.
Juarezowi pomógł Komitet Paraolimpijski Meksyku
W tym trudnym czasie Juarez nie myślał, że jego życie będzie takie samo, że znów będzie biegał. Wkrótce jednak sytuacja zaczęła się poprawiać. Juarez ożenił się, wrócił na jakiś czas do pracy, a potem nagle pomyślał, że może znowu zacznie biegać. Pod wieloma względami pomógł mu Komitet Paraolimpijski Meksyku, o którym sportowiec dowiedział się w 1998 roku.
Udział w różnych zawodach biegowych zaczął stopniowo pchać go do maratonu bostońskiego. Juarez dosłownie zafiksował się na jego punkcie, ale policyjna emerytura nie pozwalała mu na wyjazdy poza Meksyk. Następnie trafił do Achilles International, organizacji zajmującej się wspieraniem niepełnosprawnych sportowców.
Juarez w końcu spełnił swoje stare marzenie
Tam Juarez znalazł przyjaciół, wsparcie i przewodnika, z którym czuje się świetnie. Francisco biega w maratonach z Briandą Rascon. Kobieta pomaga Juarezowi nie tylko pokonywać trudne dystanse. Kiedy pandemia zniweczyła jego marzenie o bostońskim maratonie, Juarez zrobił sobie długą przerwę w treningach, zanim stracił całą swoją formę sprzed Covid-19. I to Rascon pomogła biegaczowi poradzić sobie z trudnościami.
– Kiedy wróciliśmy do treningów, Francisco miał bardzo silne bóle głowy, więc wysłaliśmy go do lekarza. To było stresujące, a wszystko dlatego, że zmuszał się do bycia gotowym na Boston. Na szczęście Juarez ma się teraz świetnie. Pokonał wszystkie trudności i w końcu spełnił swoje stare marzenie.
